Akcja propagandowa przed wyborami nabiera takiego rozpędu, że chwilami zapiera nie tylko dech, ale także odbiera rozsądek. I, niestety, tendencja ta zaanektowała bez większego trudu ministra obrony narodowej Tomasza Siemoniaka.
Ledwo pojawiła się hipoteza o objęciu w przyszłym rządzie stanowiska ministra obrony przez Antoniego Macierewicza, Siemoniak natychmiast zapragnął z nim publicznej dyskusji. Jeśli czyni to, ponoć najsprawniejszy intelektualnie członek gabinetu premier Kopacz, to nie tylko ręce opadają.
Przecież informacja o ewentualnym kandydacie PiS na stanowisko szefa MON nie jest ani pewna, ani możliwa do prędkiego potwierdzenia, bo zarówno Jarosław Kaczyński, jak i Beata Szydło o żadnych nazwiskach nie chcą na razie rozmawiać.
Za każdym razem przypominają, ile jest jeszcze roboty przed wyborami i przed ewentualnym ujawnieniem zestawu nazwisk przyszłych ministrów. I jest to taktyka godna poparcia, bo wrzawa związana z personaliami nie jest nikomu potrzebna. Tomasz Siemoniak dobrze wie, że gdyby Antoni Macierewicz na taką rozmowę przystał, dałby znać, że jest faktycznym kandydatem na szefa MON, a tego uczynić nie może. Choćby dlatego, że ani na to pora, ani pewność, że takie są rzeczywiste zamiary. Zatem wzywanie Macierewicza do dyskusji tu i teraz jest tylko zwykłą zagrywką przedwyborczą i chęcią namieszania w głowach elektoratu.
Gdyby Siemoniak faktycznie chciał objawić, w trosce o losy państwa, swą moc ministra obrony narodowej, popartą mocą wicepremiera, powinien natychmiast ogłosić, że wystąpił o odwołanie N. Stefana z funkcji przewodniczącego sejmowej komisji obrony narodowej, gdyż każda godzina tego, powiedzmy dżentelmena, spędzona na tym fotelu jest jawną kpiną z parlamentu, opinii publicznej i – to nie jest żadna przesada – z polskiej racji stanu. Ów obywatel, którego nazwiska z premedytacją nie używam od dawna, jest pośmiewiskiem i przyczynkiem do szyderstw z Sejmu.
Został przewodniczącym tylko dlatego, żeby zagrać na nosie opozycji. W poprzednim politycznym rozdaniu był nawet wicemarszałkiem Sejmu, co było dla historii parlamentu jeszcze bardziej obraźliwe.
Jeśli Tomasz Siemoniak chce udowodnić swe dobre atencje dla powierzonych mu spraw, to droga do tego prowadzi poprzez stosunek do N. Stefana, a nie Antoniego Macierewicza.
Nowość!
„Śmiech i złość” - zbiór felietonów Jana Pietrzaka z lat 2008 - 2015. z ośmiu lat rządów nieszczęsnej koalicji PO-PSL. Pozycja dostępna wSklepiku.pl. Polecamy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/265357-minister-siemoniak-chce-udowodnic-jak-bardzo-po-dba-o-moce-wojska-polskiego-nie-musi-wystarczyla-nominacja-n-stefana-na-szefa-sejmowej-komisji-obrony