Pogarda - tylko tak można określić język jakim "Wyborcza" opisuje w ten weekend polskie domy. Powód? Bo są w nich obrazy z Żydami

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

W weekendowej "Gazecie Wyborczej" szokujący tekst, który trudno określić inaczej niż pełen pogardy dla Polaków. Co gorsza, tekst w niezwykle brutalny sposób dotykający skomplikowanych relacji polsko-żydowskich. Tytuł: "Żyd z pieniążkiem podbija Polskę". Objętość - dwie strony. Temat: moda na obrazy z przedstawieniami tradycyjnych Żydów, umieszczane ponoć coraz częściej w polskich domach.

Możliwe, choć się nie spotkaliśmy z takim zwyczajem. Ale jeśli nawet - co w tym złego? Może to właśnie dowód na normalny stosunek Polaków do tej części dziedzictwa wielonarodowej Rzeczpospolitej? Jednak nie zdaniem Joanny Tokarskiej-Bakir, przedstawionej jako "antropolożka kultury", która z tego zjawiska wywodzi wnioski jeżące włos na głowie.Ale niepokój budzi już sam język stosowanego przez nią opisu. Język insynuacyjny, brutalny, opisujący Polaków jako bezrozumne, nieświadome przeszłości, reagujące na zasadzie prymitywnych odruchów i skojarzeń, na dodatek i zachłanne istoty:

W błyskawicznym tempie rozwija się w Polsce mitologia "Żyda z pieniążkiem" jako współczesnego odpowiednika Anioła Stróża. (...)Tak czy inaczej, rozumiany "Żyd z pieniążkiem" wpisuje się dziś w długi szereg domowych demonów - skrzatów, chobołdów, kłobuków, latańców, plonków, chowańców, inkluzów i sporyszy - chroniących oczyszczone z Żydów polskie domy. Zajmuje miejsce przy drzwiach ("po lewej stronie w sieni czy przedpokoju"), które etnograf Kazimierz Moszyński łączył z umieszczaniem figurek przodków u Ugrofinów i dawnych Słowian, a nawet z wyobrażeniami świętego kąta, miejsca, gdzie wieszano święte obrazy.

Dalej następuje rozwinięcie tych absurdalnych teorii, na kanwie stwierdzenia anonimowego Internauty, że mu szczęścia obraz nie przyniósł, więc go spalił:

"Żyda z pieniążkiem" można by uznać za etnograficzną ciekawostkę, gdyby nie skala zjawiska i jego paradoksalny kontekst: dawni Żydzi krwiopijcy wracają jako opiekuńcze duchy Polaków! Trudno oprzeć się odczuciu, że internauci nieświadomie odnoszą się do holocaustowej przeszłości, gdy "Żyd z pieniążkiem" zostaje "wrzucony do pieca" czy, w innej wypowiedzi, "schowany do szafy". Nieświadomość opowiadających, którzy z podobnych asocjacji tych nie zdają sobie sprawy, świadczy o tym, jak głęboka jest wciąż w Polsce segregacja pamięci polskiej i żydowskiej. Spróbujmy sobie wyobrazić, że gdzieś na świecie wiesza się na szczęście Polaków katolików...
(...)
W kraju, którego społeczeństwo tak bardzo wzbogaciło się na "zniknięciu" swoich Żydów, sporzący "Żyd z pieniążkiem" to czysta groteska. Groteska, twierdził Lee Byron Jennings, stanowi połączenie ridicula i formidolosa, rozbawienia i lęku, cech przerażających i śmiesznych. Groteska to demoniczność przemieniona w trywialność. Prezentuje ona "w niewinnej masce to, co okropne, a jej żartobliwość jest stale na skraju załamania się pod naciskiem ukrytej grozy".

Owo "zniknięcie" wzięte w nawias sugeruje, że to Polacy wymordowali Żydów. I że to oni wrzucali Żydów do pieców w ohydnej zbrodni Holocaustu. Niemcy są w tej opowieści nieobecni. Ale to nie koniec. Dzielna pani naukowiec, solidnie podbudowana cytatami Internautów (nie wie, że tam można znaleźć każdy cytat na każdą tezę?) dowodzi:


Szukając wyjaśnień dziwacznej koniunktury na "Żyda z pieniążkiem", zwracamy się do Freuda. W "Totemie i tabu" rozwija on koncepcję "późniejszego posłuszeństwa", ściśle związaną z ewolucją sumienia. W tym ujęciu sumienie nie rodzi się przy wtórze trąb archanielskich. Jego źródłem jest mord założycielski, którego na przywódcy hordy pierwotnej dopuścili się jego zbuntowani synowie. Zdaniem Freuda synowie ojcobójcy "unieważnili swój czyn, oświadczając, że zabijanie substytutu ojca, totema, jest niedozwolone, i wyrzekli się owoców swojego czynu, odmawiając sobie uwolnionych kobiet". Zarówno religia totemiczna, jak i samo sumienie są wytworem poczucia winy synów, "próbą złagodzenia go i zjednania skrzywdzonego ojca poprzez późniejsze posłuszeństwo". Ludzkie społeczeństwo uważa Freud za oparte na winie za wspólnie popełnioną zbrodnię, a moralność za potrzebę zadośćuczynienia, którego domaga się świadomość owej winy.

Jakkolwiek szalona może się to wydawać optyka, pozwala ona ujrzeć groteskowe praktyki Polaków w innym, mniej irracjonalnym świetle. "Żyd z pieniążkiem" chroniący polski dom, z którego go wypędzono, byłby w tym ujęciu koślawym znakiem inicjacji moralnej, do której przygotowywać się może, jak potrafi, polska świadomość zbiorowa.

Czy taki pogardliwy artykuł wobec Żydów mógłby się ukazać w Izraelu w największej gazecie? Czy tak pogardliwy artykuł mógłby się ukazać o Niemcach w Niemczech, w największej gazecie? Itp. Wątpliwe. Za to pewne jest, że gdyby Polacy nie wieszali żadnych obrazów Żydów, wtedy można by napisać tekst antropologiczny jak to nasza podświadomość wypiera w ogóle pamięć o Żydach. Jak wiadomo, kiedy chce się psa uderzyć, kij się znajdzie.


wu-ka, Źródło: Gazeta Wyborcza

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.