Prof. Szczerski: "Oczekujemy od strony niemieckiej otwarcia się na naszych rodaków w RFN". Doradca Andrzeja Dudy o relacjach polsko-niemieckich. NASZ WYWIAD

bundeskanzlerin.de/ PAP/Michał Walczak
bundeskanzlerin.de/ PAP/Michał Walczak

W tych sygnałach, który otrzymujemy teraz ważne jest to, że przeczą on tej całej histerii, jaka przeszła przez media w Polsce, że to nieprzyzwoitość, a prawie zbrodnia, żeby w ogóle mówić o uwarunkowaniach dyskusji z naszym zachodnim sąsiadem

— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Krzysztof Szczerski, poseł PiS, który najprawdopodobniej obejmie w kancelarii prezydenta Andrzeja Dudy tekę ministra ds. zagranicznych.

Czy otrzymał pan oficjalną odpowiedź na te „uwarunkowania dobrej współpracy”, które skierował pan do Niemiec?

Nie i nie było takiej potrzeby, bo przecież nie było to z naszej strony oficjalne stanowisko. Ale sygnały, które docierają przez media odczytuję, jako świadomy komunikat wysłany ze strony naszych niemieckich partnerów, że są otwarci na dyskusję.

Według pana – wiarygodne są te informacje przedstawione przez anonimowego urzędnika „Rzeczpospolitej”?

CZYTAJ WIĘCEJ: Trzy razy - „tak”, raz - „nie”. Odpowiedź Niemiec w sprawie warunków dobrej współpracy postawionych przez prezydenta-elekta

Dopiero rozpoczynamy dyskusję. W niedługim czasie mam spotkanie z ambasadorem Niemiec w Warszawie. A oficjalną politykę pan prezydent Duda rozpocznie dopiero po 6 sierpnia i to on będzie formułował oficjalne stanowiska. W tych sygnałach, który otrzymujemy teraz ważne jest to, że przeczą on tej całej histerii, jaka przeszła przez media w Polsce, że to nieprzyzwoitość, a prawie zbrodnia, żeby w ogóle mówić o uwarunkowaniach dyskusji z naszym zachodnim sąsiadem.

Nawet minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna powiedział, że „przypominają mu się lata 2005 – 2007”.

To jest właśnie myślenie stereotypowe, powielanie schematów, czyli pułapek myślowych, a to nie służy niczemu dobremu….

I przy okazji takie wypowiedzi utrwalają sugestię, że wtedy było jakieś pandemonium w relacjach polsko-niemieckich, choć dziś sami Niemcy przyznają, że ówczesne polskie władze miały powody do nieufności do Berlina, skoro dla niego najważniejsze były tzw. „specjalne relacje” z Rosją Putina.

Wczoraj przeczytałem komentarz w „Gazecie Wyborczej”, w którym mowa była o tym, że „być może Andrzej Duda odniósł swój pierwszy sukces dyplomatyczny”. „Ale ja w to nie wierzę” – skonkludował komentator „Wyborczej”. Jeżeli ktoś z góry zakłada, że nic dobrego nie można zdziałać, to znaczy, że nie mamy do czynienia z analizą tylko z zaślepieniem.

Cała rzecz została na dodatek uproszczona, spłycona. Bo ja mówiłem w wywiadzie o „uwarunkowaniach dobrego dialogu”, a nie o stawianiu jakiegoś ultimatum, jak to próbowali niektórzy przedstawić. I nie ma w tym nic niewłaściwego, że mówi się o uwarunkowaniach dobrego dialogu, bo tylko wówczas w ogóle dialog jest możliwy.

Wszystkim tym, którzy straszą tą nową sytuacją dedykuję słowa Władysława Bartoszewskiego, których już nie zdążył wygłosić na ostatnich polsko-niemieckich rządowych konsultacjach międzyrządowych: „dyplomacja jest od tego, aby mówić o rzeczach trudnych, a nie, aby sobie przytakiwać”. Nie można zamieniać dyplomacji w rytuał, bo to puste gesty. Trzeba ze sobą szczerze rozmawiać, bo w przeciwnym razie problemy same i tak narastają.

Omówmy krótko te cztery punkty, do których odniósł się w „Rzepie” ten anonimowy niemiecki polityk. Zacznijmy może od sprawy mniejszości polskiej w Niemczech, której Niemcy nie chcą uznać za mniejszość narodową. Dlaczego tak boją się tego tematu?

Rozumiemy, że wiąże się to po części z wewnętrzną sytuacją w Niemczech i innymi mniejszościami. Ale to nie powinno mieć wpływu na sytuację wokół polskiej społeczności, bo tak jak oczekujemy, że społeczność niemiecka będzie w Polsce rzecznikiem dobrego dialogu z Niemcami, tak społeczność polska w Niemczech jest rzecznikiem dobrych relacji z Niemcami. Mam w RFN bardzo dużo znajomych Polaków i wiem, że oni są polskimi patriotami, ale pełnoprawnymi obywatelami Niemiec i rzecznikami wzajemnej otwartości. Oczekujemy od strony niemieckiej otwarcia się na naszych rodaków, w tym rozwiązania kwestii konkretnych jak ułatwienia edukacyjne w kontekście nauki języka polskiego czy prawa do wychowania w ojczystej kulturze. Liczymy na polityczny gest państwa niemieckiego wobec nich. O tym warto rozmawiać.

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.