PiS musi nowy rok rozpocząć mocnym prezydenckim akcentem

fot: J. Michalski/wPolityce.pl
fot: J. Michalski/wPolityce.pl

Prawie każdy polityk Prawa i Sprawiedliwości odwiedzający media w ostatnim miesiącu był pytany o kandydaturę w wyborach prezydenckich Andrzeja Dudy i jego szanse na wyborcze zwycięstwo.

Zestaw zarzutów, które musiał odpierać to: słaba rozpoznawalność europosła PiS, oraz wyraźna strata w sondażach do prezydenta Bronisława Komorowskiego.

Czasami słuchając tych rozmów można było odnieść wrażenie, że dziennikarze prowadzący audycje chcieli by powiedzieć – w tym do samego Andrzeja Dudy – że jego start jest niepotrzebny. Po co, skoro wygra prezydent Bronisław Komorowski?

Tak też było w przypadku wywiadu kandydata PiS dla dziennika „Super Express”. Duda pytany o wynik, wskazał standardowy przekaz partii stosowany w tej sytuacji.

Przypomnę wszystkim tym, którzy wątpią w wygraną, że w marcu 2005 roku Lech Kaczyński, potem przecież prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, w notowaniach sondażowych miał wynik 15 procent, nawet mniej. Ja mam dziś wynik znacznie wyższy.

– mówił Andrzej Duda w rozmowie z „SE”.

Oczywiście, wszyscy pamiętają tamte wybory. Jednak podkreślić należy zasadniczą różnicę: wówczas walka toczyła się w nowym rozdaniu, a obecnie każdy mierzy się z walczącym o reelekcje mocnym kandydatem w osobie Bronisława Komorowskiego.

Schemat z wyborami w 2005 roku, stosowany przez polityków PiS musi się wreszcie skończyć. Czas ruszyć z nową odpowiedzią na specjalnie zadawane pytanie, żeby wyjść do przodu. PiS musi z początkiem roku rozpocząć bardzo aktywną i szeroko zakrojoną prezydencką kampanię, aby notowania sondażowe Andrzeja Dudy podskoczyły na stałe do góry.

Jest na to prosty sposób. Należy atakować prezydenta Bronisława Komorowskiego wszędzie, gdzie jest to możliwe. To bardzo irytuje Głowę Państwa. Krytyka za brak stanowczej reakcji ws. działania PKW sprawiła, że Komorowski wypowiedział z nerwów o kilka słów za dużo, co – w małym stopniu, ale jednak – odbiło się na poziomie zaufania do prezydenta RP.

Dobrym pomysłem byłyby np. specjalne konferencje Andrzeja Dudy, organizowane pod pałacem prezydenckim. Widzieć „za płotem” rywala uderzającego – oby skutecznie – w sprawującego urząd prezydenta, doprowadza do wrzenia polityków. PiS musi tylko zaatakować i czekać, aż „Bronek” zacznie mówić…

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.