Dziedziczni właściciele III RP, ku swemu zaskoczeniu dziś zwani opozycją, wyglądają jak wyjęty z wanny karp. Podrygują bezładnie, rozpaczliwie łapią powietrze. Widać bezsilność, czuć brak tlenu.
Po ucieczce złotoustego Donalda „od tego syfu”, nie sprawdził się żaden kolejny kandydat na lidera: ani histeryczna Ewa, ani siermiężny Bronisław, ani groteskowy Ryszard, ani niezbyt lotny Mateusz z kitką, ani anty-medialny Grzegorz. Trwa rozpaczliwe poszukiwanie. Każdy z trójki obecnych kandydatów na lidera antypisowskiej krucjaty widzi, że kra topnieje. Sądzi jednak, że on sam ma jeszcze szansę, więc zaczęli się panowie nawzajem spychać w otchłań politycznego niebytu.
Ale we wszystkich trzech ugrupowaniach nie ma już wiele wiary, że obecni liderzy są w stanie pociągnąć wózek, porwać tłumy. W Platformie zwołują się zwolennicy pomysłu, by postawić na syna jazzmana, medialnego Pawła Trzaskowskiego, ale Grzegorz-No Mercy patrzy na nich jak pyton na królika. W Nowoczesnej za plecami „człowieka-mema” czai się Paweł Rabiej. Jeszcze kilka, kilkanaście samo-zaorań nowoczesnego Ryszarda i na wiosnę nowocześni sponsorzy wymienią go na bystrzejszego kolegę.
Do łowów na lidera równolegle trwają łowy na tematy. Trybunał, aborcja, edukacja, cokolwiek. Najlepiej zażarł „pisowski zamach na kobiety”. Kilka poważnych, oczytanych, inteligentnych osób dopiero ode mnie dowiedziało się, że projekt był obywatelski, a PiS niemal natychmiast go zastopował. Przyjęli tę informację ze zdziwieniem i niedowierzaniem.
(Na marginesie: kolejny raz dajemy sobie narzucić język debaty. Zwiększenie ochrony bezbronnych nazywamy „zaostrzeniem”, a „liberalizacją” nazywamy powiększanie możliwości zgładzenia bezbronnych. „Liberalizacją” powinniśmy nazywać sytuację, w której więcej z nas ma szansę przeżyć, a faktycznym „zaostrzeniem” jest sytuacja, że której przeżyje mniej z nas).
Ostentacyjne kłamstwo jakoby rządzący PiS oraz katolicki Kościół uknuli karanie kobiet za aborcję wyprowadziło na ulice niemal 100 tysięcy ludzi, okazało się skuteczne. Będzie więc grzane nadal, nic nie szkodzi, że nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, ważne, że tysiące przeżuwaczy płynących z TVN i „Wyborczej” rewolucyjnych odezw bezrefleksyjnie je łyka.
Niegdyś skuteczne bajania arcy-magów: Kuczyńskiego, Wołka czy Żakowskiego o „dusznej atmosferze pisowskich rządów” dziś nie wystarczą, internet wyśmiewa takie objawienia. Dziś musi być konkret. Musi być wieszak, żeby coś wisiało. Strona gazeta.pl dla badaczy mediów i studentów dziennikarstwa stanowi nieustanny przykład rozpaczliwych łowów na temat (zastępczy, kłamliwy, absurdalny, ale temat) który pociągnie antyrządową niechęć szerzej niż odsunięta od części władzy i coraz bardziej wystraszona kasta władców III RP. Ale w tym strachu jest siła. Pomysły mogą być coraz bardziej rozpaczliwe, coraz bardziej absurdalne, także – dla narodowej i państwowej wspólnoty coraz groźniejsze.
Po uznanej za konieczną konfrontacji „trybunalskiej”, władza przegapiła kolejny temat i znowu miała ulice pełne ludzi. Niech wyciągnie z tego wnioski, niech ostro widzi, że jej arcyważnym celem jest dodawanie do rzeszy swych zwolenników kolejnych grup społecznych. Debata przed ratyfikacją potajemnie przez Unię Europejską przyklepanej i kolanem Europejczykom wepchniętej umowy CETA, czy debata o reformie podatków winny być przykładami republikańskiego rozumienia roli obywateli w budowaniu swego państwa. Skoro Prawo i Sprawiedliwość chce „Słuchać Polaków, służyć Polsce” winno budować obywatelską aktywność i relacje wyborców z tymi, których do rządzenia wynajęli. Zamiast reaktywności na opozycyjne wrzutki, to rząd i parlamentarna większość winni skutecznie wprowadzać tematy – te naprawdę ważne dla nas wszystkich. Jest ich bardzo wiele.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/313811-dziedziczni-wlasciciele-iii-rp-ku-swemu-zaskoczeniu-dzis-zwani-opozycja-wygladaja-jak-wyjety-z-wanny-karp