Dzisiejsze czarne protesty mimo szumnych zapowiedzi wyglądają nieszczególnie imponująco, raczej mając miejsce w przestrzeni internetowej, social mediach, niż realnie. Mimo to warto przypomnieć kilka faktów, o których zwolennicy prawa do aborcji na życzenie zdają się zapominać.
Wezwanie do liberalizacji prawa aborcyjnego jest niejednokrotnie przedstawiane jako postęp, uwalnianie się świadomego społeczeństwa spod wsteczniackiej dyktatury „ciemniaków”. W takim razie przypomnijmy kilka tylko faktów historycznych na temat wspomnianego postępu.
W starożytnej Sparcie dokonywano tzw. późnej aborcji eugenicznej (której zwolennikami są dzisiejsi protestujący) - niemowlęta, które rodziły się chore, kalekie lub zwyczajnie uznano je za niezdatne do przyszłej służby wojskowej mordowano.
Z kolei w starożytnym Rzymie aborcja była szeroko dostępna dla kobiet i to ze wszystkich stanów. Ze względu na ogromny popyt cały „zabieg” był niezwykle tani i powszechny - aborcji poddawały się zarówno nobilki (szlachcianki, członkinie znaczących rodów) jak i proste mieszczanki, chłopki a także prostytutki (te ostatnie stosowały ją najczęściej z powodu braku skutecznych metod antykoncepcji). Sam zabieg jednak wyglądał inaczej niż obecnie - kobiety by dokonać aborcji spożywały napar będący mieszaniną herbat, ziół i grzybów, który wywoływał poronienie.
Historycy badający antyk są zgodni, iż to właśnie problem dzietności wynikający z powszechnej aborcji był jedną z głównych przyczyn upadku Cesarstwa Zachodniorzymskiego. Aborcja powodowała bowiem rokroczne zmniejszanie się populacji rdzennych mieszkańców imperium przy jednoczesnej wysokiej dzietności ludów napływowych (tzw. barbarzyńców). Warto też rzucić okiem na drzewa genealogiczne rodów rzymskich i spadającą liczbę zarówno żeńskich jak i męskich potomków. Chrześcijaństwo, choć u schyłku Cesarstwa było religią państwową i oficjalnie obowiązującą, nie wykorzeniło przyzwyczajeń powszechnych od pokoleń. Co ciekawe to właśnie plemiona barbarzyńskie żyjące na obszarze Cesarstwa po przyjęciu chrztu chętniej stosowało się do przykazań tej nowej w owym czasie religii aniżeli rzymskie elity.
Na koniec warto wspomnieć o ciekawostce - rzymskie elity musiały być świadome zachodzących procesów demograficznych - znamy bowiem treść ówczesnych spisów. Mimo to w Senacie na ten temat obradowano niechętnie - większą uwagą cieszył się między innymi problem składu mięsa mielonego w daniu zwanym Isicia Omentata. Był to rzymski odpowiednik hamburgerów. Debaty dotyczyły procentowego składu mięsa wołowego w mielonym kotlecie. Bardzo przypomina to rozpatrywane obecnie problemy na forum UE, jednak to już temat na nieco inny tekst.
Reasumując - warto zauważyć, iż to co proponują zwolennicy tzw. czarnego protestu to nie postęp, lecz regres i to regres sięgający dość daleko w przeszłość. Po upadku Cesarstwa Rzymskiego bowiem to właśnie wiara chrześcijańska była realnym postępem, ze swoimi założeniami ochrony życia - założeniami, które zbudowały potęgę późniejszej, średniowiecznej Europy. Warto o tym pamiętać myśląc o założeniach protestujących dziś w sieci.
Książka, którą trzeba przeczytać! „Prawo do życia Bez kompromisu”- Bogdan Chazan , Maciej Muller . Do kupienia „wSklepiku.pl”. Polecamy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/310583-czarny-regres-dzisiejsze-protesty-mimo-szumnych-zapowiedzi-wygladaja-nieszczegolnie-imponujaco