Co dalej z Trybunałem? NASZ WYWIAD. Stanisław Piotrowicz odsłania kulisy sporu o TK i odpowiada na zarzuty: "Pazerność Platformy na władzę doprowadziła do tego problemu"

PAP/Tomasz Gzell
PAP/Tomasz Gzell

W chwili obecnej sędziowie Trybunału postawili się w takiej niekomfortowej sytuacji, bo okazuje się, że zamierzają być sędziami we własnej sprawie

mówi Stanisław Piotrowicz w rozmowie z wPolityce.pl.

wPolityce.pl: Panie pośle, w sprawie Trybunału Konstytucyjnego trzeba było zastosować zasadę rympał za rympał? Może trzeba było podejść do sprawy bardziej kompromisowo, łagodniej?

Stanisław Piotrowicz, PiS: Panie redaktorze, w czerwcu, w czasie, gdy uchwalano ustawę o Trybunale Konstytucyjnym, zwracaliśmy uwagę na to, że ustawa jest niezgodna z konstytucją. Kiedy posłowie Platformy Obywatelskiej poprzedniej kadencji wkraczali w kompetencje obecnego parlamentu, zwracaliśmy na to uwagę. Nie reagowali. Mało tego, ujawnili ustami posła Kropiwnickiego plan zamachu na Trybunał Konstytucyjny. Warto zacytować słowa posła Kropiwnickiego wypowiedziane na 93. posiedzeniu Sejmu, 26 maja 2015 roku.

Nic tak dobrze nie ilustruje tego, co się wydarzyło jak to, co powiedział poseł PO, sprawozdawca komisji. Pozwoli pan na cytat:

Otóż po analizie stwierdziliśmy, że ze względu na bliski koniec kadencji, oczywiście Sejmu, istnieje duże zagrożenie, że znaczna część trybunału, 1/3 sędziów utraci mandat na przełomie kadencji, czyli po skończeniu obecnej, a przed faktycznym rozpoczęciem prac nowej. Uznaliśmy, że lepiej nie blokować prac trybunału, ale też nie dokładać obowiązków w nowej kadencji, by na pierwszym, drugim lub trzecim posiedzeniu, czyli wtedy, kiedy wybiera się rząd, konstruuje się większość parlamentarna, nie dokładać do tego tygla wydarzeń, które będą rozgrywać się, jeszcze wyboru pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Bo to mogłoby zablokować funkcjonowanie trybunału na dłuższy czas. Aby do tego nie dopuścić, uznaliśmy, że lepiej wprowadzić przepis przejściowy, który będzie dotyczył tylko tych sędziów, których kadencja kończy się w roku 2015 - i tu ważne - tak by jeszcze za naszej kadencji wybrać tych pięciu sędziów.

Nie było żadnego zagrożenia dla blokowania prac TK. Tych pięciu sędziów miał prawo wybierać Sejm obecnej kadencji – 25 października wiadome było już, jaki jest głos suwerena. Naród 25 października pozbawił Platformę decydowania o losach państwa, a kadencja trzech sędziów kończyła się w listopadzie, a dwóch w grudniu. Żaden parlament nie porwał się na to, by wchodzić w kompetencje przyszłego parlamentu. Z trybuny sejmowej powiedziałem z przekąsem, że można być wdzięczny posłom Platformy, że nie wybrali sędziów na kolejne lata. Przychodzi mi na myśl takie porównanie: gdy ktoś na ulicy zobaczyłby, że komuś zabiera się portfel – byłby zbulwersowany, bo nie widziałby tego, że ten portfel odbierany jest złodziejowi. Odnoszę wrażenie, że niektórzy posłowie – zwłaszcza ci młodzi – uczestniczą tylko w tej drugiej fazie i widzą, że odbiera się portfel, a nie uczestniczyli przy tym gdy ten portfel zabierano prawowitemu właścicielowi.

Problem w tym, że oprócz portfela zabieracie jeszcze naszyjnik. Platforma miała prawo wybrać trzech sędziów, choć nie pięciu. Do błędu przyznał się dziś nawet Grzegorz Schetyna. Wy cofacie wybór całej piątki.

Dlaczego Grzegorz Schetyna nazywa to błędem, a nie zamachem na Trybunał? Zamachu dokonano w czerwcu i październiku, dziś naprawia się ten stan rzeczy i przywraca konstytucyjny porządek.

Wracam do mojego pytania - poprzedni Sejm miał prawo wybrać trzech sędziów..

Moralnego prawa nie miał. 25 października wiadomym było, że będą wybory. Nie było powodów do tego, by przed tą datą wybierać sędziów, których kadencja kończy się w listopadzie i grudniu.

Platforma mówi, że goniły terminy. Inaczej Trybunał nie mógłby funkcjonować w pełnym składzie.

Nic nie goniło. Cytowałem wczoraj opinię pana prof. Garlickiego, który przekonywał, że parlament winien na bieżąco starać się, by TK obradował w pełnym składzie, ale nie ma problemu, by przez jakiś okres Trybunał nie był w pełni obsadzony. Kadencja tych trzech sędziów kończyła się na kilka dni przed nowym posiedzeniem Sejmu – to nie był czas, by dokonywać tak szybkich ruchów. Politycy poprzedniej koalicji rządowej weszli w kompetencje przyszłego parlamentu. Jeżeli nawet odbyło się to pod rządami poprzedniego parlamentu, to po 25 października nie było legitymacji ze strony wyborców!

Trzeba doskonale wiedzieć, że to był zabieg… Ustawa o TK dość długi czas leżała w Sejmie, jeśli pamiętam, to chyba dwa lata. Gwałtowne przyspieszenie nastąpiło wtedy, gdy zaobserwowano spadki notowań PO. Wtedy posiedzenia odbywały się dynamicznie, a Platforma zdawała sobie sprawę z tego, że najbliższych wyborów nie wygra. Zmierzali do tego, by cały TK obsadzić ludźmi ze swojego nadania. Jakoś nikogo to nie razi, a to pierwszy w historii TK tego typu przypadek. Zawsze szanowano zasadę, że jeżeli kadencja kończy się podczas kadencji określonego parlamentu, to ten parlament dokonuje wyboru. To gwarantowało pluralizm.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE.

1234
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.