Imperium medialnych totalitarystów atakuje

Fot. PAP/Turczyk
Fot. PAP/Turczyk

Im bliżej wyborów parlamentarnych, tym czarniejsze scenariusze dla Polski kreślą rycerze mainstreamu. Spodziewane zwycięstwo koalicji Prawa i Sprawiedliwości oraz mniejszych partii prawicowych wyzwala w funkcjonariuszach establishmentu ogromne pokłady lęku.

Słowa wypowiadane przez owych funkcjonariuszy dowodzą ogromnej paniki jaka panuje w szeregach polityków Platformy i mediów z nią związanych. Przede wszystkim dlatego, że przez 8 lat wszyscy oni wygodnie żyli sobie na rządowych synekurach oraz byli podłączeni do kroplówek z państwowych pieniędzy, tworząc dość zgrane kółeczko wzajemnej adoracji. Poklepywali po ramionach, pili wino i whisky oraz… walczyli z opozycją.

Przez ostatnie lata establishement medialno-polityczny odczłowieczał opozycję, robił z niej sektę, ciemnogród, katotaliban i ostoję zaściankowości. Taki obraz opozycji eksportowano też na Zachód, gdzie pojawiały się teksty korespondentów… Gazety Wyborczej. Teraz, gdy system zaczął się chwiać w posadach i upadek Platformy jest bliski, rozpoczęła się kolejna faza walki z opozycją. Przejęcie władzy przez zjednoczoną prawicę otwarcie nazywają nadejściem totalitaryzmu i końcem demokracji. Prym wiodą tu nie tylko tacy generałowie mainstreamu jak Tomasz Lis, Jacek Żakowski, Janina Paradowska czy Waldemar Kuczyński znany na Twitterze jako Dziadek Waldemar, ale także tzw. „młoda twarz Platformy” z Joanną Muchą, Jakubem Rutnickim i rzecznikiem rządu Cezarym Tomczykiem.

Wspomniany Waldemar Kuczyński 31 lipca na Twitterze napisał: „Najwyższą stawką wyborów jesienią jest los naszej demokracji. Tylko głos na PO może zapobiec jej dewastacji. Tak to wygląda. Inne posłużą PiS”, a kilka dni wcześniej tak: „Ten motłoch bez wątpienia celowo napuszczony, który napadł Ewę Kopacz to zwiastuny klimatu, który może zapanować w Polsce niedługo„. Z kolei naczelny Newsweeka ostatniego dnia lipca przestrzegał w TOK FM: „Stawką jest to, czy liberalna demokracja w ogóle przetrwa” – mając na myśli oczywiście przejęcie rządów przez PiS. We wstępniaku do ostatniego numeru swojego pisma Lis straszył: „Stambuł i Budapeszt nad Wisłą, czyli marginalizowana opozycja, tłamszone niezależne media, ograniczenie władzy sądowniczej. Do tego są jeszcze gotowe ściągi z putinowskiej Rosji”.

Można by powiedzieć, że to są rojenia kilku zaślepionych ludzi, którzy walą bez opamiętania w nielubianych przez siebie polityków, ale takie podejście do zmiany władzy w Polsce staje się mottem establishmentu medialno-politycznego. Tenże establishment nie potrafi powiedzieć o opozycji inaczej niż: „zamordyzm”, „totalitaryzm” i „grabarze demokracji”. To bardzo niepokojące, bo sztucznie podgrzewając atmosferę, budują podwaliny pod nową odsłonę wojny polsko-polskiej, która ma zrzucić na PiS odium winy za podziały w Polsce. Odsądzanie opozycji od czci i wiary nasiliło się szczególnie po zwycięstwie Andrzeja Dudy, bo z przerażeniem odkryto, że Platforma nie jest niezatapialna.

Nie tylko mainstreamowi dziennikarze są zaniepokojeni sukcesami PiS. Rafał Grupiński też wydaje się przerażony zwycięstwem zjednoczonej prawicy w najbliższych wyborach, o czym mogą świadczyć jego ostatnie słowa w Polskim Radiu: „

Pomijając słynącego z agresji Stefana Niesiołowskiego, szczególnie niepokojące, choć znowu nie takie dziwne, jest używanie języka pełnego pogardy przez tzw. młodą twarz PO. Jeden z głównych sztabowców Bronisława Komorowskiego, poseł Jakub Rutnicki nie wahał się używać kłamstw w stosunku do Andrzeja Dudy, z których na marginesie nigdy się nie wycofał i nie przeprosił. Co więcej, dalej powielał stek oszczerstw za co nie spotkała go najmniejsza kara. Z kolei rzecznik rządu Cezary Tomczyk roztaczał kilka dni temu w TVP Info straszną wizję rządów prawicy: „Wysokie notowania PiS są zatrważające. (…) Osobą, która będzie za to wszystko odpowiadała będzie Jarosław Kaczyński. Od Bugu po Odrę, od Tatr po Morze Bałtyckie, będzie tak naprawdę rządził jeden człowiek i nie będzie nad tym żadnej kontroli”. Żale polityków PO są o tyle śmieszne, że Platforma miała w Sejmie większość przez 8 ostatnich lat, a od pięciu także sprzyjającego sobie prezydenta, zatem sprawowała niepodzielną władzę w kraju.

Mimo ostrego sporu jaki toczy się między PiS i PO w ostatnich latach, partia Jarosława Kaczyńskiego nigdy nie przekroczyła dopuszczalnych granic w dyskursie toczonym z Platformą. Owszem politycy tej partii często zwracali się uwagę na to, że pewne działania rządu, czy zgłaszane projekty ustaw są nieakceptowane w dojrzałych demokracjach, mówili o „drodze na Białoruś”, ale zawsze w dopuszczalnej formie. PiS przy całym swym krytycyzmie dla rządów Platformy nigdy nie odważyło się też nazwać rządów Tuska i Kopacz totalitarnymi.

Widać jednak pewną tendencję, która narasta od dłuższego czasu – im mocniej mainstream wali w opozycję, tym słabsze efekty osiąga. Wynika to z tego, że media III RP są utożsamiane z obozem władzy. A skoro ten upada, to upada też narracja narzucana przez wiodące ośrodki medialne. Polacy mają wyraźnie dosyć ogłupiającej i coraz prymitywniejszej propagandy, dlatego przenoszą się coraz częściej do internetu w poszukiwaniu informacji i komentarzy publicystycznych. A to tylko przyśpieszy rozkład establishmentu medialno-politycznego po jesiennych wyborach.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.