Pan Prezydent się nie poddaje. "Będziemy mieli ze dwieście osób z jednej plus BOR, z drugiej ze sto tysięcy demonstrantów"

autor: Adam Kliczek / Wikipedia, licencja: CC BY-SA 3.0
autor: Adam Kliczek / Wikipedia, licencja: CC BY-SA 3.0

Pan Prezydent się nie poddaje, materializuje się to, co pisałem, jako surrealistyczną wariację na temat tego, jak daleko można się posunąć w niemądrych żartach, jak nikt życzliwy nie zwróci uwagi: „no, chyba, cię, q…. po....ło”. Jak zamiast tego jest: „świetny pomysł, Pani Prezydencie, Premierze, Ministrze, Ministro, to kończy się to tak, jak właśnie chyba się skończy marsz Niepodległości w tym roku.

Żenadą i kompromitacją z jednej strony i zdrowym, radosnym śmiechem z drugiej. I konsternacją rządowych mediów, jak się zachować w tak niezręcznej sytuacji.

Piszę konkretnie o swojej koncepcji, że, tym razem, zamiast blokować marsz zza szpaleru policji i wyglądać czujnym, a zatroskanym wzrokiem zza tarcz policyjnych, czy aby faszyzm nie nadciąga, jak to robił arcy kabotyn Kalisz (wzorem była zapewne Dolores Ibarruri z okopów Madrytu), że tym razem Sierakowski, Kalisz, Blumsztajn, Szczuka i bandyci z Antify pójdą razem, pod rękę z Prezydentem, z Kuźniarem i Nałęczem. No, ideologicznie daleko im nie będzie, tylko, albo Prezydent wepnie tęczowy kotylion z pawim piórkiem ( no, pawie piórko może być alternatywnie wetknięte w naturalny otwór ciała), albo, oni zwalczą atawistyczne odruchy Pawłowa („faszystowska flaga, dawaj ku…eeeee”, autentyczny cytat z poprzednich „obchodów”). Zwłaszcza zagraniczni uczestnicy z Antify mogą nie zrozumieć, warum heute bycz inaczej niż rok temu. Rok temu mieli prać, a teraz mają nie prać. Niemcy, to naród konkretny, lubi mieć jasno i prosto wyjaśnione. Oni nie są tak wyćwiczeni w mądrościach etapu i subtelnościach lokalnej polityki. Zatem koniecznie trzeba im to wyjaśnić, może wydrukować jakieś ściągawki? Inaczej zaczną się okładać i szarpać w czasie pochodu, powodując rozterki BORowców, kogo rzucać na glebę z przykopaniem nóżką, a kogo przepraszać z szacunkiem i szurnięciem nóżką. Może tak, ci z immunitetem- rzucamy na glebę po lewo, tych bez- po prawo i przystawiamy Glocka to potylicy? No, jakoś to trzeba będzie rozwiązać organizacyjnie, najlepiej zawczasu, bo, jak się lewactwo rozhisteryzuje i rozkrzyczy, to już będzie za późno.

A słyszałem, że i śpiewniki trzeba wydrukować, bo, tu jest clou programu Prezydenta, do pochodu ma zatrudnić muzealników, przy kolejnych pomnikach, jak przy stacjach Drogi Krzyżowej, maja odśpiewać jakąś pieśń. Około godziny 16. ta oficjałka ma dojść od pomnika Dmowskiego. Plac ma być zagrodzony barierkami, sektorami… Problem w tym, że mniej więcej w tym samym czasie dojść pod pomnik Dmowskiego ma właściwy pochód. Zatem mamy klasyczne powtórzenie manewru sprzed lat- bierzemy grupę A, bierzemy grupę B i doprowadzamy do sytuacji, gdy się spotykają w jednym miejscu i czasie, najlepiej jeszcze ograniczamy w jakiś sposób możliwości przemieszczania się i ewakuacji w razie zamieszania. Przepis jest prosty, ćwiczony był w historii ludzkości wielokrotnie, zawsze działa i nie ma powodu, by nie zadziałał i tym razem. Tyle, ze tym razem będziemy mieli ze dwieście osób z jednej plus BOR, z drugiej ze sto tysięcy demonstrantów, więc trudno tu mówić o grupach, jako takich.

