Zbigniew S. został zatrzymany ws. ujawnienia akt ze śledztwa ws. afery podsłuchowej. Po kilku godzinach biznesmena... zwolniono. WIDEO

Fot. PAP/Bartłomiej Zborowski
Fot. PAP/Bartłomiej Zborowski

Zbigniew S., który na profilu swojej gazety na facebooku opublikował akta ze śledztwa w aferze taśmowej - został wieczorem zatrzymany - poinformowała prokuratura. Po kilku godzinach śledczy zwolnili jednak biznesmena.

Biznesmen został zatrzymany w sprawie publicznego rozpowszechniania wiadomości ze śledztwa dotyczącego podsłuchów

— poinformował we wtorek wieczorem rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Przemysław Nowak.

Ok. 23.20 biznesmen został dowieziony do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Ma tu usłyszeć zarzuty i zostać przesłuchany

Jego obrońca potwierdził, że  w mieszkaniu S. przeprowadzono kilkugodzinne policyjne przeszukanie. Wg jego słów - przebiegło spokojnie.

Sam S. na swym profilu na portalu społecznościowym zamieścił wpis o treści: „Policja jest”.

Wg RMF FM funkcjonariusze szukali w mieszkaniu przedsiębiorcy informacji nt. źródeł przecieku akt ze śledztwa ws. afery podsłuchowej, a także reszty materiałów, których pełne ujawnienie zapowiadał biznesmen. Na popołudniowej konferencji prasowej Zbigniew S. informował, że opublikował „tylko około 20-25 procent” materiałów. Facebook zaczął to kasować. Ale jestem człowiekiem upartym i pewnie jeszcze dziś wszystkie te akta, całe 28 tomów, całe 72 tysiące stron A4 zostanie opublikowane - zapowiadał.

Na profilu jego gazety pojawił się następujący wpis:

Redaktor naczelny Gazeta Stonoga - Zbigniew Stonoga zatrzymany przez policję. A co z ludźmi, którzy łamali prawo? Co z grubymi przekrętami władz? Czy znów okaże się, że jedynym winnym jest Zbigniew Stonoga? Czy prawdziwi zbrodniarze i bandyci pozostaną nieosądzeni?

Wcześniej na profilu Zbigniewa S. na jednym z portali społecznościowych opublikowano zdjęcia kilkunastu tomów akt śledztwa w sprawie tzw. afery podsłuchowej, które prowadzi Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga.

Za publiczne rozpowszechnianie bez zezwolenia materiałów ze śledztwa grozi grzywna, ograniczenie wolności lub kara do lat dwóch pozbawienia wolności. O wszczęcie śledztwa wystąpiła praska prokuratura. Śledztwo to prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie.

W rozmowie z TVP Info prok. Nowak potwierdził, że we wtorek wieczorem doszło do zatrzymania Zbigniewa S. na terenie Warszawy. Więcej informacji zapowiedział na środę.

We wtorek po południu Nowak informował, że śledztwo dotyczy podejrzenia bezprawnego upublicznienia informacji z postępowania praskiej prokuratury, a nie wycieku materiałów z akt sprawy. Sprawę pod nadzorem prokuratury prowadzi Komenda Stołeczna Policji. Śledztwo ma też odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób osoba, która upubliczniła fotokopie, uzyskała je.

Wcześniej rzeczniczka praskiej prokuratury Renata Mazur powiedziała na konferencji prasowej, że prokuratura nie obawia się, że ujawnione dokumenty wpłyną na losy śledztwa w sprawie podsłuchów, ale nie zmienia to negatywnej oceny takiego nielegalnego działania - upublicznienia wbrew prawu materiałów prokuratury. Podała, że dostęp do akt i możliwość wykonania fotokopii na swój użytek miało kilkanaście osób - od 24 lutego 2015 r. udostępniano je podejrzanym, ich obrońcom, osobom pokrzywdzonym i ich pełnomocnikom.

Nowak wyjaśnił dziennikarzom, że w związku z tym, iż kilkanaście osób miało zgodę na dostęp do akt i ich fotokopiowanie, śledczy nie będą zajmować się wyciekiem informacji ze śledztwa, a jedynie ich upublicznieniem na portalu społecznościowym. Prokuratorowi prowadzącemu śledztwo w sprawie ujawnienia tych materiałów przekazano pełną listę osób, które miały do nich dostęp w Prokuraturze Okręgowej Warszawa-Praga.

Zaznaczył, że prokuratura wspólnie z policją próbowała zablokować konto S. na portalu, na którym upubliczniono materiały.

Z uwagi na odmienny system prawny, który obowiązuje w Stanach Zjednoczonych, na chwilę obecną okazało się to bezskuteczne

— powiedział.

Już w marcu doszło do pierwszego wycieku akt ze śledztwa w sprawie afery podsłuchowej. Tę sprawę bada prokuratura w Płocku. Nowak zaznaczył, że warszawska prokuratura będzie się kontaktować z płocką w tej sprawie.

Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga prowadzi śledztwo ws. podsłuchiwania od lipca 2013 r. w dwóch restauracjach kilkudziesięciu osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych. Prokuratura w czerwcu 2014 r. postawiła zarzuty biznesmenom Markowi Falencie i Krzysztofowi Rybce oraz Łukaszowi N. i Konradowi L. - pracownikom restauracji, w których dokonywano podsłuchów. Falenta nie przyznał się do zarzutów i zapewniał, że jest niewinny. Śledztwo jest przedłużone do września.

Media określają S. mianem „kontrowersyjnego przedsiębiorcy”, który prowadzi „prywatną wojnę z policją i państwowymi instytucjami”; piszą też o ciążących na nim wyrokach sądowych za oszustwa. W przeszłości S. był asystentem posłanki Samoobrony Wandy Łyżwińskiej i doradcą Andrzeja Leppera.

W ciągu dnia biznesmen był gościem licznych studiów telewizyjnych. Prokurator Generalny Andrzej Seremet na pytanie czemu dotąd nie został zatrzymany tłumaczył, że takich działań nie podejmuje się na telefon.

Jednak po północy na profilu Zbigniewa S. i stronie „Gazety Stooga” na Facebooku pojawił się komunikat, że biznesmen został zwolniony przez prokuraturę.

Do sieci trafiło nawet nagranie z oświadczeniem biznesmena:

Zbigniew S. usłyszał zarzut ujawniania tajemnicy śledztwa, do czego się nie przyznaje. Wobec biznesmena zastosowano środki zapobiegawcze w postaci dozoru policyjnego, zakazu opuszczania kraju i nakazu zwrotu paszportu.

ansa/PAP/gah

CZYTAJ TEŻ: Obraźliwe banery, demaskatorskie publikacje i polityczne plany. Kim jest skandalista - Zbigniew Stonoga?

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.