Prezes TK musi mieć świadomość, że jest funkcjonariuszem publicznym, który za przekroczenie swoich uprawnień - bądź niedopełnienie obowiązków - ponosi odpowiedzialność karną przewidzianą w kodeksie karnym
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Stanisław Piotrowicz, poseł PiS, przewodniczący sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka.
wPolityce.pl: Panie przewodniczący, wielu Czytelników dopytuje, czy koniec kadencji prezesa Andrzeja Rzeplińskiego będzie oznaczał koniec sporu wokół Trybunału Konstytucyjnego?
Stanisław Piotrowicz, PiS: Nie chcę prognozować tego, co będzie, natomiast wiem, że do obowiązków polityków należy przyjmowanie projektów ustaw, które regulują daną materię. W tym wypadku realizujemy zalecenia raportu ekspertów, których powołał pan marszałek Kuchciński. Eksperci pracowali pod kierownictwem prof. Jana Majchrowskiego - w ich raporcie można spotkać sugestię, że problematyka Trybunału Konstytucyjnego wcale nie musi być uregulowana w jednej ustawie.
Stąd państwa pomysł na rozdzielenie regulacji dotyczących Trybunału Konstytucyjnego na trzy ustawy.
Kierując się to rozważną sugestią, przedłożyliśmy projekt ustawy o statusie sędziów TK. Ten projekt jest po pierwszym czytaniu w Sejmie, po rozpatrzeniu w komisji sprawiedliwości i praw człowieka, dziś (tj. czwartek - dop. red.) odbędzie się drugie czytanie projektu. Najprawdopodobniej posłowie będą składać poprawki, a nimi zajmie się ponownie komisja sprawiedliwości i praw człowieka.
Idąc dalej - grupa posłów złożyła projekt ustawy o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym. Ten projekt ustawy wypełnia dyspozycję art. 197 konstytucji, który stanowi, że organizację i tryb postępowania przed TK określa ustawa. I właśnie projekt ustawy odnosi się wyłącznie do tego postanowienia konstytucji. W piątek odbędzie się pierwsze czytanie tego projektu.
Będą w nim jakieś rewolucyjne zmiany?
Sposób wypowiedzi ze strony posłów opozycji wskazuje na to, że nie ma tam żadnych rewelacji. Nie słyszałem konkretnych zarzutów, tylko okrągłe słowa o „paraliżu” Trybunału, o tym, że coś dzieje się za szybko, coś za wolno… Nie mają merytorycznych zarzutów. Ta ustawa w sposób zbiorczy reguluje materię w jednym akcie prawnym, porządkuje sprawę.
Wracam do kwestii końca kadencji prof. Rzeplińskiego i wyboru nowego prezesa. Procedura jest taka, że Zgromadzenie Ogólne sędziów TK do tej pory wskazywało dwóch sędziów, z których prezesa wybierał prezydent RP. Ilu kandydatów zostanie wskazanych prezydentowi tym razem? Wasza propozycja wskazuje, że niewiele zmieniacie, choć sporo mówiło się o zmianach.
Bardzo się cieszę, że pan redaktor mówi, że będzie tak, jak było. Bo faktycznie w tym zakresie rewolucji nie ma - Zgromadzenie Ogólne sędziów TK przedstawia dwóch kandydatów na stanowisko prezesa i dwóch na stanowisko wiceprezesa. Nasza ustawa wychodzi naprzeciw postulatom opozycji, które padały podczas poprzednich dyskusji. Mówiono o tym, że trzech kandydatów zgłaszanych prezydentowi to za dużo…
… że może dojść do sytuacji, w której jednym ze zgłoszonych kandydatów na prezesa TK będzie sędzia z jednym głosem.
Dokładnie. Warto więc zerknąć do projektu ustawy - wychodzimy naprzeciw tym zarzutom i wskazujemy, że kandydat zgłoszony prezydentowi musi uzyskać minimum pięć głosów. Można więc sobie teoretycznie wyobrazić, że Zgromadzenie Ogólne może przedstawić prezydentowi trzech kandydatów…
… ale tylko w sytuacji, gdyby była zgoda co do składu Zgromadzenia Ogólnego, które liczyłoby 15 sędziów. Obaj wiemy, że trwa spór co do trzech sędziów wybranych w tej kadencji parlamentu, których prezes Rzepliński zapewne nie dopuści do udziału w Zgromadzeniu Ogólnym, odcinając tym samym od wpływu na wybór prezesa TK. Jak zachowa się większość rządowa w takiej sytuacji?
