To było do przewidzenia. Gdy tylko wojewoda mazowiecki ogłosił swoje tzw. zarządzenie zastępcze dotyczące zmiany 47 nazw warszawskich ulic, można było liczyć godziny do erupcji wulkanu nienawiści, jaki w Platformie wrze wobec śp. Lecha Kaczyńskiego.
Zareagowali natychmiast. W najgorszym stylu. Boli ich, że al. Armii Ludowej zmieni się w al. Lecha Kaczyńskiego. Zarzucają więc wojewodzie stosowanie „tych samych metod, co komuniści”. Twierdzą, że warszawiacy tej zmiany nie chcą, że woleliby „profesora” Bartoszewskiego (z dwóch padających tu nazwisk tylko przed jednym w zgodzie z prawdą można stawiać ten naukowy tytuł). I bredzą o zastoju inwestycyjnym w Warszawie w latach 2002 – 2005.
To, że tragicznie zmarłemu prezydentowi należy się w Warszawie ulica jest oczywistością.
Bo mogą sobie opowiadać głupoty, że nie zasłużył się dla Warszawy, ale setki tysięcy ludzi odwiedzających Muzeum Powstania Warszawskiego mijają tablicę, na której czytają, kto jest twórcą tego obiektu.
Kolejne setki tysięcy fascynujących się nauką mogą spędzać całe dnie w Koperniku – drugiej najpopularniejszej placówce edukacyjnej stolicy – również dzięki Lechowi Kaczyńskiemu, choć Hanna Gronkiewicz-Waltz i jej świta od lat próbują zawłaszczać autorstwo tej inwestycji (wystarczy wejść na stronę CNK, by przekonać się, jak to z jego historią było).
To Lech Kaczyński był też jednym z sygnatariuszy umowy o finansowaniu Muzeum Historii Żydów Polskich.
HGW lubiła się swego czasu chwalić przebudową Traktu Królewskiego. To kolejne przyklejanie się do pomysłów Kaczyńskiego, bo rewitalizacja Krakowskiego Przedmieścia stała się faktem dzięki decyzji śp. prezydenta. Więcej – gdyby dłużej rządził on Warszawą, zapewne właśnie kończyłaby się odbudowa Pałacu Saskiego. Jednak HGW z tej inwestycji wycofała się i postanowiła odkryte już fundamenty pałacu… zasypać ziemią.
Dla innych jest istotne, że to Lech Kaczyński polecił sporządzenie bilansu strat wojennych Warszawy.
Ludzie kultury pamiętają, jak dbał o warszawskie teatry. Polecam archiwalne wywiady, choćby z ludźmi tak odległymi od PiS jak Grzegorz Jarzyna. Reżyser w 2012 r. mówił „Gazecie Wyborczej”
Jestem dyrektorem ponad 13 lat, mogę śmiało powiedzieć, że rządząca obecnie w Warszawie ekipa PO prowadzi najgorszą politykę wobec teatrów miejskich ze wszystkich ekip. (…) Mamy złoty okres polskiego teatru. Dziwię się, że Warszawa nie wykorzystuje tego atutu. (…) Prezydent Kaczyński dbał o wizerunek warszawskiej kultury. (…) Do roku 2006 wraz z rozwojem zespołu systematycznie zwiększały się dotacje na teatr. Cięcia przyszły dopiero z nową ekipą PO.
Szersze omówienie tej rozmowy znajduje się tutaj.
Jeszcze inni pamiętają walkę z przestępczością – choćby program „Zero tolerancji”, stworzenie systemu miejskiego monitoringu, wysłanie strażników miejskich pod szkoły, wzmocnienie dzielnicowych. Być może to mało spektakularne akcje z perspektywy półtorej dekady, ale znacząca poprawa bezpieczeństwa w Warszawie była jednym z priorytetów Lecha Kaczyńskiego – zrealizowanym.
By nie wspominać już szerzej o stworzeniu Wydziałów Obsługi Mieszkańców, akcjach dokarmiania zwierząt czy mnóstwie innych, „drobnych” rzeczy.
Zasługi Lecha Kaczyńskiego dla stolicy są i zawsze były oczywiste. Nie mieli co do tego wątpliwości również politycy PO z Rady Warszawy, którzy w 2010 r. bez zająknięcia (z Marcinem Kierwińskim włącznie) podpisali się pod wnioskiem o nadanie mu honorowego obywatelstwa miasta.
Słabą mają pamięć. Ale wielką inklinację do kłamstw. Przeminą. A zasłużona al. Lecha Kaczyńskiego pozostanie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/366642-przeszkadzal-im-za-zycia-wciaz-wadzi-po-smierci-czy-po-do-swego-upadku-bedzie-obsesyjnie-walczyc-z-pamiecia-o-sp-prezydencie