Rządowy "darmowy elementarz" jest zbiorem plakatów do zupełnie dowolnego wykorzystania

Fot.men.gov.pl
Fot.men.gov.pl

Tylko do 7 lipca można było zgłaszać uwagi do drugiej części darmowego rządowego „Naszego Elementarza”. Resort edukacji, tak jak w przypadku uwag do pierwszej części, pewnie niedługo ogłosi kolejny sukces i ogólne zadowolenie. Dowiemy się też, że uwag było niewiele i dotyczyły szczegółów. Głosy fachowców, dziwnym trafem, jakoś do autorek elementarza nie docierają.

Druga część rządowego elementarza nie pozostawia złudzeń co do jakości. Brak strategii uczenia, lekceważenie osiągnięć nauki na temat rozwoju dzieci – to tylko niektóre z wad tej książki. Zamiast pomagać nauczycielom i wyzwalać ich kreatywność, zmusi ich do ciągłej walki z narzuconą przez autorów metodą, która w wielu momentach jest sprzeczna z oczekiwaniami poznawczymi dzieci i współczesną pedagogiką

— mówi Dorota Dziamska, metodyk nauczania początkowego z Pracowni Pedagogicznej im. prof. Ryszarda Więckowskiego oraz ekspert Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców.

Dziamska, przy każdej okazji, podkreśla, że rządowy podręcznik ignoruje naturalny rozwój językowy dziecka.

Brak jest tu koncepcji na naukę języka polskiego, brak też materiału dydaktycznego, na którym można oprzeć konstrukcję podstawowych ćwiczeń w nauce czytania. Mimo zawartych w elementarzu tekstów autorki nie proponują żadnej pracy z tekstami. Pod tekstami lub przy nich znajdują się pytania zupełnie pomijające treści zawarte w samym tekście. (…) Dziecko powinno szukać, wybierać coś z tekstu, zamieniać wyrazy w zdaniu, przekształcać, badać, konstruować, przeliczać, głoskować, dzielić na sylaby itd. Niestety teksty w podręczniku bardzo często pełnią rolę notki informacyjnej na plakacie i nic więcej

— tłumaczy metodyk nauczania początkowego.

Nie lepiej jest z koncepcją nauczania matematyki. Dorota Dziamska wytyka kardynalne błędy podręcznika.

Źle skonstruowane obrazki i zła konstrukcja tekstów w zadaniach burzą naturalną logikę myślenia dziecka. Autorki wyraźnie nie rozumieją, iż dzieci posługują się przede wszystkim tzw. widzeniem obwodowym (widzenie głębokie, przestrzenne) a widzenia w dwuwymiarze i jego stosowania się dopiero uczą. Dlatego elementarz nie może być zbiorem obrazków pasujących do tematu, ale zbiorem mądrych treści, do których tworzy się adekwatne obrazki, które wyznaczą dziecku zawsze punkty odniesienia. Dziecko dopiero uczy się opanowania ruchu oczu od strony lewej do prawej i dla niektórych to nie jest wcale łatwa umiejętność, wymaga systematycznych ćwiczeń i stosownego materiału do tych ćwiczeń. W elementarzu rządowym materiał taki został zupełnie pominięty. Znów kłania się brak strategii nauczania i pytanie, czy autorki w ogóle opracowały jakąś koncepcję na rozwój językowy czy matematyczny dzieci?

— wyjaśnia ekspert Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców

Święta Bożego Narodzenia wróciły do podręcznika, ale to nie znaczy, że przypomniano o innych, ważnych dla Polaków, świętach. Autorki elementarza zapomniały również o takich datach jak 1 listopada czy 11 listopada.

Model nauczania, który proponuje elementarz, zrodzi wiele problemów, chyba, że kreatywność samych nauczycieli obroni dzieci przed sztampą wiecznie zadawanych im pytań i wciskania młodszym dzieciom na siłę treści zupełnie nie związanych z ich oczekiwaniami poznawczymi

— puentuje Dziamska

Czytaj również:

Darmowy podręcznik tonie w chaosie

Nie sposób wymienić wszystkich mankamentów tego podręcznika. Jest on po prostu kiepski - tzw. darmowy podręcznik oczami pedagog Ireny Budziszewskiej

ann/polskatimes.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.