Ponieważ ulubioną dyscypliną red. Zimocha nie jest ani piłka nożna, ani lekkoatletyka tylko plucie na PiS władze radia postanowiły dać mu więcej czasu na poświęcenie się temu i zawieszonego komentatora skreślono z listy akredytowanych na Euro 2016 i na igrzyskach olimpijskich. Teraz tylko udawane zdziwienie Zimocha i można rozpocząć tournée po mediach jako ofiara systemu.
Dlaczego udawane? Ano podkreślający swe prawnicze wykształcenie Zimoch zna przecież paremię „Volenti non fit iniuria”. Tak, chcącemu nie dzieje się krzywda i obrażający tak zdecydowanie instytucję w której pracuje Zimoch doskonale zdawał sobie sprawę z konsekwencji. Trudno oprzeć się wrażeniu, że ich niecierpliwie wyglądał, że doczekać się swego pluszowego krzyża nie mógł. No i go wreszcie ma.
A wszystko przez wywiad, którego Tomasz Zimoch udzielił „Dziennikowi Gazecie Prawnej”, a który podzieliłbym na dwie części – pierwsza to różne, autentycznie zabawne w swym histerycznym uniesieniu, deklaracje polityczne autora, który nie cierpi PiS i cierpi, że nie jest jak dawniej. Jego sprawa, żyjemy w wolnym kraju i akurat dziennikarz sportowy (w przeciwieństwie do informacyjnego) mediów publicznych powinien mieć prawo nie tylko do posiadania, ale i nieskrępowanego wyrażania swych poglądów. Nawet nieprzesadnie mądrych.
Drugą jednak sprawą jest uwaga Zimocha, że w TVP i Polskim Radiu jest w tej chwili gorzej niż za stanu wojennego. Tu drobny wtręt – właśnie opublikowałem po raz kolejny we „w Sieci” felieton z moimi nader krytycznymi uwagami na temat „dobrej zmiany” w mediach. Widzę mnóstwo jej wad, piszę o nich, ale staram się przy tym trzymać kontakt z rzeczywistością. Pan Tomasz nie i jego uwagi w zasadzie kończą możliwość poważnego traktowania go, a rozpoczynają etap poważnej troski o stan jego zdrowia.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Ponieważ ulubioną dyscypliną red. Zimocha nie jest ani piłka nożna, ani lekkoatletyka tylko plucie na PiS władze radia postanowiły dać mu więcej czasu na poświęcenie się temu i zawieszonego komentatora skreślono z listy akredytowanych na Euro 2016 i na igrzyskach olimpijskich. Teraz tylko udawane zdziwienie Zimocha i można rozpocząć tournée po mediach jako ofiara systemu.
Dlaczego udawane? Ano podkreślający swe prawnicze wykształcenie Zimoch zna przecież paremię „Volenti non fit iniuria”. Tak, chcącemu nie dzieje się krzywda i obrażający tak zdecydowanie instytucję w której pracuje Zimoch doskonale zdawał sobie sprawę z konsekwencji. Trudno oprzeć się wrażeniu, że ich niecierpliwie wyglądał, że doczekać się swego pluszowego krzyża nie mógł. No i go wreszcie ma.
A wszystko przez wywiad, którego Tomasz Zimoch udzielił „Dziennikowi Gazecie Prawnej”, a który podzieliłbym na dwie części – pierwsza to różne, autentycznie zabawne w swym histerycznym uniesieniu, deklaracje polityczne autora, który nie cierpi PiS i cierpi, że nie jest jak dawniej. Jego sprawa, żyjemy w wolnym kraju i akurat dziennikarz sportowy (w przeciwieństwie do informacyjnego) mediów publicznych powinien mieć prawo nie tylko do posiadania, ale i nieskrępowanego wyrażania swych poglądów. Nawet nieprzesadnie mądrych.
Drugą jednak sprawą jest uwaga Zimocha, że w TVP i Polskim Radiu jest w tej chwili gorzej niż za stanu wojennego. Tu drobny wtręt – właśnie opublikowałem po raz kolejny we „w Sieci” felieton z moimi nader krytycznymi uwagami na temat „dobrej zmiany” w mediach. Widzę mnóstwo jej wad, piszę o nich, ale staram się przy tym trzymać kontakt z rzeczywistością. Pan Tomasz nie i jego uwagi w zasadzie kończą możliwość poważnego traktowania go, a rozpoczynają etap poważnej troski o stan jego zdrowia.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/294093-pol-porcji-mazurka-tomasz-zimoch-chce-zostac-bohaterem-polskie-radio-postanowilo-mu-w-tym-pomoc-i-nie-wysyla-go-na-euro-i-na-igrzyska