Jak mało które medium alarmujemy z całych sił w sprawie tragedii demograficznej, która spadła na Polskę. Tragedii, której rząd Tuska dotąd nie dostrzegał, a raczej udawał, że nie dostrzega. Wbrew faktom premier wieszczył, że wkrótce Polska może stać się wspaniałym krajem do życia - tak jakby kraj bez dzieci miał przyszłość. A pytany o sprawę w grudniu 2010 roku stwierdził:
Donald Tusk: Bomby demograficznej nie rozbroi nikt, poza nami samymi. My możemy napisać 150 ustaw, zbudować 65 systemów emerytalnych, a bomba demograficzna po polsku nazywa się: za mało dzieci. A skoro za mało dzieci, to nie trzeba pisać ustaw, tylko wziąć się do zupełnie innej roboty. Redaktor pyta, jakiej konkretnie? No odsyłam do... do czego?
Rzecznik rządu Paweł Graś: Wyjaśnimy po konferencji panu redaktorowi. (śmiech)
Donald Tusk: Do czegoś, do kogoś...
Tak, będziemy przypominali tego rubasznego premiera jeszcze wielokrotnie, bo tu zobaczyliśmy naturę jego rządów - owe "tu i teraz" przełożone na konkretną sprawę.
Teraz, w wywiadzie dla polityki, premier mówi już inaczej. Można powiedzieć - postęp:
W najbliższym czasie naszym celem stanie się rodzina, chcę stworzyć bardzo konkretny plan inwestowania w polską rodzinę. Obok Orlika czy stadionu muszą powstawać w większej liczbie żłobki, przedszkola, musimy stworzyć dobry system świadczeń. W tej sprawie mocuję się z ministrem finansów nie po to, by wyrwać mu pieniądze, ale aby w tych sferach nie przesadzić z oszczędnościami.
A więc jak to często u premiera bywa - sprytna sztuczka. Premier udaje, że minister finansów to jakiś osobny byt, a nie podległy mu urzędnik. Co więcej, premier "mocuje się", by w tych sferach nie przesadzić z oszczędnościami". Nie będzie więc żadnego "konkretnego planu inwestowania w polską rodzinę", za to będą cięcia.
Ale rodzinna hipokryzja premiera idzie dalej. Oto dokładnie w momencie, gdy zapowiedział on inwestowanie w polską rodzinę, zapowiedział również podpisanie tzw. konwencji w sprawie przemocy kobiet. Konwencji, która głosi m. in.
Strony stosują konieczne środki, aby promować zmiany w społecznych i kulturowych wzorcach zachowań kobiet i mężczyzn w celu wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji i wszelkich innych praktyk opartych na pojęciu niższości kobiet lub na stereotypowych rolach kobiet i mężczyzn.
Jak wiadomo, ludzie którzy wyrzekli się "tradycji i zwyczajów" oraz "stereotypowych ról kobiet i mężczyzn" jeżeli dzieci w ogóle mają, to mało - wszak rdzeniem "stereotypu kobiety" jest macierzyństwo. Tusk jedną ręką troszczy się więc o polską rodzinę, a drugą podkłada pod nią prawną i kulturową bombę, która skończy się jeszcze większym demograficznym tąpnięciem. Bo to się tak skończy: rozmaitej maści nieszczęśnicy i ludzie pogubieni dostaną jeszcze wyraźniejszy mandat do nauczania młodzieży, i nakładą jej do głowy jeszcze więcej siana. I będzie jeszcze więcej "ludzi sukcesu", którzy ponad rodzinę przedłożyli pracę w korporacjach, co jak wiadomo jest wyjątkowo kiepskim interesem.
Chciałbym, by w zapowiedzi Tuska podjęcia troski o rodziny było choć ziarno prawdy, bo demografia to dziś jeden z absolutnie najważniejszych problemów Polski. Niestety, nie tylko doświadczenie ostatnich lat nakazuje sceptycyzm. Sam Tusk gasi wszelką nadzieję tak jawną hipokryzją.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/135665-tusk-klasyczny-tusk-cyniczny-premier-jedna-reka-troszczy-sie-o-polska-rodzine-a-druga-podklada-pod-nia-prawna-i-kulturowa-bombe
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.