Marian Kowalski składa Komisji Europejskiej adekwatną kontrpropozycję

fot.PAP/Bartłomiej Zborowski
fot.PAP/Bartłomiej Zborowski

Niemcy rozpaczliwie poszukują frajerów do podzielenia się bogactwem etnicznej różnorodności. Sami bowiem nie są  w stanie pomieścić egzotycznych gości, których szerokim i wylewnym gestem zaprosiła Angela Merkel, zapewniając ich jednocześnie, że nie będzie żadnych limitów.

Dwa razy nie musiała powtarzać i kto żyw z Bliskiego Wschodu, z ogarniętej wojną domową Syrii ruszył do obiecanego przez niemiecką kanclerz Eldorado. Kto tylko z północnej Afryki mógł unieść plecak lub walizkę i zebrać fundusze na drogę, spakował się i tyle go widziano w ojczystej pustyni i puszczy.

Nasi zachodni sąsiedzi najpierw wpadli w euforyczny zachwyt nad własnym humanitaryzmem, ale długo nie wytrwali w tym stanie. Fala imigrantów wezbrała bowiem ponad wszelkie oczekiwania dobroczyńców. Teraz Niemcy sondują wytrzymałość Europejczyków, wymyślając coraz dziksze rozwiązania problemu. Jednym z nich jest proponowana kara 250 tys. euro za odmowę przyjęcia przypisanego do danego kraju imigranta.

Pogłoski chodziły już wcześniej, ale nikt nie spodziewał się, że Niemcy na serio taki primaaprilisowy numer rozważają. Tymczasem okazuje się, że to nie Prima Aprilis przełożony z kwietnia na maj, lecz oficjalna propozycja Komisji Europejskiej. Na razie widać, że zainteresowane rządy „zagięło jak po zgniłym korniszonie”, jak by to ujął Leopold Tyrmand.

Najbardziej adekwatna odpowiedź na ten absurd pochodzi z Polski, a zgłosił ją w TVP Info ją narodowiec Marian Kowalski. Zaproponował on mianowicie, że w takim razie Unia powinna płacić Polsce także 250 tys. euro za każdego imigranta, który zostanie nam przydzielony, ale odmówi osiedlenia się u nas albo stąd ucieknie. Uważam, że kontrpropozycja Kowalskiego pod względem powagi bardzo jest zbliżona do stanowiska Komisji Europejskiej i należy ją zgłosić oficjalnie do Unii, najlepiej w ramach polityki innowacyjnej, za co powinniśmy dostać dodatkową premię. Z kolei Unia powinna nam zapewnić dotacje na utrzymanie zamkniętych obozów, bo jak inaczej zatrzymać w Polsce delikwenta, który przebrnął przez pół Azji i Europy w drodze do niemieckiego raju?

Jeśli więc przejdzie zarówno propozycja KE, jak i Kowalskiego, to należy spodziewać się gwałtownego rozwoju handlu kwotami imigrantów w Unii Europejskiej. Ta instytucja ma bowiem taki feblik, że potrafi skomercjalizować i sprowadzić na bardzo przyziemny poziom najszlachetniejsze idee, wymyślone zresztą przez siebie. Tak jest z pakietem klimatyczno-energetycznym, który miał służyć Europejczykom, żeby woda była czysta, powietrze zdrowe, a trawa zielona. Tymczasem największym sukcesem polityki klimatyczno-energetycznej stał się handel emisjami CO2, który rozkwitł cudnie, a kominy tam, gdzie kopciły, z reguły nadal kopcą.

Prorokuję zatem, że wkrótce Unia opracuje pakiet imigrancko-relokacyjny i będziemy świadkami czegoś w rodzaju recydywy handlu niewolnikami, lecz w nowoczesnym wydaniu, z zachowaniem praw człowieka, tolerancji i tych wszystkich wynalazków gender. Powstanie oczywiście rynek imigrantów, ceny będą zróżnicowane w zależności od wieku i wykształcenia. Oczywiście, nie będzie można różnicować z powodu rasy, płci, orientacji seksualnej oraz wyznania.

Jednak, jak to bywa w handlu, powstanie także czarny rynek i szara strefa. Pojawią się cinkciarze, bo przecież nie uniknie się transakcji detalicznych. Wtedy rzecz jasna pojawią się także ceny hurtowe, sezonowe obniżki i nadzwyczaj korzystne promocje. Z drugiej strony włączą się wielkie korporacje. Kwoty imigranckie trafią na giełdy. Powoła się unijny bank imigrantów, który będzie regulował podaż i popyt. Zapanuje ożywienie gospodarcze, unijne PKB poszybuje w górę. Brukselskie City zastąpi londyńskie City. Anglicy mogą sobie wychodzić z Unii, nikt ich nie będzie żałował. Mądrzy i przewidujący są unijni przywódcy, którzy zgotowali nam tę świetlaną przyszłość…

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.