Autorzy przemysłu pogardy powinni odejść z mediów. Do piły tarczowej nie wyciąga się ręki na zgodę

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

„Zgoda, zgoda, a Bóg wtedy rękę poda” – pisał Aleksander hrabia Fredro w, nomen omen, „Zemście”. Zemsty po wyborach ma nie być – zapowiedział wczoraj Jarosław Kaczyński. I dobrze. Szkoda czasu, Polski, energii, nadziei rodaków i wszystkich tych, którzy dali się Platformie omotać pajęczyną nienawiści do PiS, a dziś – być może – próbują ją opuścić o własnych siłach.

A więc zgoda. Z każdym? Ofiara nie pogodzi się z oprawcą tylko dlatego, że oprawcy odebrano sadystyczne zabawki. Przemysł pogardy, konkretnie - jego twórcy, dowódcy i kaprale, którzy „tylko wykonywali rozkazy”, nie zasługuje na żadne gesty pojednania. Z jednego przede wszystkim powodu – nie ma tam niemal nikogo, kto pokusiłby się dziś o zalążek choćby rachunku sumienia. O przemyślenia tak oczywiste: czy warto zostać szują, choćby na chwilę, by utrzymać się przy żłobie?

Nie mam tu na myśli, rzecz jasna, szarż przeciwników politycznych czy ostrej walki na słowa. Walka partii o władzę to sól każdej demokracji, poza demokracją ludową, z której żywymi pomnikami pożegnamy się dziś pod ZL-ewem być może bezpowrotnie. Przemysł pogardy - wszystkie te próby odebrania opozycji człowieczeństwa i godności - nie był jednak efektem walki demokratycznej, ale zapędów reżimowych, miękkiej dyktatury, jaką w mediach tworzyli funkcjonariusze Frontu Jedności Przekazu. Bo przekaz miał być jeden i wciąż ten sam: PO mądra, PiS głupie, PO przygotowana do rządzenia, PiS – wprost przeciwnie, PO – język miłości, PiS – mowa nienawiści. Gdy do tej propagandy dołożono drwiny z cudzej śmierci, z wiary katolickiej, polskich sztandarów z Bogiem, Honorem i Ojczyzną - wyrytymi krwią przodków, przemysł pogardy stał się faktem i nikt go już z pamięci wymazywać nie powinien.

W żadnym zresztą demokratycznym kraju układ taki nie mógłby funkcjonować dłużej niż rok, po którym medialne dyktatorki wyleciałby z mediów z hukiem godnym wielkiego, wypełnionego błotem balonu. Ale u nas wciąż obowiązuje demokracja postkolonialna, raczkująca, w budowie. W zasadzie nie wiadomo, ilu jeszcze lat potrzebujemy jako społeczeństwo, by zbudować demokrację normalną. Stu? Dwustu? A może tylko kilku? Jedno nie ulega wątpliwości – potrzebna jest narodowa zgoda, że taką właśnie demokrację, nie medialną, nie biznesową, ale narodową i obywatelską – chcemy mieć. I jestem przekonany, że taka zgoda już jest i to od dobrych kilku lat. Problem w tym, że przeciwnie niż w pamiętnym haśle Komorowskiego: „Nie ma zgody na brak zgody”, tak tutaj hasełko, a w zasadzie odzew medialnego establishmentu brzmi: „Nie ma zgody na taką zgodę!”.

Dlatego, gdy czytam najświeższe drwiny Moniki Olejnik z „GW” i TVN czy Jarosława Kurskiego tylko z „GW” – z wczorajszych słów Kaczyńskiego o zmarłym bracie, to pytam przewrotnie romantycznego Fredrę: „Zgoda, a Bóg rękę poda”? Ale zgoda na co? Na to, że przywołanie pamięci byłego Prezydenta przez byłego premiera z okazji wygranych przez ich partię wyborów to skandal, ale komentarze: „To nie zaduszki!” (Olejnik) czy „Tanatos opłakujący brata bliźniaka”, gdy „liczy się tylko rachunek krwi i wykonanie zadania” (Kurski) – są w porządku? Krótko mówiąc: gdy brat wspomina brata, jest to straszne, ale drwiny z ich braterskich uczuć – przerwanych przez tragedię smoleńską – są jak najbardziej na miejscu? Czy i na to ma być zgoda? Że medialne salony wypełnione są dziś moralnym kurduplami bez krzty wrażliwości czy – Boże, skąd w ogóle ten pomysł – odpowiedzialności za Polskę, kulturę jej mieszkańców, godność i pamięć?

Czy i na to, hrabio Fredro, mamy się zgodzić, by „Bóg podał rękę”? Czy warto wyciągnąć dłoń na zgodę, gdy po drugiej stronie mamy tylko piły tarczowe? Pytam, bo nie wiem. Mawia się czasem, że Bóg widzi i nie grzmi, wczoraj zagrzmiał. Moja propozycja jest więc taka – poczekajmy do końca, niech ten grzmot (a może bardziej – to grzmotnięcie) wybrzmi sobie spokojnie. Kto z grzmotniętych będzie chciał odzyskać twarz, ten już wie, że nie będzie to proste. Wiele zależy od tego, czy udało mu się wcześniej resztki owej twarzy zachować.

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.