Romuald Piekarski: Czy nastąpi dobra zmiana neoliberalnej reformy w szkolnictwie wyższym?

uksw.edu.pl
uksw.edu.pl

Spróbujmy rozważyć, co było nieudane w poprzedniej próbie reformowania nauki i szkolnictwa wyższego w Polsce. Co należałoby zmienić w tym obszarze? Ponieważ zajmuję się filozofią polityki, moje zainteresowania obejmują także patologię w życiu publicznym, jak również kwestie możliwie najlepszego sprawowania rządów.

Dotychczasowy program reform nauki i szkolnictwa wyższego to program neoliberalny. Neoliberalizm rozpanoszył się w polskiej edukacji na wszystkich szczeblach. Miałem okazję śledzić dyskusje na jego temat: przeważały opinie krytyczne. Wcielanie owego programu w życiu akademickim wzbudziło w moim środowisku sporo wątpliwości, a jego biurokratyczny wymiar często po prostu bezradność.

Przeregulowanie systemu zarządzania polską nauką (i nauczaniem) w szkołach wyższych przeczyło deklaracjom urzędników państwowych o zachowaniu autonomii badań naukowych i edukacji uniwersyteckiej. Do wad reformy należy zaliczyć obciążenie uczonych obowiązkami administracyjnymi, podniesienie pensum dydaktycznego, szukanie oszczędności nie zawsze tam, gdzie było to uzasadnione. Na niejednej uczelni publicznej nazbyt gorliwa, nadmierna władza administracyjna - kosztem władz kolegialnych - przyczyniała się dodatkowo do złej atmosfery wokół wdrażanych reform.

Gdzieś w tym wszystkim zabrakło miejsca na zdrowy rozsądek i zaufanie do naszych środowisk, które w procesie reform były odpodmiotowione. Stopniowo doszliśmy do przekonania, że „nic nie da się zrobić”, że „trzeba próbować to jakoś przetrwać i dostosować się do tego, co nieuchronne”. System standaryzacji nauczania, nowy system grantowy, ocena naszej pracy w oparciu o wysoko punktowane publikacje wdrażane były nazbyt schematycznie.

Nauczanie uniwersyteckie a rządy neoliberalizmu w edukacji

Naśladując zachodnie trendy mówi się u nas o rynku edukacyjnym, narzucając uczelniom logikę rynkową. Postawię sprawę otwarcie: Jeśli kategorie rynkowe na dobre zostaną wprowadzone do polityki edukacyjnej, i do sposobu zarządzania uczelniami, bez uwzględnienia tego, co tworzy specyfikę szkół publicznych, humanistyki czy filozofii, to należy się spodziewać dalszego regresu cywilizacyjnego. Postaram się poniżej uzasadnić tę opinię.

Nie jestem przeciwny wszelkiej modernizacji, ale takiej, której jesteśmy przedmiotami. Wprawdzie doceniamy poszukiwania nowych źródeł finansowania nauki i nauczania wyższego, a więc powinniśmy również wspierać fundacje, stowarzyszenia absolwentów, korzystać z dotacji celowych ze strony instytucji publicznych i biznesu. Twórcza aplikacja zachodnich rozwiązań jest potrzebna. We zmianach inicjowanych przez ministerstwo, nie brakowało rozsądnych intencji. Lecz obok tego narzucano rozwiązania, które odczuwaliśmy jako „modernizacyjną przemoc”, mając poczucie braku autonomii i bezpardonowego narzucania reguł rynkowych. Raziło upodobnianie zarządzania uczelniami do metod kierowania przedsiębiorstwami prywatnymi.

Zarzutem, jaki stawiam neoliberalnemu projektowi reform jest właśnie ignorowanie specyfiki edukacji publicznej. Modelowanie uniwersytetów na modłę szkół prywatnych przy jednoczesnym dość silnym nadzorze ministerialnym - to osobliwa neoliberalna hybryda. To tak jakby traktować rolnictwo niczym produkcję przemysłową. Pewne reguły dają się i tu zastosować, lecz wadliwa jest komercjalizacja, nieuwzględniająca tego, co dla rolnictwa specyficzne. Podobnie w szkolnictwie wyższym. Mechaniczna aplikacja systemu bolońskiego w edukacji wyższej nie we wszystkich dyscyplinach się sprawdza. Np. w dyscyplinach społecznych i humanistycznych zdaje egzamin, nie bez poważnych zastrzeżeń, czego przejawem jest chociażby coraz gorszy nabór na kierunek filozofii.

CIĄG DALSZY NA NASTĘPNEJ STRONIE.

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.