Trudno się nie cieszyć, gdy brukselska hucpa jest inteligentnie i racjonalnie kontrowana. Przyjemność obserwowania takiego zdarzenia zapewnił dziś szef MSZ Witold Waszczykowski. Jego argumentacja powinna być częściej stosowana przez polskie władze w dyskusjach z unijnymi totalniakami.
Minister w radiowej Trójce logicznie i konkretnie odnosił się do wczorajszej decyzji Trybunału Sprawiedliwości UE, który odrzucił skargę Węgier, Słowacji i Polski na system relokacji imigrantów (CZYTAJ WIĘCEJ TU).
Zgrabnie zripostował też zatroskaną red. Michniewicz, która namawiała go, by przyjąć kilku imigrantów „dla świętego spokoju” (CZYTAJ WIĘCEJ TU)
W tej ostatniej kwestii warto dodać jeszcze te słowa ministra:
(…) dla świętego bezpieczeństwa, a nie świętego spokoju – bo nie chodzi o to, żebym ja swoje sumienie przykrył - lecz dla świętego bezpieczeństwa naszego kraju takiej fali emigrantów w sposób niekontrolowany nie wpuścimy.
Mówił też m.in. o tym, że „bezpieczeństwo Polski jest bezcenne” - w kontekście ewentualnych kar, które mogą być na Polskę nałożone za odmowę przyjęcia imigrantów. Tu znów nie sposób się nie zgodzić. Na dodatek kary te mogą wynieść w skali roku maksymalnie kilkanaście mln euro, czyli naprawdę niewiele w kontekście ochrony RP przed ludźmi nieidentyfikowalnymi. Zresztą, nie ma się czego obawiać, wszak nawet sam mistrz polskiej dyplomacji, nadminister, znany i ceniony na wszystkich salonach świata, dżentelmen o nienagannych manierach imć Radosław Sikorski już wiele miesięcy temu stwierdził, że w sprawie relokacji jakieś kary finansowe ze strony instytucji unijnych nam nie grożą.
Ale najlepszym argumentem Witolda Waszczykowskiego był ten:
Nikt nie chciał dobrowolnie przyjechać do Polski. Jak w XXI wieku instytucja taka jak Unia Europejska, która ma się za postępową, może zmuszać – co to jest relokacja, taki eufemizm? - do masowego przesiedlenia na siłę tysięcy ludzi z jednego obszaru do drugiego? I jeszcze nakazywać takiemu państwu jak Polska, żeby ich trzymać na siłę i broń Boże nie pozwolić im podróżować po Europie? Bo przecież oni wiedzą, gdzie są benefity socjalne lepsze niż w Polsce. Pytam więc tych geniuszy z UE: jak to zrobić?
Pytanie do „geniuszy” jest zasadne. Ale zasadniejsze jest zapytać o brukselską chęć łamania praw człowieka. Zerknijmy do Karty Praw Podstawowych, świętego dla euro-lewaków dokumentu. Jego art. 45. stanowi:
Każdy obywatel Unii ma prawo do swobodnego przemieszczania się i przebywania na terytorium Państw Członkowskich.
Swoboda przemieszczania się i pobytu może zostać przyznana, zgodnie z Traktatami, obywatelom państw trzecich przebywającym legalnie na terytorium Państwa Członkowskiego.
Taka dyskusja już się w Unii odbywała – w 2015 r. - ale jakoś przycichła. A przecież stan prawny się nie zmienił. Warto go więc przypominać i pytać: dlaczego ci biedni uchodźcy, nie dość że doświadczeni wojną i prześladowaniami w swoich ojczyznach, mają być jeszcze dyskryminowani w Unii Europejskiej i nie może być wobec nich stosowany duch Karty - ba!, duch całej Unii!
Jeśli faktycznie mamy okazać im serce, nie możemy traktować ich jak ludzi drugiej kategorii, a nawet gorszego sortu, lecz chociaż oddać tę wolność, którą zabrano im w ich krajach: pozwolić zamieszkać tam, gdzie zechcą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/356727-waszczykowski-celnie-punktuje-eurokratow-ws-relokacji-tzw-uchodzcow