Jak to z PJNem było czyli chwała Kluzik – Rostkowskiej

PAP
PAP

To co tak wielu nazywa nielojalnością było po prostu profesjonalnym wywiązaniem się z zadania i funkcji lidera. I za to Joannie Kluzik – Rostkowskiej należą się słowa najwyższego uznania.

Wybory parlamentarne za nami. Pora więc sięgnąć trochę do historii. A ściślej do historii PJNu. Wielu komentatorów odsądza Joannę Kluzik – Rostkowską od czci i wiary. Że porzuciła partię. Że jako kapitan zamiast zejść ze statku ostatnia, zeszła jako pierwsza. Że zachowała się koniunkturalnie. Pora więc chyba napisać wreszcie jak to z tym PJN-em było.

Joanna Kluzik – Rostkowska moim zdaniem zachowała się jak prawdziwy lider. Lider, który w trudnych okolicznościach, stara się uratować wszystkich swoich ludzi. Trzeba jasno powiedzieć – oferta wejścia na parlamentarne listy Platformy była złożona całemu PJNowi. Poważne wątpliwości dotyczyły tylko jednej osoby. Osoby, która w sposób przesadny odwoływała się do swoich związków politycznych z Lechem Kaczyńskim. Propozycja ta była bardzo prosta. Wejście na listy PO, z zachowaniem własnej podmiotowości w nowym sejmie. Dla tej jednej osoby można było znaleźć dobre rozwiązanie. Choćby takie jakie zastosowano wobec obecnych senatorów: Cimoszewicza, Borowskiego, czy Kutza. Taki wariant też wchodził w rachubę. I właśnie taką całościową propozycję wynegocjowała dla PJNu – jako całości – Joanna Kluzik – Rostkowska.

Że była to propozycja dobra i rozsądna, świadczy wynik wyborów. Ci, którzy z niej skorzystali, są dziś w parlamencie w komplecie. Ci zaś, którzy nie potrafili odciąć pępowiny łączącej ich z PiSem są dziś w pozaparlamentarnej opozycji. Joanna Kluzik – Rostkowska uratowała więc tych, którzy pozwolili jej dać się uratować. Nie uratowała natomiast tych, którzy nie tylko uporczywie odrzucali polityczne propozycje dobrego rozwiązania, ale też uczestniczyli w spektaklu uczynienia z byłej szefowej symbolu politycznej nielojalności. Choć to prawda – uczestniczyli milcząco. Pewnie gdyby taki proceder stosowano wobec śp. Lecha Kaczyńskiego, ci sami nazywaliby to „przemysłem pogardy”. No ale nie dotyczyło to zmarłego prezydenta.

Piszę to wszystko, ponieważ chcę jasno powiedzieć, że to co tak wielu nazywa nielojalnością było po prostu profesjonalnym wywiązaniem się z zadania i funkcji lidera. I za to Joannie Kluzik – Rostkowskiej należą się słowa najwyższego uznania. Bo tak to naprawdę z tym PJNem było.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.