Jeżeli Zgromadzenie odbędzie się z pogwałceniem obowiązującego porządku prawnego, to nie będzie mogło rodzić skutków prawnych. To nie jest tak, że jakaś instytucja państwowa, nawet tak ważna jak TK, może abstrahować od obowiązującego prawa i uznać, że prawo jest dla maluczkich, a nie Trybunału. To niebezpieczne dla demokracji zapędy - jedna z władz chce się postawić ponad prawem i wszystkimi władzami. Proszę zwrócić uwagę na to, że ci posłowie, którzy odwołują się do konstytucyjnego podziału władz: na wykonawczą, ustawodawczą i sądowniczą, nie dostrzegają kolejnego wyrazu zapisanego w konstytucji. Ustrój oparty jest na podziale i równowadze władz. Równowadze. Posłom opozycji ta równowaga nie jest na rękę - oni dziś chcieliby, by to władza sądownicza, w tym TK, była najważniejsza w państwie i decydowała o wszystkich ważnych dla Polakach sprawach. Na to zgody być nie może, bo byłoby to pogwałcenie konstytucji. Władze muszą się równoważyć.
Jasne, wracam jednak do pytania o to, co dalej z wyborem prezesa TK. Takie „ułomne” Zgromadzenie Ogólne zapewne zgłosi prezydentowi dwóch kandydatów. Jak zachowa się prezydent Duda w takiej sytuacji?
Jestem przekonany, że prezydent nie będzie żyrantem bezprawnych działań, a zatem nie będzie honorował decyzji przyjętej z jaskrawym pogwałceniem prawa. Prezydent stoi bowiem na straży konstytucji.
Rozumiem, ale alternatywą do wyboru prezesa jest bezkrólewie w TK, które, jak się zanosi, potrwa sporo czasu. Dopytuję po raz kolejny - co wtedy, gdy będzie trwał pat wokół wyboru prezesa?
Nie chcę wybiegać w przyszłość, nie chcę uprawiać spekulacji, ale opierać się na faktach. Poczekamy, zobaczymy. Jestem przekonany, że w Trybunale - obok prezesa Rzeplińskiego - są jeszcze inni sędziowie. Odnoszę wrażenie, że nawet ci, którzy dotychczas wspierali prezesa Rzeplińskiego, dostrzegli, że prowadzi on TK w niewłaściwym kierunku. Sądzę, że nie będzie przyzwolenia na tego rodzaju upolitycznienie Trybunału.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Prezes TK musi mieć świadomość, że jest funkcjonariuszem publicznym, który za przekroczenie swoich uprawnień - bądź niedopełnienie obowiązków - ponosi odpowiedzialność karną przewidzianą w kodeksie karnym
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Stanisław Piotrowicz, poseł PiS, przewodniczący sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka.
wPolityce.pl: Panie przewodniczący, wielu Czytelników dopytuje, czy koniec kadencji prezesa Andrzeja Rzeplińskiego będzie oznaczał koniec sporu wokół Trybunału Konstytucyjnego?
Stanisław Piotrowicz, PiS: Nie chcę prognozować tego, co będzie, natomiast wiem, że do obowiązków polityków należy przyjmowanie projektów ustaw, które regulują daną materię. W tym wypadku realizujemy zalecenia raportu ekspertów, których powołał pan marszałek Kuchciński. Eksperci pracowali pod kierownictwem prof. Jana Majchrowskiego - w ich raporcie można spotkać sugestię, że problematyka Trybunału Konstytucyjnego wcale nie musi być uregulowana w jednej ustawie.
Stąd państwa pomysł na rozdzielenie regulacji dotyczących Trybunału Konstytucyjnego na trzy ustawy.
Kierując się to rozważną sugestią, przedłożyliśmy projekt ustawy o statusie sędziów TK. Ten projekt jest po pierwszym czytaniu w Sejmie, po rozpatrzeniu w komisji sprawiedliwości i praw człowieka, dziś (tj. czwartek - dop. red.) odbędzie się drugie czytanie projektu. Najprawdopodobniej posłowie będą składać poprawki, a nimi zajmie się ponownie komisja sprawiedliwości i praw człowieka.
Idąc dalej - grupa posłów złożyła projekt ustawy o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym. Ten projekt ustawy wypełnia dyspozycję art. 197 konstytucji, który stanowi, że organizację i tryb postępowania przed TK określa ustawa. I właśnie projekt ustawy odnosi się wyłącznie do tego postanowienia konstytucji. W piątek odbędzie się pierwsze czytanie tego projektu.
Będą w nim jakieś rewolucyjne zmiany?
Sposób wypowiedzi ze strony posłów opozycji wskazuje na to, że nie ma tam żadnych rewelacji. Nie słyszałem konkretnych zarzutów, tylko okrągłe słowa o „paraliżu” Trybunału, o tym, że coś dzieje się za szybko, coś za wolno… Nie mają merytorycznych zarzutów. Ta ustawa w sposób zbiorczy reguluje materię w jednym akcie prawnym, porządkuje sprawę.
