W weekendowym wydaniu niemieckiego „Zueddeutsche Zeitung” były polski prezydent powiedział: ”Domagam się efektywnych działań, łącznie z groźbą wykluczenia Polski z Unii Europejskiej”. Podobne słowa powtarzają za granica Róża Thun, Andrzej Rzepliński i Mateusz Kijowski, raport za raportem do Brukseli śle rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar. Polskie elity.
Nigdy nie używam określenia „elity” w kontekście lewicowego establishmentu z Czerskiej i okolic. Nawet w ironicznym wydaniu „elyty” po prostu nie przechodzi mi to przez gardło. Jak można nazwać elitami środowiska, które aby znaleźć się na salonach, musiały latami antyszambrować w przedpokojach i korytarzach władzy, akceptować kompromisy i układy, na które uczciwy człowiek nigdy by się nie zgodził? Przecież w grę wchodziło zniewolenie kraju, oddanie go pod but historycznemu wrogowi, katorga jednych, tortury i śmierć innych, danina krwi młodych w każdym pokoleniu, począwszy od pierwszego rozbioru Polski w 1772 roku. Grabież polskich ziem, prestiżu w świecie i polskiego ducha. Osiągnięć gospodarczych, kultury materialnej, patrz: zburzona Warszawa, wywożenie zabytków we wszystkie strony świata, utrata 6 mln mieszkańców plus wybicie do nogi powojennego ruchu oporu. Nie mówiąc już o czasach zaborów i skutkach kilku powstań: setkach tysięcy wywiezionych na Sybir najlepszych obywateli, z których jedni zmarli jak rodzice Józefa Conrada, a tysiące rozproszyło się po 5 kontynentach - Beniowski, Ernest Malinowski czy Benedykt Dybowski - eksplorując i cywilizując Azję, Australię i obie Ameryki. Ten „upływ krwi”, świadome niszczenie polskich elit, prawdziwych depozytariuszy historii, tradycji i wartości. Tych elit mi najbardziej żal, mury można odbudować, jak zrobiono to z Warszawą, ale nie można zastąpić elit. To znaczy – można, ale jakie są tego skutki?
„Słownik wyrazów obcojęzycznych”, Wiedza Powszechna, wyd. 9, 1975 rok tak określa elitę: to „grupa ludzi, przodujących pod względem prestiżu, kwalifikacji albo władzy w danym środowisku”. A Wikipedia kompletnie mąci sprawę : „to kategoria osób, znajdujących się najwyżej w hierarchii społecznej, pod jakimś względem wyróżniających się z całego społeczeństwa”. I dalej: „Elity mają często zasadniczy wpływ na władzę oraz na kształtowanie się postaw i idei w społeczeństwie”. Wszystko prawda, ale żadnego odniesienia do wartości! Przecież elita, to pojęcie o zabarwieniu melioratywnym, to ludzie mający wpływ na „kształtowanie się postaw w społeczeństwie”, ale postaw światłych i twórczych. Jak to kiedyś sformułował Krzysztof Zanussi – to „ci, którzy wnoszą coś pozytywnego w obieg społeczny i bezinteresownie poczuwają się do odpowiedzialności za resztę”. Polskie elity – jak rozumieli to Kołłątaj i Staszic, Prus i Żeromski, rodzina Paderewskich i Piłsudskich – wnoszą do wspólnej kasy swój dorobek zawodowy, ale uczciwość i rzetelność, patriotyzm i świadomość polskiej racji stanu.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
W weekendowym wydaniu niemieckiego „Zueddeutsche Zeitung” były polski prezydent powiedział: ”Domagam się efektywnych działań, łącznie z groźbą wykluczenia Polski z Unii Europejskiej”. Podobne słowa powtarzają za granica Róża Thun, Andrzej Rzepliński i Mateusz Kijowski, raport za raportem do Brukseli śle rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar. Polskie elity.
Nigdy nie używam określenia „elity” w kontekście lewicowego establishmentu z Czerskiej i okolic. Nawet w ironicznym wydaniu „elyty” po prostu nie przechodzi mi to przez gardło. Jak można nazwać elitami środowiska, które aby znaleźć się na salonach, musiały latami antyszambrować w przedpokojach i korytarzach władzy, akceptować kompromisy i układy, na które uczciwy człowiek nigdy by się nie zgodził? Przecież w grę wchodziło zniewolenie kraju, oddanie go pod but historycznemu wrogowi, katorga jednych, tortury i śmierć innych, danina krwi młodych w każdym pokoleniu, począwszy od pierwszego rozbioru Polski w 1772 roku. Grabież polskich ziem, prestiżu w świecie i polskiego ducha. Osiągnięć gospodarczych, kultury materialnej, patrz: zburzona Warszawa, wywożenie zabytków we wszystkie strony świata, utrata 6 mln mieszkańców plus wybicie do nogi powojennego ruchu oporu. Nie mówiąc już o czasach zaborów i skutkach kilku powstań: setkach tysięcy wywiezionych na Sybir najlepszych obywateli, z których jedni zmarli jak rodzice Józefa Conrada, a tysiące rozproszyło się po 5 kontynentach - Beniowski, Ernest Malinowski czy Benedykt Dybowski - eksplorując i cywilizując Azję, Australię i obie Ameryki. Ten „upływ krwi”, świadome niszczenie polskich elit, prawdziwych depozytariuszy historii, tradycji i wartości. Tych elit mi najbardziej żal, mury można odbudować, jak zrobiono to z Warszawą, ale nie można zastąpić elit. To znaczy – można, ale jakie są tego skutki?
„Słownik wyrazów obcojęzycznych”, Wiedza Powszechna, wyd. 9, 1975 rok tak określa elitę: to „grupa ludzi, przodujących pod względem prestiżu, kwalifikacji albo władzy w danym środowisku”. A Wikipedia kompletnie mąci sprawę : „to kategoria osób, znajdujących się najwyżej w hierarchii społecznej, pod jakimś względem wyróżniających się z całego społeczeństwa”. I dalej: „Elity mają często zasadniczy wpływ na władzę oraz na kształtowanie się postaw i idei w społeczeństwie”. Wszystko prawda, ale żadnego odniesienia do wartości! Przecież elita, to pojęcie o zabarwieniu melioratywnym, to ludzie mający wpływ na „kształtowanie się postaw w społeczeństwie”, ale postaw światłych i twórczych. Jak to kiedyś sformułował Krzysztof Zanussi – to „ci, którzy wnoszą coś pozytywnego w obieg społeczny i bezinteresownie poczuwają się do odpowiedzialności za resztę”. Polskie elity – jak rozumieli to Kołłątaj i Staszic, Prus i Żeromski, rodzina Paderewskich i Piłsudskich – wnoszą do wspólnej kasy swój dorobek zawodowy, ale uczciwość i rzetelność, patriotyzm i świadomość polskiej racji stanu.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/314545-gdzie-sa-nasz-elity-te-post-perelowskie-tak-bardzo-czuja-sie-wlascicielami-panstwa-ze-probuja-to-sila-to-sposobem-podwazyc-demokracje?wersja=mobilna