NASZ WYWIAD. Edward Lucas: "Polacy powinni być dumni z osiągnięć szczytu. Zachód zrozumiał, że Polacy ostrzegając przed Rosją, mieli rację"

YT/PAP/Radek Pietruszka
YT/PAP/Radek Pietruszka

Wypowiedzi jak ta prezydenta Hollande’a powodują, że NATO traci na wiarygodności, w końcu jest sojuszem opartym na solidarności i wspólnej definicji zagrożeń. Gdy ktoś się wyłamuje, naraża pozostałych na śmieszność

— mówi w rozmowie z portalem „wPolityce.pl” brytyjski dziennikarz, europejski korespondent tygodnika „The Economist” Edward Lucas.

wPolityce.pl: Jak ocenia pan wynik szczytu w Warszawie? Opozycja w Polsce usiłuje ludziom wmówić, że to porażka…

Edward Lucas: Polacy powinni być dumni z tego, że ten szczyt odbył się w Warszawie oraz z tego, co udało się na nim ustalić, szczególnie biorąc pod uwagę, jak to wszystko wyglądało choćby jeszcze 10 lat temu. To ogromny sukces. NATO wróciło do roli sojuszu obrony terytorialnej, mamy prawdziwe plany, prawdziwych żołnierzy, i prawdziwe ćwiczenia militarne. Czy to co udało się na tym szczycie uzyskać wystarczy? To zależy jak definiuje się zagrożenie. Państwa Bałtyckie są militarnie słabe.

NATO nie jest w stanie ich w pełni obronić przed Rosją. To jak Berlin Zachodni. Obroniliśmy Berlin Zachodni w czasie zimnej wojny utrzymując tam symboliczną obecność amerykańskich wojsk, w połączeniu z bardzo efektywną polityką odstraszania na pozostałym terytorium Sojuszu. Wydaje mi się, że NATO powinno jeszcze popracować nad swoją polityką odstraszania oraz nad cyberobroną. Rosja jest zintegrowana z Zachodem, dlatego sankcje ekonomiczne na nią działają. Musimy poszerzyć nasze instrumenty odstraszania, na instrumenty gospodarcze, polityczne, finansowe, obok instrumentów militarnych. Jeśli Rosji uda się przeprowadzić choćby mały, prowokacyjny manewr z sukcesem wobec państw Bałtyckich, może w przeciągu zaledwie kilku godzin zniszczyć całą wiarygodność NATO.

Są jeszcze inne możliwości: Mołdawia, wznowienie ofensywy na wschodniej Ukrainie…

Albo Białoruś, może i Kazachstan. Możliwości jest wiele i przewaga Putina polega na tym, że nie wiadomo gdzie i kiedy uderzy. Niektórzy twierdzą, że teraz po szczycie w Warszawie będzie szczególnie trudny okres, że zagrożenie jest duże. W przypadku Rosji zagrożenie jest zawsze duże, a wszystkie okresy są trudne. A Zachód ciągle boryka się z tymi samymi wewnętrznymi problemami. Jeśli Putin zdecyduje się zaatakować Mołdawię, to będzie ona pozostawiona sama sobie, bo nie należy do Sojuszu i nie musi on jej więc przyjść z pomocą. Z drugiej strony jednak Putin sobie tym zaszkodzi, bo w odpowiedzi NATO jeszcze bardziej wzmocni wschodnią flankę. Będzie więcej baz, więcej żołnierzy, więcej ćwiczeń.

Zawsze uczyliśmy się i wciąż uczymy się na cudzych błędach. I cudzym cierpieniu. Dziesiątki tysięcy ludzi straciło życie w Gruzji oraz Ukrainie. Polacy i Bałtowie ostrzegali nas przed tym już w latach 90-tych. Mówili Zachodowi: Uważajcie, Rosja podążą w niewłaściwym kierunku. Zarówno pod względem polityki zagranicznej jak i wewnętrznej. Ale Zachód nie chciał tego słuchać. Mówił: cierpicie na zespół post-traumatyczny. Teraz Zachód już wie, że wschodni Europejczycy mieli rację. Szczyt w Warszawie jest tego odzwierciedleniem.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.