Dziecko na bagnecie. "Nie zapominajmy o krwawych żniwach ideologii"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Projekt pomnika ofiar UPA
Projekt pomnika ofiar UPA

W najnowszym numerze „Uważam Rze” możemy przeczytać przerażający wywiad z Ewą Siemaszko o ludobójstwie na Kresach. Każdy kto czytał jej książki, prace ks. Isakowicza- Zaleskiego czy „Nienawiść” Stanisława Srokowskiego, ten wie jakie bestialstwo towarzyszyło ukraińskim nacjonalistom.  W jednym mordercy z UPA nie różnili się od innych zbrodniarzy. Kochali mordować brzemienne kobiety i nienarodzone dzieci. Ich działania z Kresów są w tej materii identyczne z tym co robili Czerwoni Khmerzy w Kambodży czy jakobini we Francji.  Rozcinanie brzucha i wyrywanie z niego dziecka to stara tradycja.

„Na porządku dziennym było wycinanie noworodków z łona matek i nabijanie ich na widły jako krwawe trofeum” - mówi w wywiadzie dla „URz” Siemaszko. Jeszcze bardziej makabryczne historie opisuje Stanisław Srokowski. „Miałem wtedy siedem lat i rozgorączkowany, chłonąłem wszystko, co mówili. A słyszałem straszne rzeczy. Docierało do mnie, że Ukraińcy wyrzynają w pień Polaków, rozrywają na pół dzieci, wbijają na sztachety, tną piłami ludzi, brzemiennym kobietom wyrywają widłami płody z łona i wsadzają tam koty” - opowiadał w wywiadzie pisarz, który jako dziecko był świadkiem ludobójstwa na Kresach. Ks. Tadeusz Isakowicz- Zaleski opisywał jak wyrwanym z łona matek dzieciom nienarodzonych rozdeptywano główki i wrzucano je do ognia. „Zabrali worek z głowy kobiety w ciąży, ale było już za późno. Zmarła z uduszenia. Strażnik zdarł z niej bluzkę i ściągnął sarong.

Następnie poniósł swój karabin z bagnetem. Rozsunął jej nogi i wcisnął bagnet w pochwę, próbując rozedrzeć, ale kość łonowa zatrzymała ostrze, więc wyciągnął bagnet i rozciął jej brzuch od mostka w pępek. Wyjął płód, zawiązał pępowinę wokół jego szyi i rzucił na stertę z innymi płodami. Potem wyciął jej wątrobę, a na koniec odciął piersi. Pochylił się między jej nogami, gdzie wciąż drżała rana i powiedział: ”Ha, patrzcie na to. Pizda się śmieje” - opisuje we wstrząsającej książce „Pola śmierci” zbrodnie komunistów w Kambodży ich świadek Haing Ngor. Ukraińscy ludobójcy również uwielbiali obcinać kobietom piersi. Robili to również z wielką radością rewolucjoniści francuscy, bolszewicy czy armia Napoleona w Hiszpanii, w której zresztą służyli w tamtym czasie Polacy.

