Od kilku lat można zauważyć, że okolicznościowe okładki tygodników opinii jak w soczewce pokazują podziały panujące w społeczeństwie. Niestety dobrym przykładem jest okres Wielkanocy.

Mój znajomy zamieścił na Twitterze zestawienie okładek największych tygodników opinii. Prawie wszystkie zaprezentowały czytelnikom wizerunek głównego bohatera Świąt, czyli Jezusa Chrystusa. Wszakże nie trzeba być człowiekiem wierzącym, żeby przyznać, że to dzięki Nazarejczykowi w ogóle mówimy o czymś takim jak Wielkanoc.

Okazuje się jednak, że nie dla wszystkich jest to oczywiste. I chociaż redakcje, bez względu na przekonania dziennikarzy, powinny kierować się przede wszystkim przyciąganiem uwagi na serwowany przez siebie produkt, zdecydowali się na stworzenie całkowicie bezpiecznych okładek, byle tylko nie narzucać nikomu religijnych skojarzeń.

I tak, „Polityka” uraczyła nas kurczaczkami, a „Newsweek” zaprezentował czytelnikom zajączki. Jest słodko, przaśnie, tylko kogo to obchodzi? Jak widać brak zainteresowania psa z kulawą nogą jest wystarczającą ceną za bycie poza wszelkim podejrzeniem o odchylenie prawicowo-nacjonalistyczne. Trzeba być czujnym! W końcu dziś nietrudno narazić się możnym za jakiekolwiek przejawy religijności.

Można wierzyć lub nie, ale kierując się dobrem własnej firmy należy sprzedawać taki towar, jaki szybko się rozchodzi. A czytelnik łaknie czegoś żywego, a nie wystylizowanej cepelii. Czy jako dziennikarskiego „mięcha” nie można potraktować wstrząsającej historii sprzed 2 tys. lat o determinacji, oddaniu, przebaczeniu, zdradzie, śmierci i wreszcie… życiu? Nie trzeba narzucać interpretacji, wystarczy zastanowić się jeszcze raz. Raz do roku wystarczy.

Okazuje się, że niektórym redakcjom „linia” przysłania zdrowy rozsądek. Najwyżej wytłumaczą to wyjątkową wrażliwością. W końcu „nie można nikogo urazić”. Oczywiście, gdy zakres tego sformułowania jest bardzo wąski…

PS Z okazji świąt Wielkiej Nocy wszystkim czytelnikom składam wszystkiego, co dobre. Tego nastroju żadna okładka nie jest w stanie nam popsuć.