Bronisław Wildstein: "wszyscy, którzy uznają wolną debatę, a więc pluralizm za wartość, winni bronić prawa do nadawania TV Trwam"

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Publikujemy wystąpienie Bronisława Wildsteina wygłoszone podczas wysłuchania publicznego poświęconego Telewizji Trwam w Brukseli w dniu 5 czerwca 2012 r.

W obronie TV Trwam czyli pluralizmu

Bronisław Wildstein

Dla każdego nieuprzedzonego obserwatora sceny medialnej w Polsce uderzająca jest jej nierównowaga, czyli brak pluralizmu. Wprawdzie rzecznicy status quo wskazują na istnienie w niej ludzi i mediów wobec niego krytycznych, ale to wyłącznie margines głównego nurtu. Przedsięwzięcia  takie natrafiają na rozmaitego typu bariery. Nie są to „nieubłagane prawa rynku”, ale decyzje administracyjne i presja dominującego w Polsce establishmentu. Szczególnie mocno zjawisko to można obserwować w mediach elektronicznych, których kształt obecny jest efektem decyzji politycznych i, wielokrotnie krytykowanego, systemu koncesji przyznawanych przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji. Kolejnym etapem tego procesu jest cyfryzacja i przyznawanie miejsc na multipleksie, obecność na którym jest warunkiem powszechnej dostępności telewizji.

Zamiast zwiększenia liczby nadawców a więc spluralizowania propozycji dla odbiorców w Polsce, mamy do czynienia ze wzmocnieniem oligopolu, na który składają się obok telewizji publicznej Polsat i TVN. Stacje te uprzywilejowane już wcześniej przez uzyskanie koncesji mocą pierwszych decyzji administracyjnych, mogły rozwijać się w warunkach bardzo ograniczonej konkurencji. Dziś obok miejsc na multipleksie uzyskały kolejne kanały. W kilku wypadkach koncesje na multipleksie przyznane zostały pozbawionym zaplecza finansowego projektom, za którymi stoi także TVN i Polsat. Ma to dodatkowy wymiar polityczny, gdyż nadawcy (zwłaszcza w sposób wyjątkowo ostentacyjny TVN) popierają obecne władze.

W tym kontekście szczególnie drastyczna jawi się odmowa miejsca na multipleksie dla TV Trwam. Uzasadnienie ze strony regulatora jakim jest Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji decyzji tej względami formalnymi ma wyraźnie charakter pretekstu. Podobno TV Trwam nie przedstawiła żądanych finansowych gwarancji, które zabezpieczałyby nadawanie. Tymczasem zdarzyły się przypadki, że stacja –  np. TTV –  otrzymała obietnicę kredytu finansującego jego nadawanie dopiero po otrzymaniu koncesji. Inna stacja ATM nie rozpoczęła nadawania, co było warunkiem uzyskania koncesji, pomimo przyznania jej i KRRiTV zmuszona była wszcząć postępowanie odwoławcze w jej sprawie.

W rzeczywistości historia koncernu stworzonego przez redemptorystę O. Tadeusza Rydzyka, w skład którego wchodzi TV Trwam, uzasadnia zaufanie do jego stabilności i możliwości rozwoju. Wyrasta on z Radia Maryja, które nadawać zaczęło w 1991 roku. Od 1998 roku wydaje gazetę „Nasz Dziennik”, a następnie uruchomił wydawnictwo książkowe i płytowe, dwa miesięczniki oraz Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i Medialnej. TV Trwam nadaje od 2003 roku i ma studia w Toruniu, Warszawie, Tuchowie, Lublinie, Chicago i Toronto. Wcześniej O. Rydzyk oskarżany był o to, że stworzył imperium, które nie licuje z powołaniem zakonnika i posiada nadmierne możliwości finansowe. Obecnie, niespodziewanie, pomimo tego, że nie pojawiły się żadne fakty każące powątpiewać w kondycję fundacji finansującej TV Trwam, krajowy regulator zaniepokoił się jego materialną sytuacją.