Wańkowicz pisał, jeśli mnie pamięć nie myli w „Szczenięcych latach” o pogrzebie, który miał prowadzić taki ówczesny „ksiądz-patriota”, czyli narzucony przez władze carskie. Ksiądz ruszył z kościelnym, orszak w trumną stoi. Ksiądz idzie, orszak stoi i tak dalej. Wreszcie, jak już odeszli na jakieś dwieście metrów, dziedzic posłał kogoś z zapłatą za ceremonię i kazał iść precz. A potem poszedł orszak z trumną i prawosławnym popem. Dziedzic był, jak widzimy, dość zawziętym człowiekiem. Ale nie o to tu chodzi. Chodzi o to, że oficjałka pójdzie sobie przodem, powoli, powoli, rozglądając się niepewnie za siebie, kto wie, może i Prezydent powtórzy swoje hasło wyborcze „chodźcie z nami, chodźcie z nami!”. A potem, w odległości nie pozostawiającej wątpliwości, kto gdzie idzie, ruszy fala naszych.

Pisałem już, i jeszcze raz napiszę, co było dla mnie największym fenomenem marszu w obronie telewizji Trwam 29 września. Nie samo to, że przyszło najwięcej ludzi w historii Polski po 1989 roku, po mszach papieskich. Ci, co stali w jednym miejscu i liczyli, jak się przed nimi przelewa ludzka fala, mówią o 140-180 tysiącach. No, powiedzmy 150 tysięcy. Wspaniale, ale, powtarzam, ważniejsze, było to, że nie wybito ani jednej szyby, nie dano po ani jednej mordzie, ani nie nakopano do ani jednej d…. Nie trzeba było ani jednego policjanta, choć nie ma wątpliwości, że kolumny czekały, na szczęście czekały leniwie, nie mając nic do roboty. Wszystko załatwiała tak zwana świadomość, czyli ochotnicze służby porządkowe, innymi słowy, tak jest, pisowskie bojówki, które spokojnie i stanowczo rozładowywały wszystkie potencjalnie niebezpieczne sytuacje. A, jak mi się wydaje, najważniejsze było, że wszyscy bardzo uważnie się rozglądali, kto  się jak zachowuje. Bo wszystkim zależało, by żadnych incydentów właśnie nie było. Wszyscy wiedzieli, że, jak ktoś coś zacznie, to będzie OD NICH.

Pochód poszedł sobie spokojnie tak, jak planował, sto pięćdziesiąt tysięcy ludzi maszerowało sobie spokojnie, maszerowało, na filmie trwa to bez końca, młodzi, starzy, idą obok gmachów rządowych bez ochrony, ambasady bez ochrony i nic. Nie ma wątpliwości, że, gdyby ci ludzie chcieli gdzieś pójść i wejść i kogoś wyprowadzić spod żyrandola, to by to zrobili. Ale nie chcieli. Jeszcze nie, tak powiem.

Prawo Siłólfa mówi, że zamieszki wybuchają wtedy i tam, gdzie jest policja, z jednej strony w mundurach, a z drugiej bez. Wybuchają wtedy, gdy mają wybuchnąć. Gdy trzeba przestraszyć publiczność, posłów, gdy jest jakaś ustawa o zgromadzeniach do przepchnięcia przez parlament. Gdy słupki kiepsko stoją i trzeba podsycić psychozę, która je do tej pory utrzymywała w górze.

http://naszeblogi.pl/blog/69

http://niepoprawni.pl/blogs/seawolf/

http://wpolityce.pl/autorzy/seawolf

http://freepl.info/authors/seawolf

Oraz w wersji audio tutaj:
http://niepoprawneradio.pl/

 

 

-----------------------------------------------------------------------------------

-----------------------------------------------------------------------------------

Uwaga!

Najnowszy numer miesięcznika "W Sieci Historii" z nowym dodatkiem, już do nabycia w naszym sklepie wSklepiku.pl!

nr.7/2013 z filmem "Czarny Czwartek"

Miesięcznik

 

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.