W europarlamencie burzliwa debata w sprawie warunków, na jakich Wielka Brytania opuści Unię Europejską. W Polsce obawa o kurczące się prawa milionów Polaków na Wyspach. Może niepotrzebnie, bo wracając ze Zjednoczonego Królestwa rodacy zasililiby polską gospodarkę.
Europosłowie przyjęli rezolucję ostro krytykującą brak postępu w dotychczasowych negocjacjach w sprawie brexitu. Proponują opóźnienie drugiej fazy rozmów. Pierwsza faza rozmów, na której europosłowie nie zostawili suchej nitki, dotyczyła głównie kwestii ochrony praw obywateli Unii Europejskiej na Wyspach i Brytyjczyków w Unii. Po kilku już rundach negocjacji, nadal daleko jest do porozumienia.
Europosłowie mają poważne zastrzeżenia do warunków Unii Europejskiej. Chcą, żeby przyszli członkowie rodzin obywateli Unii Europejskiej, czyli przyszli małżonkowie czy dzieci urodzone po Brexicie, mieli te same prawa co obecni członkowie rodzin.
Rezydenci Unii Europejskiej i ich dzieci urodzone po brexicie powinni zostać objęci umową o wystąpieniu Wielkiej Brytanii z UE jako członkowie rodzin, a nie jako niezależne podmioty
— głosi rezolucja.
Posłowie przypomnieli też żądanie Brukseli, któremu sprzeciwia się Londyn, by ostatecznym gwarantem zachowania dotychczasowych praw obywateli UE, którzy wyjechali do Wielkiej Brytanii przed Brexitem, był Trybunał Sprawiedliwości UE w Luksemburgu.
Bardzo wiele mówi się też w Polsce o prawach będących tam Polaków. Wszyscy zamartwiają się, czy będą musieli wracać do kraju. Czy zachowają prawo do pobytu, czy będą mieli sztywne zasady rezydencji. A o tę, według obecnie panującego prawa, mogą ubiegać się Polacy przebywający na Wyspach i płacący tam podatki przez minimum 5 lat. Problematyczna pozostaje także kwestia prawa do pracy Polaków. Czy je zachowają?
I kolejne pytanie: czy planujący wyjazd dzisiaj będą mogli tam pracować za dwa lata, kiedy negocjacje w sprawie Brexitu się zakończą?
Pytanie najpoważniejsze jest jednak takie, czy powinniśmy, jako Polska o to walczyć. Oczywiście, rolą państwa polskiego jest wspieranie Polaków i dbanie o ich prawa w kraju i zagranicą. Można też zakładać, że ci, którzy są prawdziwymi patriotami wrócą do kraju. Ale czy nie lepiej już teraz pomyśleć realnie o zachętach dla rodaków, którzy chcieliby wrócić do ojczyzny?
I stworzyć realne zachęty dla nich, czy to podatkowe, czy inne, by wracając, mieli poczucie, że rząd i państwo polskie naprawdę się z tego cieszy. Jak na razie działa portal informacyjny, który wskazuje Polakom na obczyźnie, gdzie powinni się zgłosić i co wypełnić, jeśli chcą wracać. Jest też cała zakładka na stronach Ministerstwa Spraw Zagranicznych, która informuje Polaków nawet o tym, co absurdalne, co trzeba zrobić, żeby uzyskać brytyjskie obywatelstwo.
I nie musieć wyjeżdżać. A przecieć ci ludzie przydaliby się nam przeogromnie tu, na miejscu. Po pierwsze dlatego, że znają języki obce. Po drugie dlatego, że międzynarodowe doświadczenie jest nad Wisłą na wagę złota. A po trzecie dlatego, że wypełnilibyśmy luki na rodzimym rynku pracy własnymi rodakami, a nie imigrantami.
I wreszcie, powinniśmy ich przyciągnąć wyższymi wynagrodzeniami. A w dobie świetnej koniunktury w Polsce wcale nie wydaje się to już takie nierealne. Warto pamiętać, że jeszcze przed kilkunastoma laty, kiedy wstępowaliśmy do Unii Europejskiej, bezrobocie przekraczało w najbiedniejszych regionach 20 proc. A ci ludzie, Polacy w Wielkiej Brytanii, wyjechali z kraju głównie za chlebem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/360832-w-europarlamencie-burzliwa-debata-o-brexicie-w-polsce-pytanie-powinno-brzmiec-nie-jak-zachowac-prawa-emigrantow-ale-jak-przyciagnac-ich-do-kraju