Adam Krzemiński z "Polityki" znowu w akcji. Jego teksty "atakujące" Niemców za relatywizowanie historii muszą się bardzo podobać za Odrą

fot. materiały prasowe filmu "Nasz matki, nasi ojcowie".
fot. materiały prasowe filmu "Nasz matki, nasi ojcowie".

Bez przywalenia Kaczyńskiemu żadna niemiecka gazeta nic nie opublikuje. Wie o tym słynny publicysta, dyżurny „znawca” relacji polsko-niemieckich - Adam Krzemiński, który od 1973 roku robi w tygodniku „Polityka” i na przywalaniu Kaczyńskim, oraz wszystkim innym, którzy okoniem stają Berlinowi, zęby zjadł.

Adam Krzemiński walczy dalej... Właśnie zabrał głos na łamach bawarskiego dziennika „Süddeutsche Zeitung” w sprawie obraźliwego dla Polaków serialu „Nasze matki, nasi ojcowie”. Co typowe dla tego zasłużonego publicysty „Polityki”, który od ponad 20-lat odprawia rytualny taniec wokół bożka polsko-niemieckiego pojednania, lecz wciąż wyskakują zza winkla "wypędzona" Erika Steinbach, Powiernictwo Pruskie czy "polskie obozy zagłady" - tylko na pozór gani w artykule w „SZ” niemieckich twórców paszkwilanckiego serialu. Tak naprawdę dostaje się Polakom. Za co? Za nasze podejrzenia, że „Niemcy chcą pozbyć się winy”:

Konserwatyści są przekonani, że Niemcy świadomie obmywają się z win wojennych i kto tego nie widzi jest albo głupcem, albo ich agentem

Czyli – zdaje się tłumaczyć Krzemiński - "Niemcy obmywają się z win nieświadomie”. Robią to więc niechcący, mimochodem? Och, my głupcy, tak prostej rzeczy nie widzimy. Tak wygląda logika z lat 70. i 80. XX wieku przeniesiona w czasy współczesne...

Przy okazji Krzemiński „rżnie głupa” - próbuje mylić agenta z płatnym twórcą proniemieckich tekstów. Redaktorze Krzemiński! Po co Niemcy mają bawić się w szpiegostwo i brać wyczekiwane antypolskie teksty spod przydrożnego kamienia? Nie wystarczy im poczta internetowa?

Krzemiński nie byłby sobą, gdyby za jednym zamachem na szpaltach niemieckiej gazety nie wbił kilku szpil w polską wrażliwość. On przecież dobrze wie, jak połechtać gust czytelniczy Niemców. Ten starożytny publicysta „Polityki” wspomniał o wzburzeniu, jakie wywołała homoerotyczna analiza przyjacielskich związków bohaterów „Kamieni na szaniec” dokonana przez Elżbietę Janicką z PAN.

Konserwatyści potraktowali tę analizę jako świętokradztwo, jako demontaż moralnych autorytetów

- stwierdza Krzemiński nawet słowem nie wspominając, że głos zabrali też kombatanci obrażeni przez Janicką i jej wyobraźnię.

Tak przy okazji. Czekamy na analizę homoerotycznych relacji między bojownikami żydowskiego oporu w getcie warszawskim. Znajdzie się jakiś odważny badacz "tych spraw" w Polskiej Akademii Nauk?

No i na koniec Krzemiński zostawił crème de la crème swych wynurzeń. Bardzo niewiele twórczości tego publicysty obywa się bez zaatakowania polskich patriotów, prawicy, czy braci Kaczyńskich personalnie. Tak jest oczywiście w tym przypadku, choć Jarosław Kaczyński w ogóle nie odezwał się na temat propagandówki „Nasze matki, nasi ojcowie”.

Krzemiński pisze, że w Polsce niewiele wiadomo o "niemieckim ruchu oporu” wobec Hitlera. Uczula więc polskie wydawnictwa, że powinny zainteresować się tym tematem (konkretnie książką Sabiny Friedrich pt. „Kim jesteśmy?” - przyp. red.), który:

pomógłby przybliżyć Polakom przemyślenia kobiet i mężczyzn walczących w niemieckim ruchu oporu i unaocznić całą perfidię Jarosława Kaczyńskiego, który jako premier w 2007 roku określił pogardliwie ten ruch mianem „rachitycznego.

Red. Krzemiński, wy już idźcie na tę emeryturę. Wasza rachityczna monotematyczność wywołuje czkawkę śmiechu.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.