Żeby uchronić demokrację! Żeby Polska przestała być izolowana na arenie międzynarodowej! Żeby w końcu ziściło się hasło „precz z Kaczorem dyktatorem”! Żeby…no żeby „było, tak jak było”.
O to przecież chodzi. O to by państwo było w ich rękach. Namaszczonych przez Jego Świątobliwość Adama Michnika na „ludzi przyzwoitych”, elitę, która ma prowadzić tępy, moherowy, zakompleksiony lud przez wiecznie rozwijającą się III RP. Kraj, gdzie „panie kochaniutki nic się nie da”. Nie da się dać 500 plus bez ruiny gospodarki. Nie da się prowadzić ostrego sporu z Brukselą mając wysokie raitingi. Nie da się robić radykalnych reform bez dramatycznych spadków w sondażach.
No, ale okazało się, że się da. I co teraz? No teraz trzeba pomyśleć czy hasło „by było, jak było” ma sens. Ma? Każdy zdrowo rozsądkowy polityk powie, że się nie ma. Skoro mimo świadczeń socjalnych gospodarka kwitnie, bezrobocie spada i Polska zaczyna być traktowana jak kraj gospodarczo rozwinięty, a nie rozwijający się to znaczy, że „imposybilizm” nie musi być dogmatem.
Każdy dowódca podczas przegrywanej bitwy zmienia strategię, która ma uchronić go przed nadchodzącą porażką. No chyba, że jest niezwykłym wizjonerem i ma przekonanie, że początkowe straty są wkalkulowane w zwycięstwo. Niewielu jest takich. Na pewno nie ma ich w polityce polskiej. No, może są, ale nie ma ich bez wątpienia w szeregach opozycji. Chyba, że uznamy Ryszarda Petru za poważanego polityka ( nie jest nawet poważnym facetem), a Grzegorza Schetynę za charyzmatycznego lidera. Nie są. Zostaje im więc taktyka i strategia. „Ulica i zagranica”- to im nie wyszło. Doprowadziło to sondażowego tąpnięcia.
No, ale w imię zasady, że na problemy socjalizmu, należy wprowadzić więcej socjalizmu, wydumano, że więcej będzie „ulicy i zagranicy”. Szaleństwo? Zaćmienie, przy której pomroczność jasna Wałęsy Jr. to promyk słońca i to nie Peru? Nie. Smutna rzeczywistość.
Co bowiem oni mają do zaoferowania Polakom? Po co mają przepędzić Kaczyńskiego? Jak zmienią politykę socjalną? Zabiorą 500 plus? Co z polityką zagraniczną? Przyjmą imigrantów? Jeżeli ktoś zrobi z tych dwóch kwestii motto kampanii, będzie musiał nie tyle walczyć o władzę, ile bać się o przekroczenie progu wyborczego.
Co więc jeszcze można zrobić? Można obiecać socjalnie wszystko, co już postuluje paru lewicowych publicystów, którzy albo zachęcają do publicznego kłamstwa, albo pragną stanu gospodarki z raju Hugo Chaveza. Jednak nawet jak obiecają gruszki nie tylko na wierzbie, ale nawet na księżycu, to i tak nic im nie da. Dlaczego? Cóż, oni już pokazali jak się wywiązują z wyborczych obietnic. Przez lata przekonywali, że nic się nie da zrobić dla „zwykłych Polaków” ( rację ma Ziemkiewicz, że ta zbitka działa jak „Polska solidarna”) i nie realizowali swoich przyrzeczeń. Zjednoczona Prawica obietnice spełnia. Wbrew krzykowi z Brukseli, Paryża i salonów warszawskich.
Więc wyborca myśli sobie: „no dobra jaki ten Kaczor tam jest to jest, ale przynajmniej nie kłamie i nie kradnie. No i rozlicza tych łobuzów panie kochany od kamienic za tysiaka, daje popalić tym draniom sędziom i złodziejom adwokatom oraz chroni nas przed tymi imigrantami, co lenią się i robią zamachy”. I jak przebijecie to panowie Ryśku i Grzegorzu? Zaczniecie mówić językiem PiS w tych drażliwych dla mas kwestiach? No, ale już jeden PiS jest. Po co jego podróbka?
Klincz drogi panie. Klincz.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/361789-skad-problem-opozycji-nie-umieja-odpowiedziec-po-co-po-co-maja-zastapic-rzad-szydlo