Ależ wspaniałe jest rozdygotanie tygodnika „Polityka”. W swoim okładkowym tekście to doświadczone pismo (w lutym stuknęło mu 60 lat – gratulacje za dzielne trzymanie się od 1957 r.!) załamuje ręce nad sondażami, które dają Prawu i Sprawiedliwości ponad 40-procentowe poparcie. Analiza Mariusza Janickiego i Wiesława Władyki jest nader zabawna, bo z każdego jej akapitu wyziewa bezradność.
W istocie jest to pewien hymn pochwalny na cześć Jarosława Kaczyńskiego za zbudowanie formacji przełamującej ćwierćwiecze funkcjonowania polskiej polityki i propagandy, za wczucie się w nastroje społeczne, za celne zdefiniowanie potrzeb Polaków. Mamy tu też komiczne podpowiedzi dla pełzającej coraz niżej w słupkach opozycji w stylu „złamania logiki pakietów”: „przekonania wyborców, że jest możliwe sprawne, skuteczne w egzekwowaniu prawa, opiekuńcze państwo, które nie musi w tym celu łamać konstytucji, wychodzić z Europy i wprowadzać wszechwładzy służb, prokuratorów i policji”.
Brzmi to komicznie, bo jest pisane po 8 latach rządów, które taplały się na biegunie przeciwległym do skutecznego egzekwowania prawa i opiekuńczego państwa.
Z jednym zdaniem analizy „Polityki” można się zgodzić: „Baza poparcia dla tej partii jest zakorzeniona głęboko pod powierzchnią codziennych zdarzeń”. To prawda. „Codzienne zdarzenia”, czyli pseudo-aferki, które mieszanka post-PRL z III RP próbuje co i rusz rozbujać do granic absurdu, nie działają. Bo Polacy inaczej definiują codzienność. Bo też i co innego jest dla Polaków ważne.
Janicki z Władyką w leadzie stawiają sprawę tak:
Kiedy i czy w ogóle spadnie poparcie dla partii Kaczyńskiego? Czy opozycja ma jakiekolwiek szanse? Na półmetku parlamentarnej kadencji nie ma w polskiej polityce ważniejszych pytań.
No naprawdę, panowie redaktorzy i profesorowie, nie ma. Diagnozujecie celnie jak cholera. Jak zwykle!
Można by im krótko odpowiedzieć okładką „Sieci” sprzed tygodnia:
A nieco rozwijając, zauważyć jak poniżej.
Mili panowie, jeśli naprawdę nie znacie odpowiedzi na to „najważniejsze pytanie”, to zasugeruję odpowiedzi w oparciu tylko o kilka świeżutkich informacji. W podkreśleniach macie linki do szczegółów.
— Bo Polacy widzą, że nie mają do czynienia z tak krytykowanym przez was „rozdawnictwem” pieniędzy, a prospołeczną (wreszcie!) polityką (choćby 500+, rosnące płace, obniżenie wieku emerytalnego, rekordowo niskie bezrobocie). W dodatku nie obciąża to wszystko budżetu (jak wieszczyliście wy i wasi ekonomiczni guru), bo ten – pomimo „rozdawnictwa” - jest pełniejszy niż urządzany przez waszych ukochanych liberałów
Bo Polacy mają dość płaszczenia się przed silnym panem, którego wy z waszą postkolonialną mentalnością tak lubicie mieć. Uważają, że Polska powinna być dumnym i podmiotowym państwem na arenie międzynarodowej. Chcą dziejowej sprawiedliwości i uczciwego traktowania naszego kraju przez sąsiadów. Wasze strachy na Lachy już nie mają mocy. Narracja o „otwieraniu puszki Pandory” już nie działa. Dobra była na początku lat 90., gdy w obronie komunistycznych agentów straszyliście lustracją i przykładaliście rękę do zamachu na rząd Olszewskiego. Dziś Polacy popierają podjęcie przez obóz władzy tematu należnych nam reparacji od Niemiec za II wojnę światową. I nie boją się, że będzie to „otwarcie puszki Pandory”, jak mówi Jarosław Wałęsa (notabene syn takiego agenta).
Bo Polacy nie muszą już spuszczać wstydliwie głowy, gdy polski prezydent zabiera publicznie głos. A przywódca największego światowego mocarstwa nie musi wysłuchiwać kuriozalnych dykteryjek głowy polskiego państwa o bigosie i konieczności pilnowania żony. Zamiast tego raz po raz wskazuje całemu światu nasz naród jako przykład do naśladowania.
Bo Polacy nie chcą „liderów”, udzielających swoim posłom reprymend za czczenie tych, którzy walczyli o naszą wolność. Bez waszej wątpliwej pomocy potrafią odróżnić bohaterów od „bandytów”.
Owszem, nie wszyscy i nie we wszystkim popierają nową władzę. Światopoglądowo potrafią się mocno różnić. Ale nie są czuli na wasze brednie o zamachu na demokrację (popatrzcie na tę garstkę – w skali kraju – zwykłych ludzi na manifestacjach ws. sądów, mają usta pełne suflowanych przez was kalek i nic ponad to). Potrafią się zorientować, że ów zamach wymierzony jest w interesy waszych pupilów. A o realnej walce z tymi interesami przez ćwierć wieku marzyli.
I jeszcze jedno: gdy ruszy komisja śledcza badająca VAT-owskie karuzele i warunki, jakie stworzono przestępcom do drenowania polskiego budżetu, gdy rozwiną się prokuratorskie śledztwa, których poprzednicy nie chcieli podjąć, z waszych ulubieńców nie zostanie już nic.
Nie rozumiecie Polaków, polskiego DNA. Nie chcieliście go szanować. A teraz już nie macie na nie wpływu.
PS. Kiedyś wasza gazeta wyglądała tak:
I sąsiadowała z podobnymi łomami:
Zmieniliście layout, ale mentalnie jesteście tacy sami. Good night and good luck!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/358749-teatrzyk-polityka-przedstawia-bezradnosc-dramat-redaktorow-na-trzech-stronach