Polecamy i zalecamy: Książka Rafała Żebrowskiego o Zbigniewie Herbercie. „Kamień na którym mnie urodzono”

Rafał Żebrowski: ZBIGNIEW HERBERT „kamień na którym mnie urodzono”, Warszawa: PIW, 2011, ss. 663, 150 il.

To pierwsze, poważne studium historyczno-biograficzne o jednym z największych polskich poetów, Zbigniewie Herbercie, a zarazem książka jedyna w swoim rodzaju. Przedstawia dzieje rodziny Herbertów oraz przodków Poety po kądzieli, począwszy od końca XVIII w., a także najbliższego Jego kręgu familijnego - do roku 1945, kiedy to ostatecznie kończy się dzieciństwo przyszłego Autora Pana Cogito i zaczyna chmurna samodzielność studenta, potem młodego pisarza. Zamiast zakończenia Czytelnik pozna powojenne losy Jego rodziców.

Autorem książki jest doświadczony historyk kultury, dr Rafał Żebrowski, będący równocześnie najbliższym krewnym jej bohatera w następnym pokoleniu. Odkrywając splątane korzenie Herbertów, mocno wrośnięte w lwowską glebę, podąża śladami własnej tożsamości, zachowując przy tym standardy wynikające z warsztatu profesjonalnego dziejopisa. Obok różnego rodzaju świadectw i dokumentów, korzysta z własnych doświadczeń i pamięci, sam stając się źródłem. W związku z tym narracja często przemienia się w dialog, a nieraz i spór z tradycją familijną, która doń dotarła wprost od uczestników opisywanych wydarzeń, których znał i rozumie lepiej niż przygodny badacz. Niektóre ustalenia były dla niego samego sporym zaskoczeniem.

Jedną z charakterystycznych cech poezji Zbigniewa Herberta jest jej głębokie zakorzenienie w osobistym doświadczeniu, co jest jedną z przyczyn jej unikatowego, męskiego tonu. Żebrowski stara się to pokazywać na przykładzie poszczególnych utworów, dążąc równocześnie do nieprzeciążania całości analizami literackimi. W ten sam sposób stara się starannie odmierzać szerokość planu historycznego, na którym się rozgrywa jego opowieść, bowiem losy Lwowa i ziem mu bliskich same w sobie są tak barwne, ciekawe i dramatyczne, że łatwo mogłyby zawładnąć każdą narracją, co bynajmniej nie oznacza, by i liczni w naszym kraju wygnańcy z kresów południowo-wschodnich nie mieli znaleźć w tej książce strawy dla swych najgłębszych sentymentów, które Autor podziela.

Nade wszystko, dzięki tej książce, miłośnicy poezji Herberta poznają, z jakiej gleby i atmosfery poeta czerpał siły i inspiracje na całe swe przyszłe życie twórcze. Wielu uważa, że wybitne dokonania artystyczne muszą wyrastać z jakiejś traumy i bolesnych doświadczeń dzieciństwa. Ta opowieść przeczy tym stereotypom, pokazując piękną i harmonijną rodzinę, z mnóstwem ciotek i wujków oraz dzieciństwem pełnym poczucia bezpieczeństwa i miłości.

**

Fragment książki i listu młodego Herberta do przyjaciela Zdzisława Róziewicza:

Wielokrotnie podnoszono, że Zbigniew Herbert został zmuszony przez swego Ojca do podjęcia studiów w krakowskiej Akademii Handlowej. Tymczasem poniżej cytowany fragment listu – podobnie jak ślady fascynacji profesorem Stanisławem Hubertem (por. rozdział Okupacja niemiecka) – dobitnie świadczy o czymś zgoła przeciwnym. To sam przyszły Poeta zdecydował się zainteresować ekonomią, choć nie czuł do niej szczególnych predyspozycji. Zapewne chciał naśladować wybory swego Ojca, nie do końca przeczuwając własne powołanie. Sam też znalazł sobie promotorkę, z której pomocą zajął się wstępnymi przygotowaniami. Do dziś zresztą nie dziwi, że synowie podążają przez życie zawodowe śladami swych ojców, a przeszło pół wieku temu było to całkiem naturalne i mało oryginalne. Nie miało nic wspólnego z kreowanym obrazem Bolesława Herberta jako domowego satrapy, który wynikał z całkowitej nieznajomości rzeczy oraz ulegania presji stereotypów i opowieści o nieszczęściach artystów w czasach młodości. Najlepszym dowodem na prawdziwość tych słów jest  następny list:

[28 IV 1944]

(…)W ostatnim czasie zacząłem czytać i uczyć się nieco. Odkryłem pewną bogatą bibliotekę prywatną (z książek można korzystać, tylko czytając je w gabinecie pana domu), zawierającą m.in. Bibliotekę Nobla (prawie komplet), Wielką Lit[eraturę] Powszechną i i[nne]. Stwierdzam po raz setny, że literatura oczyszcza, zanurzam się tedy po szyję w tej krynicy i coraz bardziej trzeźwieję. Zawarłem przy tym znajomość z pewną panią (Mgr [czyli Magister] nauk ekon[omiczno]-handlowych WSH [Wyższa Szkoła Handlowa] – Warszawa), która obiecała mi wyrobić konieczne do nauki stosunki, tudzież udzielić fachowej lektury. Już zwędziłem jej parę podręczników, które studiuję wieczorem (ekonomia jako środek nasenny).

 

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.