Nie należy ufać okładkowym blurbom. To nieprawda, że z opowiadań Lucii Berlin wyłania się „Ameryka, jakiej nie znacie”: odkąd założenia „teorii krytycznej” przeniknęły do popkultury, odkąd zaglądanie pod podszewkę stało się najczęstszym pomysłem na opisanie świata – owszem, znamy już, może aż za dobrze, tę Amerykę inną niż z plakatów zachwalających hrabstwo Marlboro i z komedii, których akcja toczy się w Nowym Jorku lub w Kalifornii.
Inna rzecz, że autorka zbiorku opowiadań nie ukazuje nam prostego rewersu Ameryki idealnej: rednecksów jak z karykatury liberalnego New Yorkera czy narkotycznych rewirów niczym z planu „Taksówkarza”. Zdarzają się w tym tomiku sceny i światy jak na Amerykę niecodzienne: szkoły prowadzone przez zakonnice, płynące przez klasy w wysokich kornetach, głośne i kolorowe pogranicze Teksasu i Meksyku, do którego narratorka trafia z ulgą, prosto w zapach „dymu i chili i piwa. Goździków i świec i nafty. Pomarańczy i fajek Delicados i moczu. Kościelne dzwony, muzyka ranchera, bebop, mambo”, kraina beztroski po ciągle jeszcze usztywnionej Ameryce wczesnych lat 60., na chwilę przed „Summer of Love”.
Paradoksalnie jednak, większość opowiadań, chociaż ich akcja toczy się przed pół wiekiem, będą dziś w Polsce w pełni zrozumiałe, swojskie: to historie „niższej klasy średniej” aspirującej, zbierającej kupony, wyglądającej promocji w sklepach dyskontowych, piorącej w pralniach samoobsługowych. Tytułowa „Instrukcja dla pań sprzątających”, może najświetniejsza w całym zbiorku, mogłaby wyjść spod pióra utalentowanej literacko Ukrainki czy Ormianki, sprzątającej w Warszawie mieszkania ludzi niewiele od niej zamożniejszych, jadącej przed świtem autobusem podmiejskim, by z lekko wymuszonym uśmiechem wkroczyć w wir cudzych dzieci, kotów i snobizmów. Za kilka lat powstaną pewnie takie książki.
Tyle, że „Instrukcja…” to nie zbiór satyr społecznych czy obrazków obyczajowych. To „życiopisanie” (auto-fiction, mówią Francuzi) Lucii, która zmagała się z życiem, ze skrzywionym kręgosłupem, z gorsetem, z dzieciństwem bez ojca, z nałogiem, z wychowywaniem w pojedynkę czterech synów, pracując jako „pani sprzątająca”, pielęgniarka na ostrych dyżurach pogotowia, opiekunka w domach starców – bez chwili przerwy chłonąc, czytając, ale przede wszystkim patrząc na biednych ludzi wokół, Caritas w niemodnych okularach. W uproszczonym rysunku balii, umieszczonym na okładce, zamiast chybionego blurbu powinna pojawić się, jak przystało na instrukcje pralnicze, liczba 41 ℃: to w końcu najwyższa temperatura, jaką mogą znieść tkaniny z kolorowej bawełny, ale i ludzkie serce.
Lucia Berlin, „Instrukcja dla pań sprzątających. Opowiadania”, przełożyła Dobromiła Jankowska, W.A.B., 2017.
Więcej o opowiadaniach Lucii Berlin i o esejach Miljenko Jergovicia, chorwackiego pisarza z bośniackimi korzeniami, który rozpaczliwie chciałby „być z Europy”, a ciągle „jest z Bałkanów” („Muszkat, cytryna i kurkuma. Spojrzenie z Zagrzebia”, wybór i przekład Magdalena Petryńska, Międzynarodowe Centrum Kultury) – w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/370168-caritas-w-drucianych-okularach?wersja=mobilna