Kuriozalna poprawka w ustawie o kredytach frankowych! Od tych, którzy chcieliby skorzystać z przepisów - Platforma żąda oświadczeń majątkowych

PAP/Leszek Szymański
PAP/Leszek Szymański

Debata o ustawie mającej przewalutować kredyty frankowe trwa w najlepsze. Rząd PO-PSL rakiem wycofuje się ze złożonych obietnic i manipuluje wyborcami dając im nadzieję na poprawę swojego losu. Ale nic z tych rzeczy.

Lobby bankowe bawi się Polską – inaczej nie da się określić tego, co dzieje się wokół ustawy o kredytach udzielanych w obcych walutach. Najpierw rząd Ewy Kopacz za plecami obywateli wysyła do Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu wniosek broniący bankowych interesów – co ujawnia z mównicy sejmowej senator Grzegorz Bierecki (PiS), potem senatorowie PO wnoszą do ustawy przegłosowanej przez swoich sejmowych kolegów, kolejne poprawki. Kuriozum goni kuriozum, a nowy tytuł specjalisty od czarnej roboty prowadzonej na rzecz banków, należy się bezwzględnie senatorowi Robertowi Dowhanowi z Platformy. Milczący zwykle w senackich ławach przedsiębiorca zaproponował, aby do ważnej dla milionów polskich rodzin ustawy wnieść poprawkę, w myśl której osoby chcące skorzystać z niniejszej ustawy są zobligowane do wcześniejszego złożenia oświadczenia majątkowego według wzoru składanego przez parlamentarzystów. Oświadczenia te miałyby znaleźć się – wraz z danymi osobowymi – na stronie Komisji Nadzoru Finansowego.

Pomysł zaiste godny zapisania w annałach polskiej polityki. W propozycji senatora-milionera brakuje już tylko obowiązku publikacji, na wszystkich słupach ogłoszeniowych w kraju, zdjęć kredytobiorców z podpisem – jestem winny, bo oszukał mnie bank.

Zgłoszona przez Dowhana poprawka sprawia wrażenie kolejnego posunięcia PO inspirowanego przez lobby bankowe. Ale może przyczyna tkwi w zamiłowaniu senatora do oświadczeń majątkowych. Lubuski polityk Platformy Obywatelskiej złożył w tym roku nieprawdziwe oświadczenia majątkowe nie wpisując do nich zegarka wartego 40 tys. zł.

Tłumacząc się z kłamstwa w oświadczeniu twierdził uparcie, że to zegarek, który dostał „od tatusia do ponoszenia”. Kiedy ostatecznie przyznał się do winy, z rozbrajającą szczerością stwierdził - Jestem bardzo bogatym człowiekiem wolno mi mieć taki zegarek.

Zaiste, bogatemu wszystko wolno. Nawet zmusić blisko milion kredytobiorców do publicznego napiętnowania się. Chociaż może ten pomysł przyniósłby korzystne efekty – senator Dowhan szastający milionami, mógłby zobaczyć, jaki jest prawdziwy poziom życia Polaków wyzyskiwanych przez banki. Pytanie, czy dla niego ma to jakiekolwiek znaczenie…

WM

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.