Kasta nadal uważa się za sumienie narodu, choć jest ono upaprane ponad moce oczyszczające najznakomitszych wybielaczy. Być może swym ostatnim posunięciem Krajowa Rada Sądownicza chce złamać w prezydencie tendencje stopujące radykalne projekty, by w ten sposób wzmocnić swe siły podczas wrzasku na cały świat, że demokracja w Polsce przestała istnieć. Bo oni, rozpasani, bezczelni i pozbawieni jakiejkolwiek kontroli tak uważają.
Przecież prezydent Duda właściwie nie ma już żadnej argumentacji miarkując ustawy przygotowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Kasta pokazała, że wolno już jej wszystko. Poniewieranie losem swych młodych kolegów, to tylko jedna z zagrywek w walce o dalszą możliwość degeneracji Rady, która swą postawą powinna służyć jako nienaruszalny wzór zawodowej przyzwoitości.
Nie tak dawno były prezes Trybunału Konstytucyjnego Andrzej Rzepliński ogłosił się konstytucją, wobec czego zaproponowałem oprawienie go w skórę zdobioną złotymi wersalikami i przechowywanie w jakimś osobliwym sejfie. Na członków KRS nie mam jakiegoś szczególnego pomysłu, mam jednak pewność, że bez zdecydowanego przewietrzenia pomieszczeń przez nich zajmowanych morowe powietrze może się rozprzestrzeniać bez nijakiej kontroli po całym państwie. Stowarzyszenie „Iustitia” próbuje zagrać z opinią publiczną w salonowca, gdyż z jednej strony obarcza Ministerstwo Sprawiedliwości winą za odrzucenie wniosków w sprawie asesorów, z drugiej jednak proponuje, by KRS rozpatrzyła je ponownie. Bo argumentacja o braku zaświadczeń lekarskich raczej nadaje się tylko do kosza. Czy nikogo w tym stowarzyszeniu nie śmieszy taka logika? Jeśli nie, to szkoda czasu na czytanie jakichś następnych mądrości, których należy się spodziewać wraz z rozwojem sytuacji.
Ktoś zadał pytanie, dlaczego KRS nie przejmuje się losem swych młodych kolegów i jednym ruchem próbuje odesłać ich w zawodowy niebyt tylko dlatego, że wnioski wyruszyły w drogę z ministerstwa kierowanego przez Zbigniewa Ziobrę… Ludzie, przecież prominentna postać tej Rady w osobie jej rzecznika, straszyła niedawno swą własną córkę sądowym pozwem, by odzyskać jakąś tam część alimentów! Tam bryluje tego rodzaju honor i tego gatunku myśl przewodnia. Jeśli takie mają być wzory dla przyszłej kadry sędziowskiej, to Ryszard Milewski może zacierać ręce. Przed takimi jak on, dalsze jasne perspektywy. Przed jego wieloma kolegami, równie wstrętnymi postaciami – także. Chyba, że … prezydent wreszcie wyciągnie pióro.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/365638-zurek-straszyl-pozwem-wlasna-corke-wiec-co-mu-tam-los-asesorow-przyszlosc-kasty-wciaz-najwazniejsza