Każdy naród w naszym kręgu cywilizacyjnym obchodzi swoje święto, związane z ważnym wydarzeniem historycznym w dziejach państwa. Obchodom tym przyświeca cel wspólnego radowania się własną tożsamością i możliwością samostanowienia. Czy potrafimy radośnie świętować polską niepodległość czy też musimy „upijać się nią na smutno”?
Aby nie dołączać się do „klubu zgorzkniałych” szukam dobrej definicji patriotyzmu. Kto z Polaków jest na tyle niekwestionowanym autorytetem, by cytując go nie narazić się na ostrą replikę? Jest nim święty Jan Paweł II, który powiada: Patriotyzm oznacza umiłowanie tego, co ojczyste: umiłowanie historii, tradycji, języka czy samego krajobrazu ojczystego. Jest to miłość, która obejmuje również dzieła rodaków i owoce ich geniuszu. A zatem patriotyzm jest to… MIŁOŚĆ, czyli coś pozytywnego, coś rozwijającego, uskrzydlającego. Patriotyzm jest pełną szacunku i serdeczności relacją z tym, co WSPÓLNE– historią, tradycją, językiem, terytorium.
Podobnie pojmował tą wartość św. pam. Prezydent Lech Kaczyński, który w 90 rocznicę odzyskania niepodległości mówił:
w czasie bardzo krótkim zbudowano nową Rzeczpospolitą. Na tych przykładach powinniśmy się uczyć dzisiaj. To są przykłady do dziś aktualne. Dlaczego? Dlaczego wtedy udało się to uczynić tak szybko? Bo nikt nie kwestionował tego, że przywiązanie do Ojczyzny, że patriotyzm, to najwyższe wartości. (…) Patriotyzm bierze się z miłości, z poczucia utożsamienia się ze wspólnotą, ze wspólnoty kultury, historii. I taki patriotyzm był wtedy i w równym stopniu potrzebny jest dzisiaj.
Pozwolę sobie do tych pięknych stwierdzeń dołączyć kilka swoich myśli o ”patriotyzmie”. Patriotyzm polega na codziennej dbałości, o jakość więzi, za które ponosimy odpowiedzialność. Pierwszym kręgiem odpowiedzialności jest rodzina. Jakie są moje relacje w rodzinie? Czy można być dobrym patriotą, nie będąc dobrym ojcem, matką, mężem, żoną, synem, córką, dziadkiem? Potem następuje „patriotyzm rodowy” - patriotyzm rodziny wielopokoleniowej i wielorako rozgałęzionej. Czyż wspaniała tradycja zjazdów rodzinnych to nie jest przejaw patriotyzmu? Największe gromadzą po kilkaset osób! Na Kociewiu, w moim okręgu wyborczym jest to tradycja szczególnie żywa! Kolejny krąg to patriotyzm małej ojczyzny. Czy znam historię własnego miejsca zamieszkania? Czy potrafię czuć dumę z regionu, w którym żyję? Jednym przychodzi to łatwiej, innym trudniej, bo różnice w rozwoju, bo różne stopnie zakorzenienia. Potem wymieniłbym patriotyzm kultury – znajomość i szacunek tego, co nas Polaków łączy. Znów wrócę do Jana Pawła II:
Ojczyzna, więc to jest dziedzictwo, a równocześnie jest to wynikający z tego dziedzictwa stan posiadania - w tym również ziemi, terytorium, ale jeszcze bardziej wartości i treści duchowych, jakie składają się na kulturę danego narodu.
No i na koniec pozostaje patriotyzm polityczny. Zwykle kojarzymy go z aktywnym uczestnictwem w wyborach. Ten rodzaj patriotyzmu wymaga szczególnych poświęceń, bo nie polega tylko na tym, że raz na kilka lat mobilizujemy się do odwiedzenia lokalu wyborczego. Chodzi o trud analizy pracy aktorów polskiej polityki, o świadome rozeznanie i wysiłek oddzielania ziarna od plew. Chodzi o pracę intelektualną, polegającą na mozolnym przedzieraniu się przez politykę wizerunkową i zasłony medialnego marketingu wyborczego. W sposób szczególny doświadczali tego ostatnio amerykanie…
Tak rozumianego patriotyzmu można i trzeba się uczyć. Święta narodowe mają nam do tej nauki dodawać energii i motywacji. Oby tak stało się w tym roku. Radosnego i twórczego patriotyzmu, na co dzień, życzę wszystkim Rodakom, wierząc, że każdy kolejny 11 listopada będzie nas do siebie zbliżał, a nie oddalał.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/315061-badzmy-blizej-siebie-11-listopada-i-potem?wersja=mobilna