"Podwodny świat" telewizji TVN. Czy przeproszą widzów i polityków za kłamstwa w sprawie "kilometrówki" Hofmana?

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

CYTAT 1 10 listopada 2014 roku

TVN informuje, że Katarzyna Kolenda - Zaleska „dotarła” do materiałów Kancelarii Sejmu z których wynikają straszne rzeczy.

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Oto relacja gwiazdy TVN z tego „dotarcia”:

Według nich poseł Adam Hofman rozliczył w tej kadencji 20 wyjazdów. 19 razy podróżował samochodem. Między innymi do Strasburga, Paryża, Madrytu i Londynu. Za 53 068 zł. Tylko raz - oficjalnie - leciał samolotem. Do Turcji.

Z kolei Mariusz Antoni Kamiński wyjeżdżał w tej kadencji 30 razy, z czego 21 razy samochodem. Pobrał za to ponad 55 tysięcy złotych „kilometrówki”.

Kolenda-Zaleska poinformowała także, że Kamiński i Hofman, gdy wybierali się w tę samą delegację, zawsze deklarowali, że jadą samochodem. Każdy z nich pisał oświadczenie, że będzie podróżować samodzielnie i osobno pobierał „kilometrówkę”. Gdy Kamiński miał w delegację jechać sam, przeważnie deklarował, że wybiera samolot.

CYTAT 2

6 grudnia 2014 roku

Portal wPolityce.pl publikuje obszerne fragmenty wywiadu Adama Hofmana dla tygodnika „w Sieci” w którym poseł jasno stwierdza, że żadnej kilometrówki nigdy i nigdzie nie pobierał, bo Kancelaria Sejmu jej nie wypłaca.

fot. wSieci
fot. wSieci

Poseł stwierdza:

Nikt nawet nie sprawdził, czy coś takiego jak „kilometrówka” w ogóle istnieje. W naszym przypadku nie ma czegoś takiego. Z punktu widzenia przepisów Kancelarii Sejmu nie ma żadnego znaczenia, jakim środkiem transportu poseł jedzie za granicę. Do wyboru ma wyłącznie dwie opcje: zakup biletu przez Kancelarię Sejmu lub ekwiwalent gotówkowy w wysokości odpowiadającej cenie najtańszego biletu lotniczego na danej trasie.

A „kilometrówka”?

Panowie, tu jest właśnie istota manipulacji! Powtarzam: niezależnie, czy poseł wyprawia się samochodem, rowerem, pociągiem, czy idzie pieszo, zawsze, zawsze dostaje tylko i wyłącznie zwrot w wysokości najtańszego biletu lotniczego. Kancelarii Sejmu nie interesuje też, czy jechał sam, czy z kimś, bo nigdy nie zapłaci za podróż posła więcej, niż zapłaciłaby, gdyby sama kupiła bilet. Nikt nie żąda od posła żadnych wyliczeń, faktur za paliwo, kosztów amortyzacji czy tłumaczenia się, czy poseł wydał mniej, czy więcej. Dostaje tyle, ile kosztuje najtańszy bilet lotniczy.

To zacytujemy jeszcze „Fakty” TVN, które donosiły: „20 służbowych wyjazdów rozliczył w Sejmie w tej kadencji poseł PiS Adam Hofman. 19 razy wziął tzw. kilometrówkę, razem 53 068 zł. Mariusz A. Kamiński pobrał z kolei ponad 55 tys. zł za 21 wypraw samochodem”. Wynika z tego jasno, że pan brał „kilometrówkę”.

Cóż mam odpowiedzieć? Nigdy nie brałem żadnej „kilometrówki”, zresztą nikt jej w Sejmie nie bierze, nie wypłaca i nie rozlicza. To fakt medialny, czysty wymysł, bez związku z rzeczywistością. W każdym z tych 19 opisanych przypadków jedynymi pieniędzmi, jakie wpływały na nasze konto, były kwoty stanowiące równowartość ceny najtańszego biletu wedle stawki ustalonej przez Kancelarię Sejmu.

CYTAT 3

7 grudnia 2014 roku

Fakty TVN” ani słowem nie wspominają o tłumaczeniach Hofmana. Nic, jakby sprawy nie było. Jest za to dużo o „Mam Talent!”…

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

… i o pięknych zdjęciach podwodnych…

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

O prawdziwej „kilometrówce” marszałka Sikorskiego też oczywiście nie było ani słowa. Cóż, prawdziwie podwodny świat.

gim

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.