To, że niektórych oburzyło stwierdzenie sekretarza obrony USA Jamesa Mattisa, że należy nastawić się na eksterminację bojowników islamistycznych w Syrii i Iraku, to świadczy o niezrozumieniu całej istoty rzeczy. Najlepsze rozwiązanie dla Europy i świata jest takie, żeby wszyscy walczący w szeregach IS zostali albo zabici, albo natychmiast po schwytaniu powieszeni
— mówił w rozmowie z portalem wPolityce.pl Witold Repetowicz, analityk ds. międzynarodowych, dziennikarz portalu Defence24.pl.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Dwa zamachy w Hiszpanii. Co najmniej 14 osób zginęło, a ponad 100 zostało rannych. Do ataku przyznało się Państwo Islamskie! [WIDEO, GALERIA]
wPolityce.pl: Hiszpania to państwo doświadczone w zmaganiu się z terroryzmem. Jednak teraz doszło do tragicznych dwóch ataków. Czy można w takim razie ocenić, że służby hiszpańskie w jakiś sposób zawiodły?
Witold Repetowicz: Wstrzymałbym się z taką negatywną, ponieważ do końca nie wiemy, jaka była planowa skala tych wczorajszych zamachów, natomiast z coraz to szerzej napływających informacji wynika, że stała za tym siatka, która przypominała strukturę z Molenbeek, więc ta skala miała być znacznie większa. Myślę, że mimo wszystko doszło do ograniczonego, ale jednak jakiegoś sukcesu hiszpańskich służb, które zresztą w ostatnich tygodniach zapobiegły szeregu zamachów.
Natomiast, jeżeli chodzi o modus operandi, czyli użycie pojazdów do zamachów, to wszystko wskazuje na to, że miało to być tylko elementem tego ataku terrorystycznego, a w planie zakładano także inne działania. Ten etap jest oczywiście najtrudniejszy do zapobieżenia, ale na etapie prewencyjnym nie jest niemożliwy do powstrzymania. Na tym właśnie polega kwestia działań prewencji, inwigilacji, rozpoznania zagrożeń i izolacji potencjalnych sprawców – i to jest właśnie największy problem w Europie.
Wspomniał pan o atakach, którym zapobiegnięto. Ten fakt jednak tak mocno nie przebija się do opinii publicznej. O jakiej skali możemy tutaj mówić?
Tak, oczywiście, że jest ich znacznie więcej, lecz nie przebija się to tak spektakularnie, ale z różnych wypowiedzi i nawet oficjalnych wypowiedzi służb różnych krajów wynika, że na jeden zamach udany, przypada kilka powstrzymanych. To z jednej strony wskazuje, że jednak służby specjalne działają, i to jest pozytywna cześć tej informacji, ale już druga strona, mniej pozytywna, jest taka, że to zagrożenie jest w rzeczywistości dużo większe, niż nam się wydaje i tylko dzięki działalność służb, jest ono na takim poziomie – i tak za wysokim – jakim jest obecnie.
Jednak to, że nie zawsze służbom udaje się zapobiec tym atakom, powinno prowadzić do refleksji, czy wobec coraz bardziej narastającego chaosu w Europie, wzrastającej liczby osób, które stanowią potencjalne zagrożenie, czyli środowisk z których tacy sprawcy się wywodzą, i coraz większej liczby osób o trudnej do ustalenia tożsamości, nie należy w takiej sytuacji wyciągnąć wniosków i pomyśleć nad innymi, bardziej radykalnymi, metodami w zakresie wywiadowczej, prewencyjnej, czy inwigilacji i izolacji; ale z drugiej strony na temat zabezpieczeń naszych granic europejskich, by to niebezpieczeństwo nie wzrastało. A będzie wzrastać, bo procesy demograficzne są takie jakie są i będzie napływać coraz więcej migrantów.
A czy nie wchodzimy tutaj w wątek polityczny? Bo może służby mają odpowiednie narzędzia i sposoby do skutecznego działania, ale w świecie politycznej poprawności brakuje woli rządzących do radykalnej reakcji, chociażby właśnie w kwestii kryzysu migracyjnego i zabezpieczania granic. Czy to może tutaj znajduje się mur, który powinno się przebić?
Polityczna poprawność jest problemem i takim charakterystycznym przykładem może być stosunek państwa francuskiego do obywateli francuskich walczących po stronie Państwa Islamskiego w Iraku. Z jednej strony, jeżeli taki obywatel zostanie schwytany przez Irakijczyków, to Francja zrobi wszystko, by sprowadzić go z powrotem do kraju, dać mu raptem wyrok siedmiu czy ośmiu lat, a po czym wyjdzie on już po kilku latach i za pieniądze podatników będą się troszczyć, żeby było mu jak najlepiej, a on i tak pozostanie radykalnym dżihadystą. A jeśli, broń Boże, takie francuskiego obywatela Irakijczycy powieszą, to społeczeństwo francuskie zawyje z oburzenia. Lecz jednocześnie służby specjalne mają doskonałą świadomość, jak wielka jest to aberracja, więc wysyłają komando do Mosulu, które poluje na tychże obywateli służących w Państwie Islamskim, by ich zabijać. Mamy więc do czynienia z takim błędnym kołem, które obnaża absurd tej politycznej poprawności.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
To, że niektórych oburzyło stwierdzenie sekretarza obrony USA Jamesa Mattisa, że należy nastawić się na eksterminację bojowników islamistycznych w Syrii i Iraku, to świadczy o niezrozumieniu całej istoty rzeczy. Najlepsze rozwiązanie dla Europy i świata jest takie, żeby wszyscy walczący w szeregach IS zostali albo zabici, albo natychmiast po schwytaniu powieszeni
— mówił w rozmowie z portalem wPolityce.pl Witold Repetowicz, analityk ds. międzynarodowych, dziennikarz portalu Defence24.pl.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Dwa zamachy w Hiszpanii. Co najmniej 14 osób zginęło, a ponad 100 zostało rannych. Do ataku przyznało się Państwo Islamskie! [WIDEO, GALERIA]
wPolityce.pl: Hiszpania to państwo doświadczone w zmaganiu się z terroryzmem. Jednak teraz doszło do tragicznych dwóch ataków. Czy można w takim razie ocenić, że służby hiszpańskie w jakiś sposób zawiodły?
