„Prowokacja wymierzona w Jarosława Kaczyńskiego” czyli jak to naprawdę było z "give PiS a chance" w roku 2010

Hasło Jarosława Kaczyńskiego z kampanii 2010 roku. Fot. wPolityce.pl
Hasło Jarosława Kaczyńskiego z kampanii 2010 roku. Fot. wPolityce.pl

Byłem właśnie na krakowskiej promocji książki redaktora Artura Dmochowskiego pt. „Jak wygrać wybory”.

W trakcie dyskusji Autor promowanej książki mówił między innymi o tym, jak łatwo można pogrzebać kampanię wyborczą, a za przykład podał happening PiS-u przed siedzibą TVP odbyty na kilka godzin przed debatą prezydencką Kaczyński vs. Komorowski, kiedy to przebrani za dzieci kwiaty ówcześni posłowie PiS Elżbieta Jakubiak, Paweł Poncyliusz i Marek Migalski odśpiewali przed siedzibą TVP kultowy protest song Johna Lennona „All we are saying is give peace a chance”.

Autor promowanej książki napomknął także, cytuję z pamięci, że „niektórzy dziennikarze nawet twierdzą, iż była to

„prowokacja wymierzona w Jarosława Kaczyńskiego”, ale nie wiadomo czy to prawda.

Otóż tego rodzaju dziennikarskie dywagacje pozwolę sobie skwitować słynnymi słowami śp. księdza Józefa Tischnera, że: „góralska teoria poznania mówi, iż są trzy prawdy: święta prowda, tyż prowda i gówno prowda”, a tego rodzaju medialne ploteczki moja śp. Mama puentowała powiedzonkiem: „srali muszki do pietruszki, idzie wiosna, będzie lepiej trawka rosła”.

A teraz, dla porządku, opowiem jak to rzeczywiście było.

Otóż pod koniec kampanii prezydenckiej 2010 słuchając muzyki na YouTube natrafiłem na kultowy song Johna Lennona „All we are saying is give peace a chcnce”.

I wtedy wpadł mi do głowy pomysł, że przecież angielskie „peace” czyta się „pis”. Więc w najlepszej wierze, wiedziony najszczerszą chęcią pomocy Jarosławowi Kaczyńskiemu w wyborczej potyczce z Bronisławem Komorowskim wklepałem „na rybkę” do Google hasło „Sztab wyborczy PiS”. I ku mojemu zdziwieniu wyskoczył mi adres e-mailowy ówczesnego „Sztabu Wyborczego Kandydata na Urząd Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej Jarosława Kaczyńskiego”, któremu wtedy przewodzili Joanna Kluzik – Rostkowska i Paweł Poncyliusz (nota bene myślę, że wtedy nie ja jeden zawierzyłem bez reszty wyrodnej Kluzikowej, która później zdradziła PIS by się na chłodno oddać Platformie, ale to odrębny temat).

Napisałem tedy do nich e-mail, że przyszedł mi do głowy pomysł by młodzi ludzie przebrali się kolorowo za „dzieci kwiaty” i wykorzystali nośny song Lennona w happeningu pod hasłem „All we are saying is give peace (PIS) a chance”. Za trzy dni dostałem ze sztabu e-mailowe podziękowanie za mój pomysł z pełną dumy informacją od sztabowców, że „został on wykorzystany przed niedzielną debatą Kaczyński vs. Komorowski, a zorganizowany przez nich happening przebił się w mediach”.

Niestety nie przyszło mi wtedy do głowy, że oni zechcą ten happening zorganizować i odegrać sami, bez pomocy stosownych fachowców. W efekcie Poncyliusz z Migalskim i podrygującą pokracznie Elżbietą Jakubiak fałszując niemiłosiernie i rzępoląc na rozstrojonej gitarze „wyśpiewali” przed telewizyjnymi kamerami łatwe do obśmiania widowisko, z którego migawki pokazały w wiadomościach nawet BBC i CNN.

A czujny „Fakt” wykorzystał oczywiście tę okazję i opublikował zdjęcia wraz ze „stosownym” komentarzem.

A przecież w notce pt. „Dziesięć grzechów partii Jarosława Kaczyńskiego” napisałem wyraźnie, cytuję:

„Po piąte – nie wstydź się korzystać z pomocy fachowców

Często się słyszy, że znowu pan prezes bądź któryś z posłów Prawa i Sprawiedliwości dał się sprowokować pijarowcom Platformy. Ktoś powie, że przecież ci ludzie są tak zaszczuci przez media prorządowe, iż nie ma się co dziwić, że czasem popełniają błędy.

Otóż jest się czemu dziwić i wciąż nie mogę zrozumieć dlaczego PiS nie chce korzystać z pomocy fachowców, którzy by ich odpowiednio przeszkolili jak unikać wpadek. Bo obecna polityka to bezpardonowa walka, w której liczy się każde potknięcie. I naiwne są chełpliwe wypowiedzi prominentów PIS, że sobie ze wszystkim poradzą sami i nie potrzebują konsultantów, bądź doradców. Trzeba wygrzebać fundusze i zatrudnić profesjonalistów. A zaręczam, że inwestycja się zwróci z przysłowiową nawiązką…”, koniec cytatu. Notkę tę piszę by odkłamać dziennikarskie plotki, a także ku konstruktywnej przestrodze dla Prawa i Sprawiedliwości, że często o wyniku wyborów decyduje z pozoru niewinna wpadka w ostatnich godzinach choćby nie wiem, jak mozolnej i długiej kampanii wyborczej.

Post Scriptum

Jak w roku 2010 „sprzedawałem” mój pomysł sztabowi Jarosława Kaczyńskiego chodziło mi o to, by kultowy song Lennona „All we are saying is give PiS a chance” zapisał się w podświadomości potencjalnego wyborcy jako hasło: „trzeba dać PIS-owi szansę. Być może sobie nadto schlebiam, ale coś mi się widzi, że ten pomysł zerżnęli wykonawcy klipu „10 lat świetlnych – 10 lat w Unii Europejskiej”, w którym wykorzystano nośny i wpadający w ucho przebój zespołu The Beatles „Hey Jude”. Tyle, że niestety muszę sprawiedliwie przyznać, iż ten klip robili profesjonaliści, jak się okazało nie bacząc na koszta.

Krzysztof Pasierbiewicz

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.