Boeing 777, czyli „Lusitania” XXI wieku. "Chodzi o to, aby cały świat zrozumiał, że bierze już udział w wojnie"

fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

Brytyjski transatlantyk „Lusitania” został zatopiony przez niemiecki okręt podwodny U-20 w maju 1915 roku, czyli w trakcie trwania już I wojny światowej. Zginęło blisko 1200 pasażerów w tym 195 obywateli Stanów Zjednoczonych. Propaganda prowojenna w Stanach Zjednoczonych ruszyła z kopyta, na przykładzie „Lusitanii” można było bowiem urabiać opinię publiczną, że wojna jest nieunikniona.

W całej tej propagandzie oczywiście zabrakło kilku istotnych informacji, które z pewnością wpłynęłyby na zmianę nastrojów opinii publicznej. „Lusitania” bowiem nie była zwykłym okrętem pasażerskim, była tak zaprojektowana, aby w wypadku działań wojennych na jej pokładzie można było zainstalować działa, a w jej ładowniach przewozić broń i amunicję. I to drugie zadanie wypełniała w czasie dziesiątków kursów pomiędzy Stanami a Wielką Brytanią zabierając przy tym na pokład niczego nieświadomych pasażerów. „Lusitania” również była wpisana na listy rocznika Jane’s Figting Ships jako… krążownik pomocniczy. I oczywiście kursowała w strefie działań wojennych, czyli była bezpośrednio narażona na ataki niemieckich okrętów podwodnych, a tak się złożyło, że - podczas tego ostatniego rejsu „Lusitanii” - został zawrócony do portu niszczyciel, który miał stanowić jej eskortę w tej strefie.

Opinia publiczna dostała zaś komunikat prosty: że Niemcy zatopili statek pasażerski, na którego pokładzie byli również Amerykanie. Ostatecznie USA przystąpiły do wojny dwa lata później z ogromnym poparciem społecznym na rzecz włączenia się w ten światowy konflikt.

W przypadku malezyjskiego Boeinga 777 mamy do czynienia z czymś wydaje się bardzo podobnym. Co prawda samolot nie przewoził żadnej broni, nie lądował na terenie Ukrainy, ale przelatywał nad terenem na którym trwały działania wojenne. Dopiero po katastrofie Boeinga 777, po jego zestrzeleniu, został wprowadzony całkowity zakaz lotów pasażerskich nad tą strefą. Dlaczego nie wcześniej? I dlaczego tak łatwo wskazuje nam się jedynego winnego zestrzelania samolotu? I wskazują go właśnie Amerykanie, którzy jednocześnie jasno dają do zrozumienia, że Ukraina z tym atakiem nie miała nic wspólnego. A premier Ukrainy już krzyczy:

Po tym jak terroryści zestrzelili samolot malezyjskich linii to jest to już wojna przeciwko całemu światu.

I zdaje się, że właśnie o to w tej całej historii chodzi. Oto, aby cały świat zrozumiał, że bierze już udział w wojnie.

(tekst napisany dla tygodnika „Polska Niepodległa”)

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.