Ci co dokonywali tych potwornych zbrodni byli zwykłymi młodymi ludźmi, którzy mieli rodziny, siostry, matki i nawet córki. Przed wojną kochali się ze swoimi kobietami, bawili z córeczkami i dbali o swoje mamy. Nie przeszkadzało im to jednak później w traktowaniu kobiet jak zwierzyny, którą można zgwałcić, a potem zamordować. Wiele już napisano o demonach wojny, które obnażają w ludziach ich ciemną stronę. Każda wojna to potworność. Jednak nie każda charakteryzuje się równym bestialstwem. Kobiety są ofiarami wojen bowiem stają się przedmiotem, który zaspokaja potrzeby seksualne. Można jednak zadać sobie pytanie skąd w ludziach taka nienawiść do życia nienarodzonego? Skąd ta niewyobrażalna wręcz radość z wyjmowania dzieci z brzuchów zamordowanych kobiet i roztrzaskiwanie tych małych główek o beton, drzewa czy ziemię. Czy osoby, które to robią nie czują żadnego obrzydzenia? Czy nie ma granicy bestialstwa, której człowiek nie może przekroczyć? Jednak takie bestialstwo nie ma miejsca tylko podczas wojny. Ono dzieje się każdego dnia na naszym świecie.
Przecież dokładnie to samo zrobiła banda Charliego Mansona w domu Romana Polańskiego. Oni również wyrwali z Sharon Tate synka Polańskiego i dobili go na podłodze. Czy „Misterium iniquitatis” czyli misterium zła, wszystko tłumaczy? Ponad rok temu na campusie Uniwersytetu Clarion, w okresie Wielkiego Tygodnia zniszczono „Cmentarz niewiniątek”, który upamiętniać ma 53 miliony zabitych (od momentu decyzji Sądu Najwyższego w sprawie Roe kontra Wade) nienarodzonych dzieci. Został on zdesakralizowany i sprofanowany w taki sposób, że krzyże ustawione na cmentarzu zostały odwrócone, tak by stały się symbolami satanistycznymi, a część z nich została też oblana czerwoną farbą, która miała udawać krew. Tą samą farbą na kamieniu leżącym na początku pomnika ktoś nasmarował napis „pro choice”. Czy do tego czynu pchnęła ta sama czysta i nieracjonalna nienawiść do dzieci? Czy chodzi o zniszczenie najbardziej niewinnej istoty ludzkiej? Już Markiz de Sade pisał w swoich pornograficznych dziełach, że nie ma nic obrzydliwszego niż kobieta w ciąży. W „Julliette” czy w „Sto dwadzieścia dni Sodomy” opisywał on z pietyzmem jak libertyni za pomocą specjalnych pras ściskają ze sobą kobiety w ciąży by ich dzieci zostały zmiażdżone. De Sade z lubością opisywał jak kobiety w ciąży były wystrzeliwane przez libertynów z katapult. „On pragnie kobiety w ciąży; każe się jej odchylić do tyłu i oprzeć plecami o walec. Jej głowa ma być przymocowana do oparcia krzesła, włosy rozrzucone; nogi jak najszerzej rozsunięte, a wielki brzuch mocno wypięty; pizda szeroko rozwarta. Bije właśnie po piździe i po brzuchu, a gdy widzi krew, przechodzi na drugą stronę walca i spuszcza się jej na twarz” - pisze ulubiony pornograf libertyńskiej arystokracji w „Stu dwudziestu dniach sodomy”. Diabeł nieustannie szuka współpracowników swego dzieła zniszczenia. To truizm, ale jak bardzo przemilczany. Zarówno Ngor jak i świadkowie ludobójstwa w każdym innym miejscu na ziemi zwracają uwagę na niebywałą radość ludzi z wyrządzonego zła.

Ukraińskie bandy obcinały głowy swoim ofiarom, które kładziono na talerzach podczas uczty. Francuscy generałowie chwalili się rozdeptywaniem dzieci na polach Wandei. Po co robić coś takiego? Nie wystarczy strzał w głowę i masowy grób? Nie wystarczy nawet komora gazowa i piec, jak robili przemysłowcy śmierci z Oświęcimia? W sumie jaką to robi różnicę? Dziś dzieci nienarodzone zabija się zarówno w rzeźniach jak odkryta niedawno w Filadelfii, gdzie w majestacie prawa masowo abortowano dzieci i ich ciałka rozrzucano po podłodzie, jak i sterylnych i nowoczesnych klinikach aborcyjnych. Jednak ta irracjonalna i zwierzęca nienawiść do nienarodzonych dzieci jest niezmienna. Wystarczy popatrzeć w oczy aborcjonistów broniących prawa do „własnego brzucha”.

Czy dzieci nienarodzone leżą na jakimś  potwornym czarnym ołtarzu? Czy z tego zła zrodzi się coś dobrego co pozwoli skończyć z masowym mordowaniem najbardziej niewinnych ludzi? Na amerykańskim campusie zło się ujawniło. Pokazało od kogo pochodzi. Bez wątpienia miało ono takie samo źródło na polach w Kambodży, w Chinach, polach Wandei czy na Kresach. To samo zło istnieje w całym zachodnim świecie w klinikach aborcyjnych, w których w chirurgiczną precyzją i pod znieczuleniem „nosicielek” rozrywa się ciałka dzieci. Nie jest to oczywiście to samo. Kobiety po aborcjach są zmasakrowane głównie psychicznie i same pozornie chcą tego zabiegu. Nie można więc porównywać ich sytuacji do mordowanych kobiet i ich dzieci na Kresach czy w azjatyckiej dżungli. Jednak z punktu widzenia tego rozrywanego dziecka nie ma znaczenia czy robi to komunista, faszysta czy lekarz w kitlu. Gdy spojrzymy na legalną w wielu stanach USA aborcję przez częściowe urodzenie czy abortowanie dzieci w ostatnich miesiącach ciąży, legalizacji której domagają się polscy aborcjoniści to podobieństwo obu aktów jest uderzające.

Żaden człowiek bez zewnętrznej ingerencji zła nie jest zdolny do takiego traktowania nienarodzonych ludzi. Niezależnie od tego w jaki sposób to zło kiedyś zostanie zmiażdżone, a tak z pewnością będzie, zapalmy 1 listopada świeczkę za dusze tych, którym zło nie dało się nigdy narodzić. I nie zapominajmy o krwawych żniwach ideologii, która zbudowała cywilizację śmierci.

Fronda.pl


Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych