W odpowiedzi na zarzuty prezesa TK do nowej ustawy o Trybunale

fot. You Tube
fot. You Tube

7 lipca Sejm RP uchwalił nową ustawę o Trybunale Konstytucyjnym, która ma służyć rozwiązaniu sporu dotyczącego skutków wydanego w składzie nieznanym Konstytucji ani ustawie „orzeczenia” K 47/15. Wydanie nowych przepisów jest konieczne dla celu odblokowania Trybunału w związku z odmową podporządkowania się przez prezesa TK obowiązującej ustawie z 25 czerwca 2015 r.

Podstawą przyjętych przepisów jest nieobowiązująca już ustawa z 1 sierpnia 1997 r., dobrze znana z praktyki stosowania zarówno Trybunałowi, jak i innym organom państwowym. Jej stosowanie, w przeciwieństwie do ustawy z 25 czerwca 2015 r., nigdy nie budziło większych kontrowersji ani sporów. W stosunku do ustawy z 1997 r. w nowej ustawie wprowadzono zaledwie kilka zasadniczych zmian.

W toku prac nad ustawą większość parlamentarna zdecydowała się na kilka bardzo istotnych ustępstw względem postulatów opozycji. Poprzez poprawki usunięto z niej, m. in. zapis, zgodnie z którym w niektórych sytuacjach orzeczenia TK zapadałyby większością 2/3 głosów, co miało utrudniać przekształcanie sądu konstytucyjnego w „trzecią izbę parlamentu”. Z ustawy usunięto także uprawnienie Prezydenta RP i Prokuratora Generalnego do składania wniosków o rozpatrzenie spraw w pełnym składzie.

Obecny kształt ustawy jest rzeczywiście kompromisowy. Zarzuty skierowane do  nowej procedury w sejmowym wystąpieniu prezesa TK budzą zdumienie z racji na swoją dalece posuniętą ogólność. Rzekoma niezgodność z Konstytucją nie została poparta konkretnymi argumentami wskazującymi przepisy, który miały zostać naruszone.

Poniżej odniosę się jedynie do niektórych zarzutów sformułowanych przez prezesa TK dotyczących rzekomej niekonstytucyjności przepisów:

1) wymagających zgody Prezydenta RP na usunięcie sędziego ze stanowiska (art. 12 ust. 2);

2) dotyczących procedury wyboru nowego prezesa TK;

3) rozpatrywania spraw przez TK według kolejności ich wpływu do Trybunału;

4) zobowiązania prezesa TK do włączenia sędziów określanych przez niego jako „nieorzekających” do aktywnej pracy w Trybunale;

Ad. 1 Prezes TK twierdzi, że wprowadzenie wymogu zgody Prezydenta na usunięcie sędziego ze stanowiska jest „niedopuszczalną ingerencją władzy wykonawczej w procedurę wykonywania prawomocnego orzeczenia dyscyplinarnego”. Andrzej Rzepliński nie był w stanie jednak wskazać, z którym przepisem Konstytucji ta regulacja miałaby być sprzeczna. Stanowi ona wzmocnienie gwarancji niezawisłości sędziego Trybunału, wprowadzając dodatkowe utrudnienie (zgodę Prezydenta) przy usuwaniu sędziego ze stanowiska. Sędzia powinien być bowiem niezawisły w orzekaniu zarówno od innych władz, jak i innych sędziów. Nowa ustawa wymaga, aby po prawomocnym orzeczeniu dyscyplinarnym o usunięciu sędziego ze stanowiska zgodę (w formie wniosku do głowy państwa) wyraziło najpierw Zgromadzenie Ogólne Sędziów TK, a dopiero potem Prezydent RP. Wyprowadzenie ostatniego etapu procedury dyscyplinarnej poza grono sędziowskie bez wątpienia wzmacnia gwarancje niezawisłości sędziego.

Ad. 2. Zarzuty niekonstytucyjności skierowane względem nowej procedury wyboru prezesa TK są całkowicie bezpodstawne. Wynika to z faktu, że Konstytucja w żaden sposób nie reguluje tej materii, pozostawiając ją w gestii ustawodawcy. Jedynym konstytucyjnym wymogiem (art. 194 ust. 2 ustawy zasadniczej) jest to, aby kandydatów na prezesa Trybunału przedstawiało Zgromadzenie Ogólne. Cała procedura (np. ilość kandydatów) to kwestia pozostawiona do swobodnej decyzji parlamentu. Konstytucja, wbrew temu co twierdzi Andrzej Rzepliński, w żaden sposób nie ogranicza liczby kandydatów na prezesa Trybunału. Podobnie jak w przypadku zarzutu nr 1, prezes TK nie był w stanie wskazać przepisów Konstytucji, które zostają przez tę procedurę naruszone.

