Życie bywa okrutne. W odpowiedzi na liczne ostatnio ataki na TVP napisałem kilka dni temu na tym portalu spory tekst: Czy da się obronić przed hordami orków mlaśnięciem? Dlaczego warto wspierać dziennikarzy „Wiadomości” TVP (i innych). W sumie, licząc ze spacjami, 3378 znaków. Wyłożyłem tam dość precyzyjnie swoje racje i zapytałem
jak można spokojnie oglądać media powstałe pod flagą WSI, składające się wyłącznie z pełnych nienawiści klipów, i słowa o tym nie napisać w tym samym czasie, gdy siecze się na przykład „Wiadomości” TVP? Jak można nie widzieć, co dzieje się na własnej antenie, na własnych łamach, a tak bezwzględnie atakować innych?
Niestety, być może za mało wyraźnie wyłożyłem argumenty, bo dziennikarz i publicysta Jan Wróbel ocenił w „Dzienniku Gazecie Prawnej”, że nie znalazł w moim komentarzu
ani grama merytorycznej dyskusji czy myśli własnej, jest tylko jazda na (z zasady niskie) intencje autora - zazwyczaj tak działa pułkownik wojsk Jarosława.
Dziękuję za przyznany mi stopień - pułkownik to nie byle kto. Nie gniewam się na zapisanie mnie do wojsk Jarosława (na tle tych wszystkich obelg, które obóz III RP wylewa na nas każdego dnia to właściwie łaskotki). Lepiej też być „pułkownikiem wojsk Jarosław” niż sierżantem armii Adama, oddelegowanym na odcinek „agorowej prawicy”. Dużo lepiej. Życie i pisanie ma wtedy pewien sens, stoi się w prawdzie, a to już dużo.
Odrzucam zdecydowanie zarzut „jazdy na intencje autora”. Nic w moim artykule o żadnym konkretnym autorze niczego nie napisałem, polemizowałem jedynie z pewną postawą. Cóż, może Wróbel nie doczytał, może mu tekst niedokładnie streścili. Spróbuję zatem raz jeszcze wyjaśnić dlaczego „Wiadomości” TVP (i innych mediów niezależnych od III RP) warto bronić.
Po pierwsze dlatego, że od 2015 roku bronią one demokratycznego werdyktu Polaków. Ja wiem, że dla ludzi uważających się za wzorce demokracji to może być przykre przypomnienie, ale prawda jest taka, że media III RP próbowały (wraz z opozycją) obalić wynik wyborów, próbowały narzucić zamordystyczny system polityczny w którym Polacy nie mogą wybrać nikogo nie autoryzowanego w Brukseli i Berlinie, na Czerskiej i Wiertniczej. I każdy, kto wziął w tym udział, musiał mieć tego świadomość, bo atak ruszył zanim nowy prezydent i nowy rząd choćby kiwnęli palcem, już wtedy formował się tzw. KOD i ruszała nagonka. Potem był też pucz grudniowy, próba siłowego przejęcia parlamentu, chamskie ataki fizyczne na posłanki i posłów PiS, na dziennikarzy TVP. Wówczas, jak pamiętam, Jan Wróbel akurat zajmował się żartowaniem, dowcipami w felietonach sypał. Teraz zaś, gdy o TVP idzie, akurat spoważniał. Tak mu się zmieniło.
Po drugie, nie jest prawdą, o czym przekonuje Wróbel, że prawica (i sam Kaczyński)
traktuje jazgot telewizji publicznej jako sprawiedliwą zemstę na inteligencji, która w latach 90. potraktowała braci Kaczyńskich jak męty, a w latach 2005-2007 jak faszystów.
Nie może to być prawdą, bo teza iż inteligencja jest tam, a nie ma jej tutaj, jest nieprawdziwa. Różnie się to rozkłada, choć jak się spojrzy na jakość debaty o sprawach państwowych, to właśnie po stronie opozycji trudno cokolwiek poza powielaniem propagandowych stereotypów dostrzec, a na prawicy dorobek jest imponujący. Czyli jest inteligentem z werdyktu salonu pokrzykujący pan Mieszkowski, są aktorzy z wulgarnej „Klątwy”, a nie jest nim np. wicepremier prof. Piotr Gliński, którego dorobek w kulturze (setki wspaniałych muzeów i inicjatyw) warto ciągle przypominać?
