To jest rola prezydenta? Prezydent - notariusz rządu? Ja takiej prezydenturze mówię „nie”.
Pamiętacie drodzy czytelnicy te słowa? Padły podczas kampanii wyborczej. W grudniu 2015 roku. Wypowiedział je Andrzej Duda. Kandydat na prezydenta PiS, który był przez wszystkich spisany na straty. Naprzeciwko siebie miał cieszącego się gigantycznym poparciem społecznym i chronionego przez wszystkie najważniejsze media Bronisława Komorowskiego. Wyciągnięty z drugich ław były wiceminister i urzędnik w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego był jak kopciuszek o nazwisku Balboa z najpopularniejszej bokserskiej filmowej sagi. Nikt nie dawał mu szans pokonania puszącej się Platformy Obywatelskiej. W ostatniej rundzie powalił na deski faworyzowanego zawodnika. To prawda, że zblazowanego, potykającego się o własne nogi i aroganckiego bufona. Ale jednak faworyta.
Dzięki temu zwycięstwu otwarte zostały drzwi władzy dla Zjednoczonej Prawicy. Zrezygnowani wyborcy zobaczyli, że można jednak odsunąć od władzy tłuste i syte koty Tuska i masowo zagłosowali na partię polityka, który miał być zawsze tylko upiorem straszącym dzieci. Nie byłoby tego zwycięstwa bez Andrzeja Dudy. Nie byłoby oczywiście też Dudy, gdyby nie postawił na niego Kaczyński. Jednak to fantastyczna kampania obecnego prezydenta zapewniła elekcje.Na marginesie warto pamiętać, jacy politycy zostali przez sztab PiS wówczas schowani do szafy. Nie zapominajmy dlaczego dokonano tego manewru.
Miliony ludzi, miliony Polaków miały oczekiwanie, wobec dzisiaj rządzących i prezydenta. Czy prezydent ich przyjął? Czy rozmawiał? Czy szukał z nimi dialogu? Nie. Zawsze tylko podpisywał te ustawy, które przyniesiono mu z Sejmu, które przeprowadzał rząd Donalda Tuska, a teraz przeprowadza rząd pani premier Ewy Kopacz. To jest rola prezydenta? Prezydent – notariusz rządu? Ja takiej prezydenturze mówię „nie”.
mówił w przemówieniu prawicowy kandydat na prezydenta. W ostatnich tygodniach spełnił swoje obietnice. Te same, które były na sztandarach jego oraz wspierającej go partii. Skąd więc oburzenie na prawicy, że sięgnął po swoje prawo?
Skoro każdy sprzeciw prezydenta wobec kierunku w jakim pędzi rozpędzony rządowy walec, jest zły, bo na rękę opozycji, dawnemu mainstreamowi, jednym słowem ciemnym siłom, po co ten prezydent ma sprawować swój urząd?
pisze na naszym portalu Piotr Zaremba To ważne pytanie, bowiem dotyka nie tylko kwestii sporów w łonie obozu „Dobrej Zmiany”, ale również fundamentów panującego w Polsce systemu rządów. A ten opiera się na wzajemnym kontrolowaniu się instytucji. Po to by nie doszło do czegoś, co teoretycy demokracji z nazywali „dyktaturą większości”. Prezydent ma obowiązek stawiać tamę ustawom, które uważa za złe. Tak długo jak nie mamy w Polsce systemu kanclerskiego albo prezydenckiego oba ośrodki władzy muszą ze sobą współpracować. Muszą się też nawzajem kontrolować.
Spierałem się z tymi, którzy twierdzili, że Andrzej Duda jest notariuszem rządu Beaty Szydło. Stawiałem w takich dyskusjach pytanie: a może prezydent ma po prostu taki sam pogląd jak rząd?
Może jego program był w konkretnej sprawie zbieżny z programem partyjnym? Apelowałem by uszanować prawo prezydenta do poparcia rządowych ruchów. Nie zmieniam swojego toku myślenia. Wierzę, że prezydent zgodnie z własnym sumieniem, a nie z powodu wyrachowania politycznego, wykonuje ruchy sprzeczne akurat z oczekiwaniem premier, niektórych ministrów i prezesa PiS. Apeluję więc wciąż byśmy to uszanowali.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/352705-prezydent-notariusz-rzadu-ja-takiej-prezydenturze-mowie-nie-prezydent-duda-spelnia-obietnice-wyborcze