Na zdjęciu: pikieta skrajnych feministek w Gdańsku. Hasło „jestem z Natalią” nawiązuje do wypowiedzi piosenkarki Natalii Przybysz, która stwierdziła, że dokonała aborcji/zabiła swoje nienarodzone dziecko bo miała za małe mieszkanie
Pamiętacie wielką radość Grzegorza Schetyny i Ryszarda Petru sprzed kilku tygodni, że PiS ma problem z tematem ochrony życia? Wszyscy pamiętamy. Ale wątpliwe by dziś równie mocno się cieszyli. Partia Jarosława Kaczyńskiego dość szybko zorientowała się bowiem, że kontynuacja prac nad nie swoim projektem to paliwo dla opozycji. Bez względu na poważne racje moralne stojące za propozycjami Ordo Iuris, w tamtej formule nie dało się tego wygrać.
Trzeba się było cofnąć, przemyśleć sprawę i poszukać innej formy realizacji słusznego postulatu zwiększenia ochrony życia. To właśnie zrobiono. PiS konsekwentnie od tamtego czasu unika również wchodzenia w ten temat, nie daje się sprowokować rozmaitym wrzutkom. Także próby kłamliwego przyszywania Jarosławowi Kaczyńskiemu poglądów, których nigdy nie wypowiedział, nie powiodły się. Sondaże potwierdzają, że wbrew nadziejom gazety Michnika iż po „czarnym proteście Polska się nieodwracalnie zmieniła” nic takiego nie nastąpiło. Ani partia rządząca nie straciła społecznego poparcia, ani opozycja go nie zyskała.
Jest jednak środowisko, które poczuło wiatr w żaglach: lewica. Ta nowa, od Adriana Zandberga, ta średnia, od Barbary Nowackiej i ta starsza, od Włodzimierza Czarzastego. Wszystkie trzy pokolenia lewicy prześcigają się w akcjach i prowokacjach, w manifestacjach i konferencjach. Coraz bardziej wulgarnych i agresywnych. Jednoznacznie już domagających się nie tylko zdjęcia wszelkiej ochrony dzieci nienarodzonych, ale też wyeliminowania wszelkiego udziału Kościoła w życiu publicznym.
Lewica chwyciła się tematu aborcyjnego jak tonący brzytwy, bo to jedyna sprawa w której może być tak jednoznaczna. Ze złodziejstwem walczyć nie mogą, bo wiadomo, kto jest na ich zapleczu. Nie obiecają sprawiedliwych podatków, bo establishment III RP by się zdenerwował. Itp. Na sztandar mogą wziąć zatem tylko homoseksualistów i aborcję. No więc biorą. Próbują się na tym odbudować. Dlatego maniakalnie próbują podpalić Polskę wokół tej sprawy.
I tu wracamy do początku. Dla Schetyny i Petru ta presja na podział Polski wokół tematu aborcyjnego (presja idąca także ze strony środowiska Michnika) to poważny problem. Obaj nie mogą pozwolić sobie na oficjalną podobną skrajność. Po pierwsze dlatego, że mogą pęknąć im partie (zwłaszcza Schetynie), a po drugie, bo wiedzą iż z takimi poglądami nie wygra się w Polsce wyborów. Do tego konieczne jest przekonanie przynajmniej części wyborców o własnej „neutralności” światopoglądowej.
Dlatego te wszystkie coraz bardziej wulgarne i agresywne akcje proaborcyjne skrajnej lewicy to już bardziej problem PO i Nowoczesnej niż PiS. Oczywiście polityczny, bo ta analiza nie znosi moralnego wyzwania jakie niosą ostatnie wydarzenie. Serce krwawi na widok kobiet, które gotowe są pod własnym nazwiskiem i z odkrytą twarzą domagać się możliwości masowego uśmiercania niewinnych, nienarodzonych istot ludzkich. Kiedyś ludzkość będzie się za to wstydziła.
Jeśli cenią Państwo nasz portal to prosimy, pamiętajcie na naszym tygodniku:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/313038-coraz-bardziej-wulgarne-i-agresywne-akcje-proaborcyjne-skrajnej-lewicy-to-juz-bardziej-problem-po-i-nowoczesnej-niz-pis