Po trzecie, o czym już pisałem, ale powtórzę, nie o żadną zemstę chodzi, ale wyciągnięcie wniosków z poprzednich przypadków zdobycia przez prawicę mandatu demokratycznego do rządzenia krajem. W roku 1992, w latach 1997-2001, od 2005 do 2007 roku i wreszcie w smutnym 2010 hordy orków medialnych zawsze wywracały demokratyczny wybór i zawsze część prawicy namawiała do zaakceptowania tego stanu rzeczy. Także teraz zachęcają do kapitulacji medialnej, bo do tego w istocie sprowadza się narzekanie na obecną TVP. Znowu opór ma się ograniczyć do mlaskania z niesmakiem i pisania felietonów - dopóki pan Hajdarowicz czy inny oligarcha medialny pozwoli, bo jak nie pozwoli, to przecież nic nie poradzimy. Realne efekty rozmontowania obecnej TVP sprowadzają się przecież nie do wyzerowania sporu, nie do poprawy jakości debaty publicznej, ale oddania władzy nad komunikacją TVN, „Wyborczej” i niemieckim koncernom. Jak można w ogóle poważnie składać takie propozycje, zwłaszcza po tym, gdy każde wydanie tzw. faktów jest jednym wielkim wściekłym wyciem? Nie oglądacie? To nie przeszkadza?
Po czwarte, to, że TVP jest nadawcą publicznym ma trochę do rzeczy, ale nie za wiele. Bo nie jest tak, że wielkie stacje komercyjne to wyłącznie sprawa właściciela. Dysponują koncesjami - dobrem wspólnym, korzystają z monopoli reklamowych, mają zapisane w warunkach koncesyjnych obowiązki rzetelności i pluralizmu. Jak z tym jest, wiemy. TVP w obecnym kształcie pełni więc rolę elementu, który wyrównuje (co nieco, ale to zawsze coś) warunki gry. Z punktu widzenia odbiorcy to najważniejsze - ma on dzisiaj pełną paletę poglądów i różne zestawy informacji w zasięgu pilota. Naprawdę nie rozumiem dlaczego tak wielu ludzi prawicy chcącej uchodzić za „umiarkowaną”, czyli de facto akceptowaną przez III RP, to właśnie razi, tu widzą główny problem rzeczywistości. Woleli monopol Michnika?
Po piąte, myślę, że w tle jest jakaś niezdolność części komentatorów „umiarkowanie prawicowych” do zaakceptowania świata, który jest tak diametralnie różny od tego, czym była III RP. Po latach doświadczeń część prawicy stała się także dziećmi systemu stworzonego po 1989 roku. Tak bardzo przyzwyczaili się do roli wyłącznie zniesmaczonych działaniami wielkich mediów mlaskaczy, do nomadycznego przenoszenia się z jednej chwilowej oazy do drugiej, że nie potrafią pogodzić się z sytuacją w której dziś także prawica dysponuje realną medialną siłą, pozwalającą skutecznie bić się o wyznawane wartości, konieczne zmiany w państwie, sprawy istotne. Gdzie i prawica umie dotrzeć do milionów. Jest w tym też trochę żalu, że pozycja przytulanego w III RP tu i tam komentatora, straciła radykalnie na znaczeniu.
Czy zawsze mi się TVP podoba? Nie. Czy nie popełnia błędów? Popełnia. Nie idzie czasami za bardzo na skróty? Owszem. Jeśli chcecie, możemy o polskim rynku mediów i polskim dziennikarstwie poważnie porozmawiać. Ale warunku, że rozmawiamy wyłącznie o TVP, a reszta niech sobie pałkami okłada kogo i jak chce, przyjąć nie mogę. Byłoby to skrajnie nieuczciwe wobec odbiorców, którzy dzisiaj może nie mają wzorcowo obiektywnych poszczególnych telewizji, ale cały rynek mają w miarę pluralistyczny i wolny.
Każdego demokratę powinno to cieszyć.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/455770-jak-zostalem-pulkownikiem-wojsk-jaroslawa?utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed%253A+wPolitycepl+%2528wPolityce.pl+-+Najnowsze%2529