Romuald Piekarski: Czy nastąpi dobra zmiana neoliberalnej reformy w szkolnictwie wyższym?

uksw.edu.pl
uksw.edu.pl

Zgodnie z „logiką kontraktualno-rynkową” studentów traktuje się jak „konsumentów usług edukacyjnych”. Obowiązują nas umowy, kontrakty, a studenci występują jako „nabywcy”, nauczyciele jako „dostawcy”.

Kolejną sprawą jest to, że we współczesnej uczelni studenci muszą posiadać reprezentacje swoich interesów. Nietrudno wszak i w tym przesadzić. Wiązanie obu stron formalną umową, metodyczne założenie o braku wzajemnego zaufania, ignoruje dobre obyczaje, jakie wykształciły się przez lata. A przecież pogardzanie wszelkim doświadczeniem nabytym w minionych pokoleniach oznacza ogromne marnotrawstwo.

Uniwersytet europejski „sięga swymi korzeniami” średniowiecza. Przez wieki uniwersytety tworzyły korporacje uczonych i studentów, w których wiedza stanowiła najważniejszą wartość. Żywa była relacja mistrz-uczeń, gdzie wiedza i rozumność była źródłem autorytetu, a jej przyswajanie racją dla awansu. Istniała przestrzeń dla rozwoju ducha, miejsce bezinteresownego poszukiwania prawdy. Co zostało z tamtego uniwersytetu? Nowoczesny uniwersytet stał się miejscem reprodukowania podmiotów rynkowych i wolnych obywateli demokratycznego społeczeństwa. Czy te wymagania dają się jakoś pogodzić? Aby osiągnąć tu pojednanie, trzeba złagodzić neoliberalne priorytety, pozostawić nieco miejsca na humanistykę, która jest solą pięknej tradycji. Nie należy zacierać jakościowej różnicy między uczelniami zawodowymi a uniwersytetem. Niestety, wiara w wolny rynek prowadzi czasami do rezultatów odmiennych od zamierzonych. Wolnorynkowy fanatyzm manifestuje się w prywatyzowaniu wszystkiego, także i tego, co lepiej rozwijało się w ramach własności publicznej. Narzucanie reguł wolnorynkowych, stymulowanie quasi-rynkowej rywalizacji w nauce i nauczaniu wyższym powinno mieć jakieś granice. Gdyby dyplomy uniwersyteckie można było kupować na rynku, to studia wyższe byłyby zbędne. Jeśli wyniki nauki są komercjalizowane, to następuje zmiana reguł wykonywania badań naukowych. Nierzadko jest to zmiana na gorsze.

System punktowania publikacji i oceny dokonań naukowych

Przenoszenie schematów punktacyjnych ze sfery nauk ścisłych na sferę humanistyki wiedzie czasami do wywierania patologicznej wręcz presji. Np. publikowanie w czasopismach specjalistycznych powinno odwzorowywać specyfikę poszczególnych kierunków i subdyscyplin. Poloniści nie powinni być zmuszani do publikowania za granicą.

A więc mechaniczne kopiowanie kryteriów, rodzi kosztowne nieporozumienie, a nawet przemoc. Nie chodzi o to, żeby te wypracowane gdzie indziej modele całkowicie ignorować, lecz żeby stosować je zgodnie z naszymi doświadczeniami, tradycjami oraz w zgodzie ze zdrowym rozsądkiem.

W funkcjonowaniu nowych instytucji promowania badań naukowych o wiele za dużo było decyzji wątpliwych czy nawet chybionych. Podam przykład: jeden z ekspertów NCN wyraził opinię, że nie promuje się tam syntez humanistycznych. W mej ocenie oznacza niedoszacowanie ludzkich umiejętności i uzyskanych już osiągnięć intelektualnych.

Romuald Piekarski - Członek Uniwersyteckiej Komisji Akredytacyjnej obecnej kadencji, Menedżer Nauki, Przewodniczący Polskiego Towarzystwa Filozoficznego Oddział Gdański. Pracuje w Instytucie Filozofii, Socjologii i Dziennikarstwa UG.

« poprzednia strona
12

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.