Z prawdziwym wzruszeniem usłyszałem o przyjaznej ofercie Donalda Tuska do Jarosława Kaczyńskiego z ofertą debaty i ponadpartyjnej zgody. Ach, aż się ręce składają do oklasków! Jest taki jeden drobiazg, no, nie wiem, czy należy psuć nastrój państwowotwórczy i przypominać, że do poprzedniej takiej oferty została natychmiast dołączona, niczym asparagus do kwiatka na dzień Nauczyciela, zapowiedź postawienia Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry przed Trybunałem Stanu. W odstępie dwóch dni. A było to, jeśli mnie pamięć nie myli, w marcu. Nie tak znowu dawno, ale jakoś nigdy nikt takich rzeczy nie przypomina, zapewnie słusznie uważając, że nie ma sensu wracać do wypowiedzi Donalda Tuska, których żywot i tak jest z góry, w momencie ich pisania i wydeklamowania założony na tydzień, albo góra dwa. A potem, nawet, jak ktoś pamięta, to przecież nie jest na tyle nierozsądny, by się z tym wyrywać i jakieś głupie pytania zadawać. Nie na tym polega niezależne dziennikarstwo w Polsce.
I teraz też nie widzę, by ktoś napisał, „zaraz, zaraz, deja vu, czy co? Przecież to już było!” I to było nie tak znowu dawno, dokładnie tak samo - oferta dla picu - „patrzcie, dobrzy ludzie, ja z sercem na dłoni, a oni nie chce!”. Bo teraz to WIEDZIAŁEM, że nastąpi to samo, wyjdzie jakiś Schetyna, czy Grupiński, poprzednio był Grupiński, widocznie teraz wystawili kogoś innego, żeby jednak czymś się to wszystko różniło, choćby w You Tubie, żeby inne twarze to mówiły, a nie tylko, żeby Grupiński miał inny krawat na szyi.
Ciekawe, czy wszyscy sobie skojarzą, że ten Jarosław, co go ludzie Tuska maja zamiar zaciągnąć przed Trybunał i ten, co go Tusk zaprasza na miłą rozmowę, to ten sam Jarosław! Uściślam, bo sytuacja jest nieco, jakby to powiedzieć, niezręczna i to nie po raz pierwszy. Czyżby Pana Premiera dopadła schizofrenia? Może przyjął jakieś podanie na główkę, piłka mokra, ciężka.... Dopóki Lech Kaczyński żył, mógłby od biedy Tusk się tłumaczyć, ze pomylił osoby, kogo innego w dyby, a kogo innego na pokoje chciał prosić, kto wie, może, choć Kuźniar by uwierzył, może Miecugow....
Kiedyś było inaczej. Najpierw towarzysze radzieccy zapraszali na, w imię dobrosąsiedzkiej współpracy, odpowiedzialności za losy kraju i narodu, zakończenia okresu błędów i wypaczeń we wzajemnych stosunkach, słowa „reset” jeszcze nie znano, ale idea już była. A dopiero po zaproszeniu rozmówców aresztowano i skazywano. Miało to jakąś wewnętrzna logikę. Zdecydujcie się, na co zapraszacie, bo po postawieniu w stan oskarżenia to się nie nazywa „rozmowa”, ani „dyskusja”, ani „debata”, tylko ”przesłuchanie”. I nie zaprasza się, tylko wzywa, albo doprowadza.
Przecież nie trzeba być Holmesem, by przewidzieć, że skończy się to koszmarną kompromitacją rządu i demaskacją fikcyjnej opozycji, a konsolidacją prawdziwej opozycji wokół Jarosława Kaczyńskiego. A może to w ogóle nie Tusk wymyślił, tylko ktoś go wpuszcza na minę? No, to, że to nie Tusk podejmuje takie decyzje, piszę już od dawna i z dużym uporem, więc łatwo mnie do tego przekonać. Oczywiście, problem polega na tym, że, jak to już było w przeszłości i nie tylko z Tuskiem, mamy tendencję do przypisywania takim posunięciom strasznie mądrych i pokrętnych intencji, a tymczasem może to być zwykły impuls, kaprys, czy też wynik rzutu monetą, czy w tym tygodniu przykrywamy coś trybunałem, kastracją kiboli, czy sprzedażą Kombinatu Miedziowego inwestorowi z Brunei. Albo z Marsa. Wszystko jedno, to i tak tylko na tydzień. Za tydzień następny rzut monetą. Tym razem postąpili, jak szachiści po tysięcznej wzajemnej partii- ty mi skoczkiem tutaj, to my ci wieżą. A po tysięcznej setnej już z czystej rutyny- skoczek? No, to my wieżą. A może jadą palcem po tabeli, jak A, to B?
W marcu była to łatwa do rozszyfrowania doraźna odpowiedź na dość niecodzienną wypowiedź Mariusza Kamińskiego o możliwym konstruktywnym votum nieufności. Takie przekomarzanie się- taaak? Z Palikotem i komuchami chcecie spiskować? To my im przypomnimy skąd im wyrastają nogi, żeby im się odechciało nawet myśleć o takim sojuszu. Bo wiadomo, jakżeby Palikoty i Millery nie miały zagłosować „za”? A po takim numerze, oczywiście, jak w każdej mafii korzyść jest jedna- wszyscy uczestnicy takiego świństwa są związani strachem przed zemstą. Już w „Biesach” Dostojewskiego było to dość dobrze opisane, Tusk nie ma nic do stracenia, jest na musiku, tam musi być już głównie strach, co się stanie po przegranej. Ma on szansę być pierwszym premierem, który odpowie już nie przed Trybunałem Stanu, tylko takim normalnym. I nie sam.
Zupełnie bez związku, czy Pan Prezydent gra w szachy? Mogliby sobie ulepić figurki szachowe z chleba, szybciej czas zleci.
P.S. Zachęcam do czytania felietonów w GPC i Freepl.info
http://naszeblogi.pl/blog/69
http://niepoprawni.pl/blogs/seawolf/
http://wpolityce.pl/autorzy/seawolf
http://freepl.info/authors/seawolf
Oraz w wersji audio tutaj:
http://niepoprawneradio.pl/
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/139740-oferta-wiazana-czyli-dobry-glina-zly-glina-donald-tusk-zaprasza-jaroslawa-kaczynskiego-do-debaty-czyzby-dopadla-go-schizofrenia
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.