Witold Repetowicz: Wstrzymałbym się z taką negatywną, ponieważ do końca nie wiemy, jaka była planowa skala tych wczorajszych zamachów, natomiast z coraz to szerzej napływających informacji wynika, że stała za tym siatka, która przypominała strukturę z Molenbeek, więc ta skala miała być znacznie większa. Myślę, że mimo wszystko doszło do ograniczonego, ale jednak jakiegoś sukcesu hiszpańskich służb, które zresztą w ostatnich tygodniach zapobiegły szeregu zamachów.
Natomiast, jeżeli chodzi o modus operandi, czyli użycie pojazdów do zamachów, to wszystko wskazuje na to, że miało to być tylko elementem tego ataku terrorystycznego, a w planie zakładano także inne działania. Ten etap jest oczywiście najtrudniejszy do zapobieżenia, ale na etapie prewencyjnym nie jest niemożliwy do powstrzymania. Na tym właśnie polega kwestia działań prewencji, inwigilacji, rozpoznania zagrożeń i izolacji potencjalnych sprawców – i to jest właśnie największy problem w Europie.
Wspomniał pan o atakach, którym zapobiegnięto. Ten fakt jednak tak mocno nie przebija się do opinii publicznej. O jakiej skali możemy tutaj mówić?
Tak, oczywiście, że jest ich znacznie więcej, lecz nie przebija się to tak spektakularnie, ale z różnych wypowiedzi i nawet oficjalnych wypowiedzi służb różnych krajów wynika, że na jeden zamach udany, przypada kilka powstrzymanych. To z jednej strony wskazuje, że jednak służby specjalne działają, i to jest pozytywna cześć tej informacji, ale już druga strona, mniej pozytywna, jest taka, że to zagrożenie jest w rzeczywistości dużo większe, niż nam się wydaje i tylko dzięki działalność służb, jest ono na takim poziomie – i tak za wysokim – jakim jest obecnie.
Jednak to, że nie zawsze służbom udaje się zapobiec tym atakom, powinno prowadzić do refleksji, czy wobec coraz bardziej narastającego chaosu w Europie, wzrastającej liczby osób, które stanowią potencjalne zagrożenie, czyli środowisk z których tacy sprawcy się wywodzą, i coraz większej liczby osób o trudnej do ustalenia tożsamości, nie należy w takiej sytuacji wyciągnąć wniosków i pomyśleć nad innymi, bardziej radykalnymi, metodami w zakresie wywiadowczej, prewencyjnej, czy inwigilacji i izolacji; ale z drugiej strony na temat zabezpieczeń naszych granic europejskich, by to niebezpieczeństwo nie wzrastało. A będzie wzrastać, bo procesy demograficzne są takie jakie są i będzie napływać coraz więcej migrantów.
A czy nie wchodzimy tutaj w wątek polityczny? Bo może służby mają odpowiednie narzędzia i sposoby do skutecznego działania, ale w świecie politycznej poprawności brakuje woli rządzących do radykalnej reakcji, chociażby właśnie w kwestii kryzysu migracyjnego i zabezpieczania granic. Czy to może tutaj znajduje się mur, który powinno się przebić?
Polityczna poprawność jest problemem i takim charakterystycznym przykładem może być stosunek państwa francuskiego do obywateli francuskich walczących po stronie Państwa Islamskiego w Iraku. Z jednej strony, jeżeli taki obywatel zostanie schwytany przez Irakijczyków, to Francja zrobi wszystko, by sprowadzić go z powrotem do kraju, dać mu raptem wyrok siedmiu czy ośmiu lat, a po czym wyjdzie on już po kilku latach i za pieniądze podatników będą się troszczyć, żeby było mu jak najlepiej, a on i tak pozostanie radykalnym dżihadystą. A jeśli, broń Boże, takie francuskiego obywatela Irakijczycy powieszą, to społeczeństwo francuskie zawyje z oburzenia. Lecz jednocześnie służby specjalne mają doskonałą świadomość, jak wielka jest to aberracja, więc wysyłają komando do Mosulu, które poluje na tychże obywateli służących w Państwie Islamskim, by ich zabijać. Mamy więc do czynienia z takim błędnym kołem, które obnaża absurd tej politycznej poprawności.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/353737-nasz-wywiad-repetowicz-po-kolejnych-zamachach-mamy-do-czynienia-z-blednym-kolem-ktore-obnaza-absurd-politycznej-poprawnosci