„Bez sprawiedliwości w dziedzinie klimatu nie da się osiągnąć prawdziwej równości płci” – niech to zdanie, żywcem wyjęte z rezolucji Parlamentu Europejskiego, posłuży jako motto niniejszego tekstu, choć w sensie dosłownym nie ma nic wspólnego z jego tematem. Jest natomiast do cna przesiąknięte duchem tak zwanej demokracji liberalnej, czyli jak to się u nas nazywa, Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej.
Konkretnie chciałbym się zająć wypowiedzią znanej parlamentarnej puczystki Agnieszki Pomaski, której wypowiedzi stanowią esencję tego zjawiska, bardziej przyrodniczego niż społecznego. Otóż ta znana puczystka stanowczo zapowiedziała, że:
Podczas najbliższego posiedzenia Sejmu będziemy domagali się od premier informacji, co leżało u podstaw tej decyzji, dlaczego polski rząd boi się przyjęcia do Polski dziesięciu sierot.
Każdy oczywiście zwróci uwagę przede wszystkim na oczywisty absurd, że polski rząd boi się dziesięciu sierot syryjskich. Jednak chyba mało kto zauważył jeszcze bardziej absurdalny kontekst, a mianowicie taki, że Pomaska w to wierzy. Ona naprawdę jest przekonana, że rząd PiS przeląkł się tych dzieci. Więcej nawet, ona jest absolutnie pewna, że premier rządu musi odpowiadać na wszystkie pytania, które zadaje Platforma Obywatelska, gdyż są one słuszne i mądre z natury rzeczy.
Można by przejść nad tym zjawiskiem do porządku dziennego, gdyby nie fakt, że dotyczy całej tej dziwnej przypadłości społecznej, zwanej także demokracją liberalną. Ta sama Pomaska zasłynęła kiedyś usprawiedliwieniem upadłego z powodu zegarka ministra Nowaka, że „był on ofiarą systemu”. Przy czym ona jednocześnie tego systemu, u nas zwanego systemem III RP, zaciekle broniła. Oczywiście wierzyła święcie w dobroć systemu, jak i w nieskazitelność ministra Nowaka. Jak to można robić jednocześnie, to już trzeba pytać specjalistów.
Dokładnie to samo zjawisko występowało u byłego premiera Donalda Tuska. Dla niego także demokracja liberalna była czymś objawionym, czego się po prostu nie kwestionuje. I proszę zauważyć, że kiedy Tusk zaczyna przemowę od laudacji liberalizmu, to potem jest w stanie wygłosić każdą bzdurę bez zmrużenia oka, patrząc śmiało w kamerę. On bowiem także wierzy, że fraza „demokracja liberalna” uświęca wszystko. Dlatego Tusk mógł być z przekonania liberałem i mieć serce jak socjaldemokrata; także być katolikiem i atakować Kościół Katolicki. Liberalny demokrata może być politykiem i apelować do polityków, żeby nie robili polityki. Pamiętajmy, że mentorka i sponsorka politycznej kariery Tuska, kanclerz Merkel, najpierw szeroko otworzyła granice Unii dla islamu, potem w obliczu migracyjnej katastrofy je zamknęła, lecz nie przestała głosić słuszności otwarcia tychże granic. To jest właśnie taka przypadłość.
Dlatego nie można się dziwić, że jakiś młodzieżowiec Platformy wytyka Kornelowi Morawieckiemu głosowanie „jak ta banda pieprzonych hipokrytów”. Młodzian jest zapewne przekonanym liberalnym demokratą i w związku z tym ma głęboką pewność, iż racja musi być po jego stronie. To nie jest żaden przypadek, tylko zwyczajna ciągłość, którą sprecyzowałem w tytule tego tekstu.
Młody uwielbia posłankę Pomaskę, ta czci Donalda Tuska, a on darzy uwielbieniem swojego przybocznego Grasia. Można mnożyć przykłady. Szeregowy wyznawca KOD admiruje lidera Kijowskiego, ten kocha Wałęsę, natomiast Wałęsa wielbi swojego kapciowego Wachowskiego. Amerykański lewak kampusowy miłuje kampusowego profesora, ów wielbi Obamę, natomiast Obama jak wiemy, najbardziej na świecie przepadał za swoim telefonem komórkowym. Ten końcowy element łańcuszka jest właśnie znakiem rozpoznawczym dla zwolenników demokracji liberalnej. Oni bowiem zawsze mają gęby pełne ideałów, ale ostatnim ogniwem jest groteskowy infantylizm. Co im wcale nie przeszkadza głęboko w to wierzyć. Ale my pamiętajmy, że zawsze trzeba patrzyć na koniec łańcuszka.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/lifestyle/326279-o-tym-ze-mlodzi-durnie-uwielbiaja-starych-durniow-i-sa-to-uczucia-odwzajemniane?wersja=mobilna