Ten Kaczyński to łobuz jeden! Żeby nas podrażnić, specjalnie wrzuca rzeczy merytorycznie słuszne, ale jednak niesłuszne przez to, że to on je wrzuca – musiał sobie pomyśleć niejeden polityk Platformy Obywatelskiej po tym, jak Jarosław Kaczyński przedstawił w niedzielę projekt zmian w ordynacji wyborczej, przewidujący m.in. kadencyjność wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Maksymalnie dwie kadencje – i chwatit.
Pomysł niby dobry, ale… przecież zgłosił go ten przebrzydły Kaczafi! A może nawet podpowiedział mu to jego kot, który ma 98 proc. poparcia? No i zaczynają się tańce-wywijańce! Nieoceniona posłanka PO z Podkarpacia, Krystyna Skowrońska, na swoim facebookowym profilu była łaskawa nazwać PiS-owskie propozycje zmian w ordynacji manipulacją.
Jeśli samorządowcy się sprawdzają i wyborcy ich popierają to po co gmerać w obowiązujących przepisach
-– uważa Pani Poseł.
A ja mam dysonans logiczny i poznawczy, bo pamiętam, że jesienią 2014 r. robiłem (wraz z koleżanką) duży wywiad na ten temat dla podkarpackiego dwumiesięcznika VIP Biznes&Styl, w którym wówczas pracowałem, z innym politykiem (samorządowcem) PO z Podkarpacia, Andrzejem Decem, przewodniczącym Rady Miasta Rzeszowa. I on mówił zupełnie coś innego. Ot, chociażby:
Uważam, że kadencyjność powinna dotyczyć władzy wykonawczej: wójtów, burmistrzów i prezydentów. Nie wydaje mi się, by była ona konieczna w przypadku radnych. Oni nie mają takiej władzy, a już pojedynczy radni sami niewiele mogą zdziałać. Natomiast wokół prezydentów miast, burmistrzów, tworzą się swoiste „dwory”, niebezpieczne siatki powiązań. Dodatkowo władza demoralizuje, a silna władza demoralizuje jeszcze bardziej i te osoby często zaczynają tracić samokontrolę.
(…) Na pewno wprowadzenie kadencyjności jest konieczne. Mało tego, paradoksalnie, leży ono w interesie partii politycznych. Dobrzy prezydenci, burmistrzowie i wójtowie szybko bowiem uniezależniają się od partii. Przykłady: Jacek Majchrowski w Krakowie, Tadeusz Ferenc w Rzeszowie, Rafał Dutkiewicz we Wrocławiu, czy Ryszard Grobelny w Poznaniu. W ich przypadkach to raczej partie bardziej potrzebują osobowości i poparcia społecznego wspominanych osób niż te osoby - poparcia partii. Kadencyjność prezydentów ma jeszcze tę zaletę, że w drugiej kadencji, kiedy już nie musieliby ubiegać się o reelekcję, mieliby silniejszą motywację do wprowadzania niepopularnych, ale potrzebnych zmian”.
No to jak to jest Pani Poseł: jesteście za kadencyjnością, czy pomysł na jej wprowadzenie nazywacie „majstrowaniem przy ordynacji”, tylko dlatego, że zaproponował to PiS? Tak dla alogicznej zasady: to dobra propozycja, ale ponieważ zgłosił ją PiS, więc na pewno jest to zła propozycja. Jaromir Kwiatkowski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/323613-politycy-platformy-uzgodnijcie-zeznania-to-jestescie-za-kadencyjnoscia-wojtow-burmistrzow-i-prezydentow-czy-nie