Pan Petru został namaszczony przez pana Leszka Balcerowicza. Ale to chyba nie był najlepszy pomysł

— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Jan Olszewski, premier Rzeczypospolitej w latach 1991-1992.

wPolityce.pl: Panie premierze, wczoraj w Parlamencie Europejskim przegłosowano rezolucję przeciwko Polsce. Sześciu posłów Platformy Obywatelskiej poparło ją. Jak pan ocenia ich zachowanie?

Jan Olszewski: Bardzo smutne, żenujące i żałosne widowisko. Zwłaszcza, że kiedyś wydawało się, że od niektórych z tych osób, można więcej wymagać. Nie od wszystkich, ale od niektórych z nich. Sprawy polskie to dość szerokie pojęcie. Jednak w tym stylu nie powinny być przenoszone na forum międzynarodowe.

Pani prof. Genowefa Grabowska, była posłanka PE w rozmowie z portalem wPolityce.pl podkreśliła, że deputowani wybrani z list PiS, PO czy SLD są delegatami Polski, a  nie swoich partii. Zgadza się pan z tymi słowami?

Są dość oczywiste. Rozumieli to w tym wypadku nawet posłowie SLD.

Tak, wstrzymali się od głosu. Lider Nowoczesnej powiedział natomiast, ze gdyby był europosłem „raczej byłby skłonny zagłosować za rezolucją PE”.

Pan Ryszard Petru mówi różne rzeczy. Ta wypowiedź również jest w jego stylu. Pewnie by głosował „za”, ale nie jest posłem PE i nie miał okazji.

Jednak się poczuł się do tego, aby złożyć odpowiednią deklarację.

Pan Petru został namaszczony przez pana Leszka Balcerowicza. Ale to chyba nie był najlepszy pomysł. Nie sądzę, żeby formacja, której pan Petru przewodzi miała specjalne szanse na objęcie władzy w Polsce.

Not. TP