Ad. 3. Wprowadzenie zasady rozpatrywania spraw według kolejności ich wpływu gwarantuje sprawność rozpatrywania kolejnych wniosków przez Trybunał. Prezes TK nie będzie mógł wedle swoich prywatnych preferencji dzielić spraw na istotne i mniej istotne. Gwarantuje to wszystkim wnioskodawcom równe traktowanie przez Trybunał oraz sprzyja braku zaległości w orzekaniu. Zasada rozpatrywania spraw według kolejności wpływu nie jest jednak bezwzględna. Pierwszeństwo zapewnione mają wymienione w katalogu zamkniętym sprawy szczególnie istotne dla państwa, takie jak, m. in. wniosek w sprawie zgodności z Konstytucją ustaw przed ich podpisaniem lub umów międzynarodowych przed ich ratyfikacją, czy wniosek w sprawie zbadania zgodności z Konstytucją ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Także i w tym przypadku prezes TK nie był w stanie wskazać przepisu Konstytucji, z którą krytykowana regulacja jest rzekomo niezgodna.

Ad. 4. Prezes Rzepliński wprowadził nieznany ustawie zasadniczej podział sędziów konstytucyjnych na „orzekających” oraz „nieorzekających”. Sędziowie „nieorzekający” to tacy, których prezes TK uznał za pełnoprawnych sędziów, przydzielił im pokoje oraz wypłaca wynagrodzenia, a jednocześnie nie przydziela im spraw. Tymczasem żaden przepis Konstytucji bądź ustawy o TK nie daje prezesowi Trybunału kompetencji do dzielenia sędziów na takie kategorie. Prezes Rzepliński zwyczajnie nie posiada takich uprawnień. Przyznanie ich sobie samemu przez prezesa TK jest rażąco niezgodne z wyrażoną w Konstytucji zasadą legalizmu (art. 7 ustawy zasadniczej). Prezes Trybunału, podobnie jak każda instytucja lub organ państwa, może bowiem działać wyłącznie na podstawie i w granicach prawa. Przepis zobowiązujący prezesa TK umożliwienie nowym sędziom Trybunału warunków do pracy jest jedynie prostym powtórzeniem jego obowiązków dotąd uznawanych za oczywiste. Andrzej Rzepliński kolejny raz nie był w stanie wskazać konkretnego przepisu Konstytucji, z którym krytykowana przez niego regulacja miałaby być niezgodna. Przywołał jedynie orzeczenie TK w sprawie K 34/15, które jednak – wbrew temu co twierdzi prezes TK – wcale nie stwierdziło, że trzech sędziów wybranych w poprzedniej kadencji zostało wybranych prawidłowo. Trybunał orzeka bowiem o konstytucyjności przepisów, a nie o stosowaniu prawa. Fragment dotyczący obowiązku zaprzysiężenia tych sędziów przez Prezydenta nie tworzy dla niego żadnego zobowiązania, ponieważ znajduje się w uzasadnieniu do wyroku, a nie w jego sentencji. To, co najbardziej niepokoi w wystąpieniu sejmowym prezesa Trybunału, to zapowiedź nieprzestrzegania przez niego zapisów nowej ustawy, gdy wejdzie już ona w życie. Andrzej Rzepliński posługuje się w tym miejscu terminem „ustawy pozornej”, która jego zdaniem „nie jest prawem”. Tymczasem należy podkreślić, że polskie prawo nie zna takich terminów, jak „ustawa pozorna” ani nie daje prezesowi Trybunału kompetencji do jednoosobowego wyłączania poszczególnych ustaw spod obowiązywania. Eliminowanie ustaw z obrotu prawnego to kompetencja zastrzeżona dla TK, który może to zrobić stwierdzając w odpowiednim trybie jej niezgodność z Konstytucją, bądź parlamentu, który może ustawę uchylić. Prezes Trybunału, podobnie jak każdy inny obywatel oraz jak każdy organ państwowy, musi przestrzegać obowiązującego prawa.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.