Przełknąłem spokojnie wstrzymanie prac nad projektem reform sądownictwa, aczkolwiek prawy obywatel, patrząc na poczynania do cna zdemoralizowanej przywódczej grupy tego nadzwyczaj ważnego sektora społecznego, musi doznawać drgawek. Sami sobie przyznali status niewymienialnych i nieomylnych, chociaż w zuchwałości prezentowania arogancji trudno byłoby znaleźć konkurentów. I wiadomo, że prezydent Andrzej Duda ma podobną opinię. Szczególnie po ostatecznej kompromitacji KRS w sprawie nominacji asesorów.
Przełknąłem spokojnie prezydenckie veta, bardziej z powodów taktycznych niż merytorycznych, choć znalazły się i tam niedopracowania. Spowolnienie procesu ustawodawczego w sprawie sądownictwa było według mnie słuszne, choć teraz idzie już nie o spowolnienie, lecz może i o przedłużenie w nieskończoność. To zaś zrozumieć już trudno. Tak samo trudno przychodzi mi zrozumieć taktykę Pana Prezydenta odnoszącą się do systemu porozumiewania się z partią rządzącą. Czy przestrogi przed ewentualnym następnym vetem muszą padać na pewno w przestrzeni publicznej? Czy najlepszym pośrednikiem muszą być media? W gruncie rzeczy nie mam nic przeciwko nawet zaostrzonym dialogom pomiędzy urzędnikami obu pałaców, ale ostatnia szarża Pana Prezydenta w jednej gazet jakoś wymyka mi się z rejonu, który staram się dialektycznie ogarnąć. Rzecz przecież w rozwiązaniu problemu, a nie w demonstracji znanych wszystkim przeciwstawieństw.
Jeśli dzisiejszy układ rządzący nie zdoła dojść do porozumienia, które zlikwiduje korporacyjną butę przywódczych kręgów w sądownictwie, spowoduje to nie tylko utrwalenie najgorszych cech określających jakość istnienia sędziowskiej kasty. Będzie to miało również ogromny wpływ na najmłodszych adeptów tego zawodu. Gdyby musieli oni nadal korzystać z wzorów obecnie istniejących, lepiej nie przewidywać następnych wykolejeń. A Tuski, Timmermansy, Sikorskie i ich liczne odmiany będą otwierać następne szampany. I nadal nie za swoje…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/367990-po-raz-pierwszy-naprawde-nie-rozumiem-pana-prezydenta-kontakt-juz-tylko-poprzez-media