Od początku przedsięwzięcia O. Rydzyka rozwijały się w atmosferze skierowanej przeciw nim ogromnej nagonki. Ze strony dominujących ośrodków opiniotwórczych i mediów słyszymy bez przerwy, że należałoby zlikwidować najpierw radio a potem telewizję redemptorystów. Badania socjologiczne przeprowadzone parę lat temu przez prof. Ireneusza Krzemińskiego, zadeklarowanego ich przeciwnika, wykazały jednak, że zarzuty formułowane przeciw mediom O. Rydzyka, a dotyczące „mowy nienawiści” czy „antysemityzmu” nie znajdują potwierdzenia w faktach. Z pewnością jednak treści i mentalność w nich prezentowana nie mieszczą się w głównym medialnym nurcie w Polsce dziś. Stanowią więc element pluralizmu i odbijają postawy wielkiej grupy Polaków. Gdyż TV Trwam jest jedyną katolicką telewizją w Polsce. Ponad 93 proc. Polaków deklaruje przynależność do Kościoła katolickiego. Czy nie mają oni prawa do swoich mediów?

Słyszymy niekiedy, że funkcje takie spełniają inne telewizje, które także mają swoje programy katolickie. Jest to jednak zasadnicza różnica. W wypadku TV Trwam mamy do czynienia z programem zbudowanym wokół katolickiego porządku wartości, a nie próbami dostosowania go do odmiennego przekazu. TV Trwam jest krytyczna wobec obecnej władzy i porządków panujących w Polsce.

Ze sporą dozą pewności można założyć, iż to było główną przyczyną odmówienia jej koncesji. Krytycyzm mediów wydaje się rzeczą naturalną. W Polsce jednak główny nurt medialny wspiera obecny rząd. Czy KRRiTV, która powstała z politycznego nadania, a obecna większość parlamentarna specjalnie zmieniła ustawę, aby przejąć nad nią kontrolę, uznaje, że niebezpieczny dla obecnego porządku jest choćby element pluralizmu, który stanowiłaby jedna krytyczna telewizja na kilkanaście prorządowych?

W obronie TV Trwam wystąpił Kościół katolicki. Do KRRiTV przyszły listy podpisane przez ponad dwa miliony Polaków z protestem przeciw jej decyzji, a manifestacje w obronie TV Trwam należały do największych w naszym kraju od czasu upadku komunizmu. Na razie nie przynosi to żadnego efektu. Tłumaczenie, że TV Trwam nadal będzie mogła nadawać drogą satelitarną i kablową, nie uwzględnia faktu, że w nowych warunkach jej zdolności konkurencyjne zostaną kolejny raz ograniczone. Wielu potencjalnych odbiorców tej telewizji to ludzie ubodzy, dla których instalacja dodatkowych urządzeń nadawczych jak antena satelitarna jest trudne do udźwignięcia. Oficjalnie zresztą, proces cyfryzacji miał służyć także zwiększeniu pluralizmu.

W rzeczywistości oprócz formalnych i zupełnie nie przekonujących w świetle innych posunięć KRRiTV argumentów, ze strony zwolenników odmowy przyznania koncesji TV Trwam słyszymy uzasadnienia „merytoryczne”, które sprowadzają się do krytyki treści pojawiających się w jej programach. Rzeczywiście nie mieszczą się one w głównym nurcie medialnym współczesnej Polski. I to wydaje się prawdziwym powodem zablokowania telewizji redemptorystów. Czy trzeba kolejnych argumentów na rzecz braku pluralizmu w naszym kraju, a więc pośrednio równocześnie w obronie koncesji dla Ojca Rydzyka?

Podczas debaty nad sprawą TV Trwam słyszymy, że ci, którzy występują na rzecz przyznania mu koncesji są jego zwolennikami. To nieporozumienie. Wszyscy, którzy uznają wolną debatę, a więc pluralizm za wartość, winni bronić prawa do nadawania TV Trwam. Wszyscy, którzy traktują poważnie ideę tolerancji, nawet jeśli nie odpowiada im przekaz TV Trwam, powinni upominać się o prawo do jej nadawania.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.