Niejednokrotnie wyrażałem swój zachwyt dla tego serialu. Polecam go też w najnowszym numerze tygodnika Sieci. „Pohamuj entuzjazm” to opowieść o ekscentrycznym i pełnym neuroz nowojorskim Żydzie, który przenosi się do Hollywood i żyje z pieniędzy za napisanie kultowego „Seinfelda”. Ma piękną żonę (która zostawia jego oraz jego ego) oraz sławnych przyjaciół. Choć mieszka w słonecznym Los Angeles, to wygląda jak postać wyjęta z nowojorskiego świata Woody Allena. Larry David, który zagrał w dużym stopniu samego siebie, stworzył w 9 sezonach jedną z najzabawniejszych kreacji w historii amerykańskiej telewizyjnej komedii.
Larry David jest jednym z najbardziej wyrazistych liberałów ( w amerykańskim pojęciu chodzi o lewicę) w Hollywood. W Saturday Night Live wciela się w senatora Bernie Sandersa, którego zresztą otwarcie popiera w prezydenckim wyścigu. „Jego wygrana byłaby wspaniała dla kraju, ale wiesz co by oznaczała dla mojego życia? To by było fatalne dla mnie!”- powiedział u Stephena Colberta w „The Late Show” nawiązując do tego, że wygrana Sandersa spowoduje, że będzie się musiał w niego wcielać przez następne lata.
W debiutującym właśnie na HBO GO dziesiątym sezonie „Pohamuj entuzjazm” Larry David dał w pełnej krasie wyraz swojego stosunku do Donalda Trumpa. Jego bohater nie chce się widywać z natrętnym producentem telewizyjnym, ale nie umie mu odmówić spotkania. Co więc robi? Nakłada czapeczkę MAGA (Make America Great Again) i idzie na spotkanie do restauracji w nadziei, że w taki sposób na zawsze pozbędzie się producenta. Ten widząc symbol wyborców Trumpa i wściekłe spojrzenia innych postronnych osób, w popłochu ucieka. David triumfuje, przyznając potem, że ta czapeczka rzeczywiście jest dla mieszkańców Los Angeles „odrażająca”.
Ten wątek przewija się przez cały epizod. Przyjaciel i agent Larry’ego mówi mu, że nie chce grać w golfa z ich wspólnym znajomym, bo ten nosi czapeczkę MAGA. W innej scenie Larry siada przy barze w restauracji z sushi i zakłada czapeczkę MAGA, widząc, że obok niego chce usiąść para. Z obrzydzeniem na twarzy odchodzą do innego stolika. Pro-trumpowska czapeczka pomaga Larry’emu, gdy zajeżdża przypadkowo drogę motocykliście. Ten chce pobić Davida. Co ratuje go przed agresją? Założenie czapeczki MAGA, czym natychmiast zyskuje sympatię agresora (czytaj: wyborcy Trumpa to agresywni biali mężczyźni).
Typowa dla Hollywood anty-trumpowska satyra? Coś więcej. Larry David nie tyle uderza w wyborców Trumpa (poza sceną z motocyklistą), ile pokazuje zacietrzewienie własnego środowiska. Nie mam wątpliwości, że David czuję do wyborców Trumpa wstręt nie mniejszy niż Krystyna Janda do wyborców Kaczyńskiego. Mojej oceny talentu Davida i mojego uwielbienia dla jego serialu to nie zmienia. Ja jednak jestem osobą tolerancyjną i nie czuję wstrętu nawet dla wyborców, w moim głębokim przekonaniu, socjalistycznego szkodnika i lewicowego oszołoma Bernie Sandersa.
Lary David chciał prawdopodobnie wbić delikatną szpilę we własne środowisko, podobnie jak 100 procentowy liberał Rick Gervais podczas Złotych Globów. David pokazuje też niechcący, co dziś musi czuć wyborca Trumpa w głównych miastach słonecznej Kalifornii. Stygmatyzowanie, piętnowanie, wyszydzanie, pogarda- „tolerancyjni” mieszkańcy jednego z najbardziej postępowych stanów, którymi notabene rządzili niegdyś tacy Republikanie jak Reagan i Schwarzenegger, wyrażają swoją „otwartość” na inne poglądy w każdy możliwy sposób. Pod tym kątem otwierający 10 sezon epizod „Pohamuj entuzjazm” ma drugie, socjologicznie dno. Pokazuje jak bardzo rozjechały się kulturalne elity z ogromną częścią wyborców. Niechęć Hollywood do prawicy nie jest zaskoczeniem. Reagan, Bush i Nixon doczekali się najmocniejszych ciosów ze strony filmowców. Natomiast już otwarta odraza wobec wyborców Trumpa, noszących jego znak rozpoznawczy, jest nowością.
Z drugiej strony satyra Larry’ego Davida każe zadać inne pytanie: czy jest ona próbą wyjścia ze własnej bańki ( co zrobił Rick Gervais podczas ostatnich Złotych Globów)? Obiektywnie patrząc, to ci którzy nie chcą zadawać się z osobami o innych poglądach politycznych są nietolerancyjni. Larry David to inteligentny komik i parodiując debaty prawyborcze Demokratów, dobrze wyciąga odjazdy „Szalonego Berniego”, jak nazywa Sandersa Trump. Stać go na taki rodzaj satyry. A może jednak ta satyra jest właśnie tkwieniem w bańce, poprzez ustawienie sobie łatwego do okładania wroga? Wroga, wobec którego zostaje już tylko pogarda. To by oznaczało, że Trump ma reelekcje w kieszeni.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/483236-czapeczka-maga-jako-najwieksza-odraza-w-los-angeles?wersja=mobilna