Odżył temat braku programu Platformy Obywatelskiej. Partia, która sama nie potrafi zdefiniować swoich celów, powinna zniknąć ze sceny politycznej. Tak się jednak nie dzieje. Jest popyt, musi być i podaż.
Żyjemy w dobie kultury obrazkowej – nie liczy się treść, ale odpowiednia forma, którą przeciętny zjadacz hamburgerów może łatwo przetrawić. Dlatego bardziej istotne jest, w którą stronę polityk ma zaczesaną grzywkę niż to, co ma do powiedzenia.
I właśnie w tym tkwi siła Platformy Obywatelskiej. Mogłoby się palić i walić, a Grzegorz Schetyna zaprezentuje swój – słynny już – uśmiech ciesząc się z niezachwianej pozycji własnego ugrupowania. I nie chodzi bynajmniej o to, że fryzura lidera PO robi wrażenie, ale o cały asortyment PR-owych sztuczek, które reprezentuje jego ugrupowanie i dzięki któremu utrzymuje się na scenie politycznej.
Przekaz największej partii opozycyjnej można sprowadzić do walki z partią Kaczyńskiego. Jak PiS białe - to Platforma czarne, a jak PiS czarne – to Platforma białe. Pod kolory można podstawić dowolny postulat. Jest nieistotny. Grunt, to zdystansować się od partii ciemnogrodu samemu stawiając się w roli europejskiej siły broniącej demokracji, Unii Europejskiej i dorobku kompromisu zawartego przy Okrągłym Stole. Jednym słowem – popłuczyny po przekazie Unii Wolności. Ale to już było… Czasami można odnieść wrażenie, że Platforma szukając swojego miejsca na scenie politycznej, po wyautowaniu z ław rządowych, uwsteczniła się. Cofnięto przekaz do lat 90., okresu wielkiego kompleksu względem mitycznego Zachodu, gdy każdy kęs hamburgera z Maca przynosił poczucie bycia „zagranico”. Więcej ożywczych postulatów PO była w stanie podnosić na początku swojego istnienia na początku XXI wieku.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Odżył temat braku programu Platformy Obywatelskiej. Partia, która sama nie potrafi zdefiniować swoich celów, powinna zniknąć ze sceny politycznej. Tak się jednak nie dzieje. Jest popyt, musi być i podaż.
Żyjemy w dobie kultury obrazkowej – nie liczy się treść, ale odpowiednia forma, którą przeciętny zjadacz hamburgerów może łatwo przetrawić. Dlatego bardziej istotne jest, w którą stronę polityk ma zaczesaną grzywkę niż to, co ma do powiedzenia.
I właśnie w tym tkwi siła Platformy Obywatelskiej. Mogłoby się palić i walić, a Grzegorz Schetyna zaprezentuje swój – słynny już – uśmiech ciesząc się z niezachwianej pozycji własnego ugrupowania. I nie chodzi bynajmniej o to, że fryzura lidera PO robi wrażenie, ale o cały asortyment PR-owych sztuczek, które reprezentuje jego ugrupowanie i dzięki któremu utrzymuje się na scenie politycznej.
Przekaz największej partii opozycyjnej można sprowadzić do walki z partią Kaczyńskiego. Jak PiS białe - to Platforma czarne, a jak PiS czarne – to Platforma białe. Pod kolory można podstawić dowolny postulat. Jest nieistotny. Grunt, to zdystansować się od partii ciemnogrodu samemu stawiając się w roli europejskiej siły broniącej demokracji, Unii Europejskiej i dorobku kompromisu zawartego przy Okrągłym Stole. Jednym słowem – popłuczyny po przekazie Unii Wolności. Ale to już było… Czasami można odnieść wrażenie, że Platforma szukając swojego miejsca na scenie politycznej, po wyautowaniu z ław rządowych, uwsteczniła się. Cofnięto przekaz do lat 90., okresu wielkiego kompleksu względem mitycznego Zachodu, gdy każdy kęs hamburgera z Maca przynosił poczucie bycia „zagranico”. Więcej ożywczych postulatów PO była w stanie podnosić na początku swojego istnienia na początku XXI wieku.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/339504-jaki-program-ma-platforma-obywatelska-niewazne-gdy-celuje-sie-w-elektorat-o-iq-marchewki