Wracam do kwestii końca kadencji prof. Rzeplińskiego i wyboru nowego prezesa. Procedura jest taka, że Zgromadzenie Ogólne sędziów TK do tej pory wskazywało dwóch sędziów, z których prezesa wybierał prezydent RP. Ilu kandydatów zostanie wskazanych prezydentowi tym razem? Wasza propozycja wskazuje, że niewiele zmieniacie, choć sporo mówiło się o zmianach.
Bardzo się cieszę, że pan redaktor mówi, że będzie tak, jak było. Bo faktycznie w tym zakresie rewolucji nie ma - Zgromadzenie Ogólne sędziów TK przedstawia dwóch kandydatów na stanowisko prezesa i dwóch na stanowisko wiceprezesa. Nasza ustawa wychodzi naprzeciw postulatom opozycji, które padały podczas poprzednich dyskusji. Mówiono o tym, że trzech kandydatów zgłaszanych prezydentowi to za dużo…
… że może dojść do sytuacji, w której jednym ze zgłoszonych kandydatów na prezesa TK będzie sędzia z jednym głosem.
Dokładnie. Warto więc zerknąć do projektu ustawy - wychodzimy naprzeciw tym zarzutom i wskazujemy, że kandydat zgłoszony prezydentowi musi uzyskać minimum pięć głosów. Można więc sobie teoretycznie wyobrazić, że Zgromadzenie Ogólne może przedstawić prezydentowi trzech kandydatów…
… ale tylko w sytuacji, gdyby była zgoda co do składu Zgromadzenia Ogólnego, które liczyłoby 15 sędziów. Obaj wiemy, że trwa spór co do trzech sędziów wybranych w tej kadencji parlamentu, których prezes Rzepliński zapewne nie dopuści do udziału w Zgromadzeniu Ogólnym, odcinając tym samym od wpływu na wybór prezesa TK. Jak zachowa się większość rządowa w takiej sytuacji?
Jeżeli Zgromadzenie odbędzie się z pogwałceniem obowiązującego porządku prawnego, to nie będzie mogło rodzić skutków prawnych. To nie jest tak, że jakaś instytucja państwowa, nawet tak ważna jak TK, może abstrahować od obowiązującego prawa i uznać, że prawo jest dla maluczkich, a nie Trybunału. To niebezpieczne dla demokracji zapędy - jedna z władz chce się postawić ponad prawem i wszystkimi władzami. Proszę zwrócić uwagę na to, że ci posłowie, którzy odwołują się do konstytucyjnego podziału władz: na wykonawczą, ustawodawczą i sądowniczą, nie dostrzegają kolejnego wyrazu zapisanego w konstytucji. Ustrój oparty jest na podziale i równowadze władz. Równowadze. Posłom opozycji ta równowaga nie jest na rękę - oni dziś chcieliby, by to władza sądownicza, w tym TK, była najważniejsza w państwie i decydowała o wszystkich ważnych dla Polakach sprawach. Na to zgody być nie może, bo byłoby to pogwałcenie konstytucji. Władze muszą się równoważyć.
Jasne, wracam jednak do pytania o to, co dalej z wyborem prezesa TK. Takie „ułomne” Zgromadzenie Ogólne zapewne zgłosi prezydentowi dwóch kandydatów. Jak zachowa się prezydent Duda w takiej sytuacji?
Jestem przekonany, że prezydent nie będzie żyrantem bezprawnych działań, a zatem nie będzie honorował decyzji przyjętej z jaskrawym pogwałceniem prawa. Prezydent stoi bowiem na straży konstytucji.
Rozumiem, ale alternatywą do wyboru prezesa jest bezkrólewie w TK, które, jak się zanosi, potrwa sporo czasu. Dopytuję po raz kolejny - co wtedy, gdy będzie trwał pat wokół wyboru prezesa?
Nie chcę wybiegać w przyszłość, nie chcę uprawiać spekulacji, ale opierać się na faktach. Poczekamy, zobaczymy. Jestem przekonany, że w Trybunale - obok prezesa Rzeplińskiego - są jeszcze inni sędziowie. Odnoszę wrażenie, że nawet ci, którzy dotychczas wspierali prezesa Rzeplińskiego, dostrzegli, że prowadzi on TK w niewłaściwym kierunku. Sądzę, że nie będzie przyzwolenia na tego rodzaju upolitycznienie Trybunału.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/314092-co-z-nowym-prezesem-tk-nasz-wywiad-piotrowicz-jestem-przekonany-ze-prezydent-duda-nie-bedzie-zyrantem-bezprawnych-dzialan?strona=1
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.